Wiadomości

Drugie życie neonu Stilonu

13 października 2012, 13:38
fot. pochodzi z profilu Muzeum Neonu na Facebooku
Z krajobrazu Gorzowa zniknął w lipcu. Na stałe z miasta wywieziony został we wrześniu. Teraz robi karierę w samej stolicy. Mowa o neonie, który przez dziesiątki lat zdobił bramę wjazdową do Zakładów Włókien Chemicznych Stilon
Lipiec 2012 roku. Dla wielu osób to był szok. Brama Zakładów Włókien Chemicznych Stilon, którą przez długie lata przechodzili gorzowianie do swojego miejsca pracy, zamieniła się w stertę gruzu. Teren od ulicy Pomorskiej przeznaczony jest na sprzedaż. Spółka zadecydowała więc o jego uporządkowaniu i wyburzeniu bramy.

Prace budowlane i likwidacja bramy zaskoczyły wielu gorzowian. - Setki tysięcy pracowników Stilonu przechodziły przez tę bramę do pracy. Może to określenie na wyrost, ale było to coś na kształt lokalnej bramy stoczni gdańskiej. To część historii naszego miasta - komentowali gorzowianie.

Jakub Matyjaszczyk, prezes ZWCh Stilon, tłumaczył się względami finansowymi: - Dwa budynki, które nie były użytkowane są na etapie wyburzania. Wszystkie ruchy wykonane przez naszą spółkę uzgodnione były z Urzędem Miasta. Nie ma sentymentów. Sytuacja spółki jest bardzo trudna, mamy duże zobowiązania. Najważniejsze jest więc, by spółka mogła funkcjonować i przetrwać.
 - Uważam to za dziwaczną i skandaliczną decyzję. Nie wiem, w jakim trybie się to odbyło. Brama nie była wpisana do rejestru zabytków, a jest to błąd. Elementy kompleksu zakładów Stilonu powinny znaleźć się w rejestrze, bo stanowią symbol najnowszej historii naszego miasta - komentował dla dziennika 66-400.pl Dariusz Rymar, historyk i dyrektor gorzowskiego oddziału Archiwum Państwowego.

Z elementów bramy udało uratować się jednak neon Stilonu, który trafił do Muzeum Neonu w Warszawie. Zawalczyła o to Iga Januszewska, miejska plastyk. - Mam prywatny sentyment do neonów. Domyślałam się też, że zburzenie bramy wywoła duży odzew społeczny, więc podjęłam kroki, by uratować chociaż neon. Jeśli chodzi o bramę, to nie mogliśmy przymusić spółki do niczego, bo to prywatna działka - wyjaśniła Januszewska.

Gorzowski neon przyjechał do stołecznego muzeum 21 września. - Gdy było wiadomo, że słynna brama w Gorzowie, na której umieszczony był napis, zostanie zburzona, skontaktowała się z nami Iga Januszewska, plastyk miejski, z inicjatywą uratowania znaku. Oczywiście przystaliśmy na propozycję przygarnięcia napisów, gdyż są one bardzo ciekawe i szkoda by było, gdyby zniknął po nich jakikolwiek ślad. Co ważne, także prezesowi Stilonu, Jakubowi Matyjaszczykowi, pomysł ocalenia neonów bardzo się spodobał. Stilon nie tylko podarował nam więc neony, ale także przetransportował je do Warszawy - mówi Witold Urbanowicz z Muzeum Neonu.

Sam neon pochodzi prawdopodobnie z okolic roku 1963, kiedy to przebudowywano strażnice przy wjeździe na teren zakładów Stilonu. - Choć składa się z blokowych liter, jest ciekawy z uwagi na krój pisma, którego do tej pory nie mieliśmy w muzeum. Poza tym nie mamy dużo neonów po zakładach przemysłowych - w przeciwieństwie do licznych neonów sklepów, kin, restauracji, kawiarni czy dworców. Wielu odwiedzającym osobom podobają się za to te charakterystyczne kropki z obu stron napisów - dodaje pracownik muzeum.

Warszawiacy oceniają, że gorzowski akcent w ich muzeum jest w relatywnie dobrym stanie, jeżeli chodzi o konstrukcję i litery. Zachowała się też większość rurek neonowych. Napisy nie świeciły jednak od lat. Jeśli pozwolą możliwości i posiadane środki, muzeum będzie chciało, by neon w przyszłości ponownie zaświecił. Ale z uwagi na jego wielkość, może być to kosztowne.
Zwiedzający mogą oglądać neon cały czas - nawet, gdy muzeum jest zamknięte. - Z uwagi na gabaryty neonu postanowiliśmy ustawić go na razie na zewnątrz budynku, przed wejściem. Stanowi więc swoistą wizytówkę i reklamę naszego muzeum - podsumowuje Urbanowicz.

Filip Praski

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości