Tomasza Jagły nie zobaczymy do końca tej rundy (fot. Iga Andres)
GSPR w najbliższą sobotę czeka najtrudniejszy wyjazd w tym sezonie. Gorzowski zespół zmierzy się w Gdańsku z Wybrzeżem, które naszpikowane jest jak na pierwszoligowe realia – gwiazdami polskiego handballu.
Wybrzeże Gdańsk przed sezonem dokonało poważnych wzmocnień. Przed drużyną postawiono jasny cel – awans do ekstraklasy. W związku z tym na Pomorze po dziesięciu latach przerwy wrócił wychowanek – Dawid Nilsson. 35-latek to były reprezentant kraju, który w 2006 roku wystąpił na mistrzostwach Europy. W przeszłości grał m.in. w lidze szwedzkiej, duńskiej, hiszpańskiej, a ostatnio reprezentował jeden z czołowych klubów francuskich - Dunkerque HB. Dodać do tego dwóch byłych zawodników MMTS Kwidzyn – Michała Waszkiewicza (syna trenera) i Marcina Markuszewskiego, a także najlepszych zawodników Szkoły Mistrzostwa Sportowego z Gdańska, którzy zasili przed sezonem Wybrzeże, to wynika z tego jasno, ze gdańszczanie kadrowo są najmocniejsi w tej lidze. Jednak zespół z Pomorza zaliczył dość nieoczekiwanie falstart na początku rozgrywek, przegrywając dwa pierwsze mecze z KPR Legionowo i SMS Gdańśk. Wybrzeże na właściwe tory powróciło jednak szybko, wygrywając pięć kolejnych spotkań. Nasz najbliższy rywal obecnie z dziesięcioma punktami na koncie zajmuje trzecie miejsce w tabeli.
Zupełnie inna sytuacja jest w GSPR. Gorzowianie, żeby uratować piłkę ręczną w mieście musieli postawić na niemal samych juniorów. To nie mogło dobrze się skończyć, aczkolwiek ambicji i woli walki naszym młodym chłopakom nie można odmówić, którzy z meczu na mecz notują widoczny progres. GSPR przed tygodniem rozegrał swój na najlepszy mecz w sezonie, prowadząc wyrównaną walkę przez całe spotkanie z liderem – KPR Legionowo. Ostatecznie podopieczni trenera Piotra Gintowta przegrali nieznacznie, bo tylko różnicą trzech bramek – 24:27. Niestety uciekł nam główny rywal w walce o utrzymanie – zespół Grunwaldu Pozńań, który również jest targany problemami finansowymi i kadrowymi. Poznanianie wygrywając z Arotem Leszno mają już cztery punkty przewagi nad naszą ekipą. GSPR jak na razie po siedmiu kolejkach nie zdobył jeszcze żadnego punktu. Dlatego gorzowianie poza ambicją i wolą walki w Gdański nie mają żadnych argumentów, aby nawiązać walkę z mocarzami I ligi. – Cóż mogę powiedzieć przed takim meczem? Jedziemy tradycyjnie walczyć o jak najlepszych wynik, chociaż z góry jesteśmy skazani na porażkę (śmiech). Wybrzeże przed sezonem dokonało poważnych wzmocnień, mają po dwóch dobrych graczy na każda pozycję. My natomiast ledwo wiążemy koniec z końcem – powiedział Piotr Gintowt, trener GSPR.
Początek sobotniego meczu zaplanowano na godz. 15.