Wiadomości

Jak bronił się prezydent Jędrzejczak przed sądem w Szczecinie

20 lipca 2012, 15:51
fot. Kamil Siałkowski
Prezentujemy w całości mowę apelacyjną wygłoszoną dziś przez prezydenta Gorzowa Tadeusza Jędrzejczaka przed sądem w Szczecinie.
„Popieram wywody moich obrońców. Niezależnie jednak, chciałbym podkreślić pewne okoliczności.

Odnosząc się do zarzutu 34, dotyczącego jakobym w przestępczy sposób polecał prywatnym firmom zakup nasadzeń, oświadczam:

W żaden sposób żadna z firm prywatnych nie była i nie jest uzależniona ode mnie, jako prezydenta miasta. I nie mogłem im wydawać, ani nie wydawałem jakichkolwiek poleceń. Wszystkie umowy miasta zawierane były w oparciu o ustawę o zamówieniach publicznych. Nigdy nie zasiadałem w komisjach przetargowych nigdy nie wpływałem, ani nie zmieniłem wyników przetargu.

Jeśli natomiast chodzi o zakup poligonów, to - zgodnie z prawem - w wyniku rokowań miasto nabyło poligony o 2 mln drożej od ceny minimalnej określonej przez prezesa Agencji Mienia Wojskowego. Dowiedzieliśmy się tego z akt sprawy.

Po drugie: oferta kupna poligonów złożona przez dyrektora AMW w Gorzowie w kwietniu 2000 r. miała miejsce po niepowodzeniu pierwszego przetargu nieograniczonego. Decyzja o sprzedaży terenu w drodze rokowań została podjęta dopiero po drugim przetargu nieograniczonym, nierozstrzygniętym z uwagi na brak chętnych.

Po trzecie wreszcie: Dla Gorzowa zakup poligonów stwarzał możliwość poszerzenia granic miasta. Nawet kosztem największej straty - bo tak je przecież nazwał sąd. Nikt przecież w 2000 r. nie mógł przewidzieć, że na zmianę granic zgodzi się rada miasta Gorzowa, rady sołeckie i rada gminy Kłodawa, rada powiatu i w konsekwencji tych wszystkich działań, ostatecznie Rada Ministrów poszerzy granice Gorzowa.

Nieuprawnione i zwyczajnie nieprawdziwe jest stwierdzenie, jakoby ogłoszenie o przetargach, zaproszenie do rokowań i korespondencja między zarządem ponad 100-tysięcznego miasta a AMW była formalna. W tamtym czasie nie wiedziałem, ani nic na to nie wskazywało, że prezes AMW i dyrektor oddziału w Gorzowie są ludźmi wątpliwej moralności. Dla mnie byli przedstawicielami agencji rządowej. Dopiero dziś, po wielu latach od tamtych zdarzeń, mam wiedzę o tym, że wspólnie dopuszczali się czynów przestępczych w związku z zajmowanymi funkcjami.  

Wysoki Sądzie, teza o tym, że przedstawiciel samorządu daje łapówkę rękoma prywatnych przedsiębiorców w zamian za korzyści dla swojego miasta, jest może w jakimś stopniu prawdopodobne. Ale fakt, że przez 22 lata funkcjonowania samorządów taki przypadek się nie zdarzył, powinien spowodować, że organy - mające przecież ustalić jaki był stan faktyczny - wyjątkowo sumiennie sprawdzą dostępne źródła wiedzy, tak osobowe jak i dokumenty, pamiętając gdzieś w tym wszystkim o domniemaniu niewinności.

Odnosząc się do zarzutu 35, chciałbym przypomnieć, że po tym, jak w czerwcu 2001 r. PIM zawarło umowę na budowę drugiego odcinka trasy średnicowej, a na początku lipca rada miasta podjęło uchwałę o poręczeniu kredytu dla przedsiębiorstwa PBI. Dlatego też niezrozumiałym dla mnie i dla pracowników wydziału inwestycji urzędu miasta, było to, że podwykonawcy na tej budowie interweniują w urzędzie, że wykonawca im nie płaci. a przecież całe pieniądze z kredytu były już w dyspozycji PBI.

Dopiero w trakcie procesu dowiedziałem się, że poręczony, a celowy przecież kredyt został wykorzystany przez pana Zygmunta M. na inne cele, a nie na wykonanie prac zgodnie z zawartą umową. W październiku 2001 r. bank zażądał spłaty poręczonego kredytu, pojawiły się kolejne zajęcia komornicze, a wierzyciele składali wnioski o upadłość PBI. Nie pozostało nam nic innego, jak domagać się od PBI faktur za wykonane prace na drugim etapie budowy trasy średnicowej, które były niezbędne do rozliczenia poręczenia z banku. 

Dziś mogę zrozumieć, że firma nie chciała wystawiać faktur, bo przecież to rodziło obowiązek podatkowy, a pieniądze - w tym również na VAT - zostały przez nich wydatkowane na inne cele. Jedną z tych faktur, o które trzeba było zabiegać, była faktura nr 98 za rzeczywiście wykonane prace, co ostatecznie przecież ustalił sąd.

Nic jednak nie wiedziałem o fakturze nr 26. Gdybym miał taką wiedzę, poleciłbym wydziałowi kontroli wewnętrznej zbadanie i - przypadku stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości - skierowałbym sprawę do organów ścigania.

