Brama Zakładów Włókien Chemicznych Stilon, którą przez długie lata przechodzili gorzowianie do swojego miejsca pracy, zamieniła się w stertę gruzu. Teren od ulicy Pomorskiej przeznaczony jest na sprzedaż. Spółka zadecydowała więc o jego uporządkowaniu i wyburzeniu bramy
Prace budowlane i wyburzenie bramy zaskoczyły wielu gorzowian. - Setki tysięcy pracowników Stilonu przechodziły przez tę bramę do pracy. Może to określenie na wyrost, ale było to coś na kształt lokalnej bramy stoczni gdańskiej. To część historii naszego miasta - mówi pan Ludwik, który potępia decyzję o likwidacji bramy.
To już nie pierwszy zrównany z ziemią element robotniczej historii naszego miasta, które od dziesiątek lat jest ośrodkiem przemysłowym. W pierwszej połowie pierwszej dekady XXI wieku buldożery zburzyły wielkie hale po Zakładach Mechanicznych Ursus. To właśnie przy Przemysłowej doszło do brutalnie spacyfikowanego strajku związanego z wprowadzeniem stanu wojennego.
Często jednak, gdy w grę wchodzą pieniądze, sentymenty schodzą na dalszy tor. Teren zakładów Stilonu od strony ulicy Pomorskiej przeznaczony jest na sprzedaż. Warunkiem sprzedaży jest jego uporządkowanie.
- Dwa budynki, które nie były użytkowane są na etapie wyburzania. Wszystkie ruchy wykonane przez naszą spółkę uzgodnione były z Urzędem Miasta. Nie ma sentymentów. Sytuacja spółki jest bardzo trudna, mamy duże zobowiązania. Najważniejsze jest więc, by spółka mogła funkcjonować i przetrwać - mówił na antenie Radia Gorzów Jakub Matyjaszczyk, prezes ZWCh Stilon.
- Uważam to za dziwaczną i skandaliczną decyzję. Nie wiem, w jakim trybie się to odbyło. Brama nie była wpisana do rejestru zabytków, a jest to błąd. Elementy kompleksu zakładów Stilonu powinny znaleźć się w rejestrze, bo stanowią symbol najnowszej historii naszego miasta - komentuje Dariusz Rymar, historyk i dyrektor gorzowskiego oddziału Archiwum Państwowego.
Z elementów bramy udało uratować się jedynie neon Stilonu, który trafi do Muzeum Neonów w Warszawie. Działania mające na celu uchronienie napisu podjęła Iga Januszewska, miejska plastyk. - Mam prywatny sentyment do neonów. Domyślałam się też, że zburzenie bramy wywoła duży odzew społeczny, więc podjęłam kroki, by uratować chociaż neon. Stilon zgodził się pokryć koszty transportu i demontażu. Obecnie napis złożony jest w magazynie i czeka na podróż do stolicy. Gdy będziemy go potrzebować, wróci do miasta na wypożyczenie. Jeśli chodzi o bramę, to nie mogliśmy przymusić spółki do niczego, bo to prywatna działka - wyjaśnia Januszewska.
Jak się okazuje, niestety nie było mowy o usytuowaniu neonu w powstającym Muzeum Gorzowa. - Rozmawiałam o tym z dyrektorem Popkiem. Brakuje finansów na odrestaurowanie go Gorzowie, poza tym występuje też problem miejsca. Ale dzięki tej sytuacji będziemy mieć promocję w stolicy - kończy miejska plastyk. Filip Praski