Stanisławę Szewczyk w hali przy ulicy Chopina znają chyba wszyscy kibice. To ona najczęściej jest najszybciej w hali, często także to ona pierwsza dziękuje naszym koszykarkom. Wielu nie wyobraża sobie meczu bez niej.
W gorzowskiej hali jest pani mocno rozpoznawalna, kibice mówią o pani babcia kibic, to chyba dobre określenie?
(Śmiech - przyp. red.) No tak, w tej grupie młodych ludzi na pewno jestem jak babcia. Jednak ani oni nie przeszkadzają mi, ani ja im. Czuje się wśród kibiców bardzo dobrze.
Skąd wzięła się pasja do koszykówki?
Cztery lata temu, kiedy mój wnuk pracował w ochronie w hali powiedział, żebym poszła z nim. Mówił mi, żebym spróbowała, bo te mecze są takie bardzo fajne. Okazało, się, że jak już wybrałam się raz to zostałam zagorzałym kibicem. Teraz nie wyobrażam sobie, żebym mogła opuścić jakiś mecz. Staram się też w miarę możliwości jeździć na wyjazdy z kibicami.
A jak na tą pasję reaguje rodzina i znajomi?
Kiedy jest mecz to ja nie mam czasu dla nikogo. W domu zostawiam wszystko i idę. Rodzina już bardzo dobrze o tym wie i absolutnie im to nie przeszkadza. Moi znajomi dziwią się trochę. Pytają po co ja tam chodzę i czy warto jeździć gdzieś na drugi koniec Polski, żeby zobaczyć mecz. Ja wszystkim odpowiadam, że dla mnie jest to najlepsza forma wypoczynku.
Zna pani tą naszą drużynę bardzo dobrze. Ma pani jakąś ulubioną koszykarkę?
Nie. Ja je wszystkie darze taką samą sympatią i szacunkiem za to co robią i jak walczą. One chyba też już się do mnie przyzwyczaiły, bo jak wchodzą do hali to zawsze się uśmiechną i zapytają co u mnie. To takie bardzo miłe, często tez rozmawiam z rodzicami naszych zawodniczek, bo siedzą zawsze blisko mnie. Przez ten czas zdążyliśmy się już poznać.
To, że jest pani zagorzałym kibicem mogliśmy zaobserwować także podczas niedawnego marszu kibiców. Bardzo czynnie brała pani w nim udział.
No tak, nie mogło mnie tam zabraknąć. Niosłam flagę i szłam ze wszystkimi. Nie można pozwolić na taką niesprawiedliwość. Pan prezydent coś obiecał i słowa trzeba dotrzymać. W mediach cały czas słucham jak ta sprawa się rozwinie, ale bardzo się cieszę, że udało się wywalczyć dodatkowe pieniądze. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że te pieniądze pozwolą na uratowanie zespołu.