Wszystkie środki finansowe z budżetu miasta na podstawie faktur przedstawionych przez PBI zostały skierowane do banku na spłatę poręczenia kredytu z lipca 2001 r. Gdyby doszło do pomniejszenia wartości jakiejkolwiek faktury, to miasto musiałoby pokryć tę różnicę ze swojego budżetu i ponadto zapłacił wykonawcy za rzeczywiście wykonane prace, o czym świadczy odebranie robót i oddanie we wrześniu 2001 r. inwestycji do użytkowania.

Takie działanie oznaczałoby podwójną zapłatę 200 tys. zł z budżetu miasta. Do takiego działania nie doszło, a i po prostu nie mogło dojść, co przecież wyjaśniała skarbnik miasta w swoich zeznaniach.

Firma PBI była też również generalnym wykonawcą na drodze krajowej nr 22. W sierpniu i wrześniu 2001 r. inżynier kontraktu pan Marcin J. zażądał od zamawiającego wypowiedzenia umowy dla PBI z uwagi na zaprzestanie wykonywania robót zgodnie z przyjętym harmonogramem. Okazało się również, że na trzecim etapie trasy średnicowej PBI nie realizuje zapisów umowy, a w szczególności, że do 15 września 2001 r. nie wykonało drugiego wjazdu do centrum sportowego [Słowianka - red.]. Ten odcinek został wykonany przez inną firmą na początku 2002 r.

Konsekwencją niewywiązywania się z umów zawartych przez firmę PBI była decyzja zarządu o ich wypowiedzeniu. I tak 12 grudnia 2001 r. wypowiedziałem umowę na trzeci etap trasy średnicowej, a 21 grudnia na drogę nr 22.

Z postanowień sądu gospodarczego w Gorzowie z dnia 31 stycznia 2002 r. i 8 maja 2003 r. i uzasadnienia sądu wynika, że wówczas PBI miała 14-milionowy dług u 465 wierzycieli, w tym blisko milion złotych samych zaległych wypłat dla pracowników. W związku z tym, i dzisiaj, mam pełne przekonanie, że wypowiedzenie umów z PBI było ze wszech miar zasadne i w interesie miasta. Bo w efekcie tego zakończono w terminie - zaplanowane inwestycje - przez innych wykonawców.

Jeśli chodzi zaś o zarzut 36 uważam Wysoki Sądzie, że w praworządnym państwie obowiązuje zasada ciągłości władzy, a co za tym idzie, wypełnianie zawartych zgodnie z prawem umów i porozumień.

W 1998 r. konieczne było zawarcie porozumienia z uwagi na przygotowany plan zagospodarowania przestrzennego, który dotyczył projektu przebiegu wschodniego wlotu drogi krajowej nr 22, a w konsekwencji likwidował m.in. wagę i wjazd do firmy Z. Marciniak S.A. Porozumienie takie zostało zawarte przez moich poprzedników, a plan ten został uchwalony w czerwcu 1998 r., a zatem również przed objęciem przeze mnie urzędu.

Porozumienie z 2002 r., które przecież w odniesieniu do firmy Z. Marciniak S.A. jest tożsame z treścią tego z 1998 r., a precyzowało datę prac, zostało zawarte przez zarząd miasta i tę firmę, po wykonaniu projektu budowlanego na wybudowanie nowego wjazdu i projektu odtworzenia wagi, znaczy wtedy, kiedy roboty budowlane doszły do tego miejsca. Ten element przedsięwzięcia był konieczny i zamierzony od początku. Bo przecież już w planach inwestycji z 1999 r. wskazano ten wjazd z wagą, który ostatecznie został odtworzony.

Na zakończenie chciałbym jeszcze zaznaczyć, że przecież opinia biegłej, w której podważa się wartość kontraktu ustaloną w wyniku nieograniczonego przetargu PHARE, zostaje w rażącej sprzeczności z zasadami gospodarki rynkowej. Ponieważ to tylko rynek określa wartości danej usługi. I tak było w tym przypadku. Inwestycja została wykonana za określoną w przetargu cenę z wykorzystaniem 10-procentowej rezerwy na roboty dodatkowe, nie ujęte wcześniej w projekcie. Protokoły konieczności, wszystkie płatności były akceptowane nie tylko przez zamawiającego, ale też przez służby inżyniera kontraktu. A dodatkowo przez Komisję Europejską, bo przecież każdy jeden protokół konieczności również tam trafił i tam był weryfikowany.

Ponieważ wszystkie te protokoły, które są podstawą oskarżeń nieobecnych osób, służyły osiągnięciu celu, jakim była modernizacja drogi nr 22 w Gorzowie, gdzie zostały one przez te organy zakwestionowane. Oddanie jej do użytku w terminie nie powodowało również konieczności zwrotu dotacji do KE w wysokości 3 mln euro. 

Wysoki Sądzie, jestem człowiekiem odpowiedzialnym. Wszystkie decyzje, jakie podejmowałem, czy to samodzielnie czy jako członek zarządu miasta i jego przewodniczący, były zgodne z prawem i w interesie Gorzowa. Z całym przekonaniem stwierdzam, że gdybym dzisiaj miał jeszcze raz podejmować tamte decyzje, byłyby one takie same.

W związku z tym Wysoki Sądzie, proszę o uniewinnienie.”

Tadeusz Jędrzejczak

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości