Wiadomości

Torowisko - niechciane znalezisko?

19 października 2012, 11:39
fot. Bartosz Zakrzewski
Na ulicy Warszawskiej, tuż obok powstającego osiedla przedsiębiorstwo budujące sieć ciepłowniczą natrafiło na stare torowisko, pamiętające jeszcze czasy narodzin landsberskich tramwajów. Nie wiadomo jeszcze, co stanie się z historycznymi elementami
Na ulicy Warszawskiej, na odcinku za Rondem Santockim, Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej buduje właśnie sieć ciepłowniczą, która zostanie poprowadzona do powstającego nowego osiedla. Robotnicy zdzierając asfalt przypadkowo odkryli w tym miejscu stare szyny tramwajowe otoczone brukową kostką. Co to za znalezisko?

Jest to końcowy fragment przebiegu trasy tramwajów z 1899 roku, a więc okresu, kiedy te pojazdy zaczęły funkcjonować w dawnym Landsbergu. - Był to końcowy przystanek dzisiejszej trasy idącej w kierunku Manhattanu. Wtedy nie miała takiego zasięgu, a tramwaje nie były na tyle rozwinięte, by pokonywać wzgórza. Jeździły więc na płaskim terenie i na takich płaszczyznach kończył się sens budowania linii tramwajowej - wyjaśnia Robert Piotrowski, gorzowski regionalista.

Za końcem linii tramwajowej biegnącej przez dzisiejszą ul. Warszawską znajdował się lokal rozrywkowo-restauracyjny, typowa kawiarnia z ogródkiem piwnym na świeżym powietrzu. Na Hopfenbruch, bo taką nazwę ten zakątek Landsberga nosił, kończyła się komunikacja miasta. Taki stan rzeczy utrzymywał się do momentu budowy Zakładów Włókien Chemicznych Stilon.

 - Wówczas miasto miało ogromne zapotrzebowanie na siłę roboczą, która musiała być dowożona do zakładów. Linię tramwajową przedłużono więc w kierunku północno-wschodnim. Wtedy odnoga torowiska na Warszawskiej była ślepym torem dostawczym, stwarzała możliwości manewrowe - dodaje Piotrowski.

Jak szacuje regionalista, znalezisko na Warszawskiej może być ostatnim ukrytym i zapomnianym miejscem związanym z tramwajami w Gorzowie: - Poza niewielkimi korektami tramwaje jeżdżą tymi samymi trasami.

Jaki los spotka cenne, historyczne odkrycie? Piotrowski nie ma zbyt optymistycznej wizji: - Będzie zapewne po gorzowsku, a więc wyrwać, rozebrać, wywieźć, napluć, zapomnieć. W innym mieście potraktowano by to znalezisko jako coś ważnego, zrobiono by dokumentację, miłośnicy komunikacji czołgaliby się z radości. Byłaby to super okazja, by pociąć to na „plasterki” i sprzedawać lub przekazać partnerom zza granicy. A tak urzędnicy stają bezradnie wobec kolejnego „psikusa”. Wiele ciekawy pamiątek umiera, a co dopiero taka „zawalidroga” - konstatuje regionalista.

Sylwia Groblica, miejski konserwator zabytków przyznaje, że torowisko należy traktować jako specyficzny zabytek techniki odkryty metodami archeologicznymi, ale w praktyce jest nieco inaczej: - Archeolog, który prowadzi nadzór nad pracami budowlanymi powinien ten fakt zadokumentować tak, jak nakazują to wytyczne zawarte w decyzji od konserwatora zabytków. Niestety, zabytki eksplorowane metodą wykopaliskową mogą ulec zniszczeniu. Odkryte artefakty nie są zabytkami ujętymi w Gminnej Ewidencji Zabytków ani w rejestrze zabytków. Mają podobny statut, jak przedwojenna, nieczynna rura kanalizacyjna odkryta gdzieś w trakcie prac inwestycyjnych w Gorzowie.

Istnieje też opcja pozostawienia torowiska w drodze. - Czy fragmenty torowiska zostaną in situ w jezdni, o tym może zadecydować miejski inżynier ruchu, jeżeli będzie to możliwe ze względów bezpieczeństwa poruszania się pojazdami po jezdni. Być może fragment zostanie przeniesiony do muzeum. Muzeum Lubuskie w Gorzowie posiada dosyć duże zbiory  zabytków techniki - kończy Groblica.

Filip Praski

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości