Radny PiS Marek Surmacz zawiadomił Prokuraturę Generalną o możliwości popełnienia przestępstwa przez Bożennę Bukiewicz i Tomasza Możejkę. Szefowa lubuskiej PO, której radny zarzuca przestępstwo grozi mu procesem, jeśli jej publicznie nie przeprosi. Jeśli to, co mówi Surmacz jest prawdą, politykom Platformy może grozić nawet osiem lat więzienia
Bożenna Bukiewicz, posłanka Platformy Obywatelskiej i Tomasz Możejko, dyrektor Agencji Nieruchomości Rolnych w Gorzowie popełnili przestępstwo - uważa Marek Surmacz, radny PiS. Surmacz złożył w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Do śledczych trafiło w miniony piątek.
Bo zatrudnił męża posłanki...
Przestępstwo popełnione przez Możejkę (był w tym czasie sekretarzem lubuskiej PO) miało polegać na zatrudnieniu Mirosława Bukiewicza, prywatnie męża posłanki w jego agencji. Możejko miał tym samym udzielić korzyści osobistej parlamentarzystce Platformy. Bukiewicz, zdaniem radnego Surmacza popełniła przestępstwo, bo tę korzyść przyjęła. Według kodeksu karnego to surowe przestępstwo, bo grozi za nie kara nawet do ośmiu lat więzienia. Surmacz powiadomił też prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez ówczesnego prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych. Zdaniem radnego, prezes popełnił w 2008 roku przestępstwo ogłaszając nabór na stanowisko dyrektora ANR w Gorzowie, bo odstąpił od wymagań merytorycznych kandydatów.
- Powołał na dyrektora Tomasza Możejkę, czyli osobę bez wymaganych kwalifikacji zawodowych, czym działał na szkodę interesu publicznego - twierdzi Surmacz. Radny PiS w swoim donosie zasugerował, żeby sprawą zajęła się każda prokuratura prócz poznańskiej (podlega pod nią m.in. Zielona Góra i Gorzów) i warszawskiej. Surmacz ma obawy co do bezstronności śledczych z tych regionów. - Jeśli nikt w Gorzowie nie ma zdolności do przeprowadzenia tak banalnego postępowania jak afera martwych dusz, to co tu mówić o łapownictwie i korupcji. Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu i Warszawie nie ma zdolności do obiektywnego prowadzenia tej sprawy - uważa radny.
Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej powiedział nam, że postępowanie zostanie skierowane teraz do „właściwej jednostki prokuratury”. Na pytanie, do której konkretnie, już nie odpowiedział.
Kto zarabia więcej: Tusk czy Możejko?
To nie wszystko, co bulwersuje radnego PiS. Zdaniem Surmacza absurdalne są zarobki szefa Agencji Nieruchomości Rolnych. Z oświadczeń majątkowych wynika, że w 2010 roku Możejko zarobił więcej niż premier Donald Tusk!
- Z danych, które są powszechnie dostępne wychodzi, że sekretarz PO i szef ANR zarobił ponad 234 tys. zł. W tym samym czasie premier Tusk zarobił 198 tys. zł Jak łatwo zobaczyć, szef rządu gorzej zarabia od oddziałowego agencji nieruchomości rolnych. To dowód na to, że państwo jest upadłości - uważa Surmacz. Radny chciał też sprawdzić zarobki obu panów rok później. O ile wiadomo, że premier zarobił w 2011 roku 165 tys. zł, o tyle pobory Możejki były tajne. - Na stronie Urzędu Marszałkowskiego nie ma jego oświadczenia. Ktoś tu coś ukrywa - zastanawia się radny PiS. Sprawdziliśmy.
Gdy tylko zakończyła się konferencja prasowa szukaliśmy oświadczenia majątkowego Tomasza Możejko na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Marszałkowskiego. Stosownego dokumentu tam nie było. Ku naszemu zdziwieniu kilka minut po godz. 14 oświadczenie pojawiło się na stronie. Z tych danych wynika, że Możejko zarobił w 2011 roku ok. 239 tys. zł. Znowu więcej niż premier.
Żądam przeprosin! A jak nie, to będzie proces!
Na zarzuty radnego Surmacza szybko zareagowała Bożenna Bukiewicz. Szefowa lubuskiej PO wystosowała oświadczenia, z którego wynika, że jeśli radny jej nie przeprosi to ona wytoczy mu proces. - W związku z podaniem do publicznej wiadomości przez Marka Surmacza, zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, zawierającego m.in. oskarżenie mnie o przyjęcie korzyści osobistej od dyrektora Oddziału Terenowego ANR w Gorzowie w postaci zatrudnienia w Agencji męża na specjalnie w tym celu utworzonym stanowisku, domagam się publicznych przeprosin oraz opublikowania przeprosin na prywatnej stronie internetowej - czytamy w oświadczeniu. Jeśli Surmacz w ciągu siedmiu dni od wydania oświadczenia nie przeprosi posłanki, to ona wytoczy mu proces o naruszenie dóbr osobistych.
Surmacz mówi krótko: - Nie przeproszę, bo nie mam za co.
Łukasz Chwiłka
Trzy pytania do Tomasza Możejki, dyrektora Agencji Nieruchomości Rolnych w Gorzowie
Łukasz Chwiłka: Jak się pan odnosi do zarzutów radnego Marka Surmacza?
Tomasz Możejko: - Uważam, że te zarzuty są bezpodstawne. To wszystko jest wyssane z palca. Zachowanie radnego Surmacza oceniam jako element walki pozytywnej i polityczne bicie piany. Widocznie nikła jest jego znajomość zasad panujących w naborach na dyrektorskie stanowiska.
Nie dziwi pana, że radny dopiero teraz ujawnia tę sprawę? W końcu dotyczy ona 2008 roku.
- Jest takie powiedzenie, że tonący brzytwy się chwyta. Jeśli na kogoś nie można nic znaleźć, to wyciąga się rzeczy z przeszłości, nie posiadając na ten temat żadnej wiedzy.
Co się stało z pana oświadczeniem majątkowym?
- Jako radny i szef sejmiku złożyłem takie oświadczenie do Urzędu Wojewódzkiego. Trafia tam do sprawdzenia. Być może utknęło gdzieś w urzędowych gabinetach, ale wiem, że zostało już umieszczone.