• Dziś /-2°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Na finał czekaliśmy piętnaście lat!

19 września 2012, 14:46
Radość kierownika drużyny Stali po wygranym półfinale (fot. Marcin Szarejko)
Ostatni raz gorzowianie w finale walczyli w 1997 roku z Jutrzenką Polonią Bydgoszcz. Wtedy zwyciężyli nasi rywale, prowadzeni wówczas do złota przez Tomasza Golloba. Nie mielibyśmy absolutnie nic przeciwko, aby tym razem ponownie triumfowała ekipa, której kapitanem jest Gollob. Czyli gorzowska Stal!
Piętnaście lat temu Stal Gorzów po raz ostatni walczyła w finale Drużynowych Mistrzostw Polski na żużlu. Pierwsze spotkanie na własnym torze żółto-niebiescy minimalnie zakończyli na swoją korzyść 46:44. W rewanżu bydgoszczanie pojechali bezkonkurencyjnie wygrywając 60:30, tym samym zapewniając sobie złoty medal DMP. Drużynę Polonii do zwycięstwa prowadził Tomasz Gollob, który obecnie jest kapitanem Stali. Wówczas „Chudy” wraz z bratem Jackiem, a także obecnym kapitanem Falubazu Piotrem Protasiewiczem stanowili o sile ekipy znad Brdy. Dodatkowo mocnym punktem był Henrik Gustafsson.

Co obecnie słychać u finalistów z 1997 roku? Jednego z nich na pewno dobrze kojarzycie. Piotr Paluch jest obecnie trenerem Stali. W swoim dorobku ma kilka medali DMP jako zawodnik, jednak nigdy nie zdobył złotego. Popularny „Bolo” stanie teraz przed szansą na zdobycie złotego medalu jako szkoleniowiec. Czego nie udało się zdobyć jako zawodnik, osiągnie się jako trener? Czas pokaże.

Kolejnym ze srebrnych medalistów jest Piotr Świst. Gorzowscy kibice chyba jednak najbardziej pamiętają, jak ten zawodnik odszedł do Falubazu... Krzysztof Cegielski to kolejna postać, której przedstawiać nie trzeba. Po wypadku w Szwecji były zawodnik Stali musiał przerwać swoją karierę. Niestety „Cegła” doznał złamania kręgosłupa, co wiąże się z ciągłą rehabilitacją i poruszaniem się na wózku inwalidzkim. Mimo to Cegielski nie poddał się i po kilku latach wsiadł na motor, bo to chciał osiągnąć. Obecnie jest prezesem zarządu stowarzyszenia żużlowców „Metanol” oraz komentatorem sportowym.

Sześciokrotny mistrz świata Tony Rickardsson również walczył z nami o złoto. Po zakończeniu kariery wystąpił w szwedzkiej edycji „Tańca z gwiazdami”, gdzie zajął drugie miejsce. W finałowym starciu walczył również Mariusz Staszewski, który wciąż ściga się na żużlu. Obecnie urodzony w Drezdenku zawodnik jeździ w drugoligowym Ostrowie. Sylwester Moskwiak po zakończeniu wieku juniora skończył ze ściganiem, natomiast Paweł Nizioł uczynił to w 2001 roku. Nie każdy ze srebrnego składu poukładał sobie w życiu. W drużynie był również Tomasz B., który jak podała jedna z gazet, odbywa karę pozbawianie wolności w Wawrowie. 
 
Ostatni finał mieliśmy piętnaście lat temu, a ostatni złoty medal dwadzieścia dziewięć. Dokładnie w 1983 roku (w tym roku urodził się obecny zawodnik Stali Matej Zagar) gorzowianie byli najlepszą drużyną w Polsce. W złotym składzie jeździli wtedy: Edward Jancarz, Bogusław Nowak, Jerzy Rembas, Mieczysław Woźniak, Krzysztof Okupski, a także Mirosław Daniszewski i Ryszard Franczyszyn. Wówczas trenerem był Jerzy Nasiński

W 2012 roku skład gorzowian wygląda inaczej. Zmieniły się od tamtego czasu przepisy. Obecnie kapitanem żółto-niebieskich jest zawodnik, który zabrał sprzed nosa tytuł DMP Stali w 1997 roku będąc wtedy liderem Polonii. Może doświadczenie takich zawodników, którzy wygrywali w finałach przyczyni się do końcowego sukcesu. Od początku sezonu, widać że gorzowianie tworzą zgraną paczkę. Para Niels Kristian Iversen - Matej Zagar udowodniła już nieraz, że potrafi wygrywać z najlepszymi. Do tego dołączył do składu Krzysztof Kasprzak, który w tym roku odbudowuje swoją formę sprzed lat i chce wywalczyć sobie miejsce w Grand Prix. Szkoda, że w finale zabraknie wychowanka Stali Bartka Zmarzlika, który podczas Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w wypadku z Andriejem Kurdiaszowem złamał nogę w udzie.

- Mogę pochwalić całą drużynę, bo wszyscy pojechali z zębem. Wygraliśmy w sportowej rywalizacji. Chwała dla zawodników - skomentował po gorzowskim półfinale trener Piotr Paluch. Stalowcy w dwumeczu pokonali Stelmet Falubaz ściągając klątwę przegranych meczów w rundzie play-off z drużyną z południa województwa.

Wciąż nie wiadomo z kim żółto-niebiescy zmierzą się w finale. Mecz w Toruniu się nie odbył, jak się później okazało przez pomyłkę sędziego. Greg Hancock spóźnił się na spotkanie, przez odwołany lot. Amerykanin poleciał innym połączeniem i na stadion miał przyjechać na styk. Ostatecznie zabrakło kilku minut, a sędzia powołując się na regulamin uznał, że jeździec Azotów Tauron jest nieobecny i drużyna nie spełnia minimalnego KSM dla zespołu. Jednak po odjęciu średniej Hancocka, nie dodano średniej Jakuba Jamroga, który jakby nie patrzeć mieścił się w szóstce najlepszych średnich (bo tylko sześciu zawodników Tarnowa zostało).

GKSŻ podjęło decyzję, że mecz zostanie powtórzony. Również ustalono, że spotkanie to odbędzie się w niedzielę. W tym terminie miały odbyć się pierwsze mecze o medale, jednak władze SE postanowiły odwołać te kolejki, a terminy ustalą po rozegraniu meczu Unibaksu z Azotami Tauron.

Na którego przeciwnika lepiej byłoby trafić w finale? Tarnowianie wygrali rundę zasadniczą. To solidny przeciwnik, który posiada indywidualnego mistrza świata seniorów i juniorów z poprzedniego roku. Torunianie natomiast sprężyli się w końcówce sezonu. Do czołowej czwórki awansowali tuż przed zakończeniem rundy zasadniczej, a teraz mobilizują wszystkie siły, aby dotrzeć do finału.

Jedno jest pewne - gorzowianie zakończą ten sezon z medalem, jednak jeszcze nie wiadomo z jakim. Czy po 29 latach uda się sięgnąć ponownie po złote krążki?

Radosław Siuba

Podziel się

Komentarze

Zobacz nową kamerę na żywo z Gorzowa

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości