Już po miesiącu rządzenia nowy dyrektor szpitala w Gorzowie Marek Twardowski znalazł liczne nieprawidłowości w działaniu lecznicy. Chodzi m.in. o przerost zatrudnienia na stanowiskach kierowniczych, ryczałt na blisko 30 prywatnych aut czy zatrudnienie tej samej osoby na kilku etatach. Jego zdaniem to zaniedbania poprzednich szefów szpitala.
Główne zadanie, jakie zarząd województwa postawił przed nowym dyrektorem gorzowskiego szpitala Markiem Twardowskim to przekształcenie lecznicy w spółkę. Twardowski ma sojuszników w radnych sejmiku, którzy przyjęli już uchwałę intencyjną w tej sprawie. Kolejne kroki należą już do dyrektora, który ma jasny plan działania.
W sierpniu ma powstać program naprawczy szpitala, który przygotowuje firma doradcza z Katowic. Kolejny etap to wniosek do Ministra Zdrowia o dotację na oddłużenie placówki (ok. 150 mln zł). Ostatni krok to już formalności, które trzeba załatwić przy założeniu spółki, czyli złożenie wymaganych dokumentów i uzyskanie wpisu w Krajowym Rejestrze Sądowym. Termin graniczny to koniec marca 2013. - Do tego czasu szpital musi przekształcić się w spółkę. Jeśli się uda, zrobimy to szybciej - zapowiada dyrektor.
Dyrektor zapewnia, że przekształcenie w spółkę nie przełoży się na jakość leczenie i liczbą działających oddziałów. - Chcemy żeby szpital się rozwijał, a nie ograniczał swoją działalność. W tej chwili w szpitalu są 33 odziały. Dowodem, że niczego nie likwidujemy a rozwijamy jest to, że uruchamiany oddział udarowy, czyli nowoczesne leczenie udarów mózgu - zapewnia nowy szef szpitala.
Oprócz planów na przyszłość, Twardowski zajął się przeszłością lecznicy i analizą działań jego poprzedników. Wnioski są jednoznaczne: w szpitalu przy ul. Dekerta nie szanowano publicznych pieniędzy. Wśród wielu nieprawidłowości wymienionych przez dyrektora Marka Twardowskiego jest m.in. przerost zatrudnienia na stanowiskach kierowniczych. - W szpitalu jest 121 stanowisk kierowniczych. Jest wielu dyrektorów i jeszcze więcej zastępców. To się musi zmienić. Gdy tu przyszedł, zastałem aż sześciu pełnomocników. Dziś pracuje tylko jeden, który jest niezbędny, bo zajmuje się obsługą wierzycieli, a tych jest aż 600. Inny przykład, który pokazuje, jak rażąco szastano publicznymi to przyznanie aż 28 ryczałtów na korzystanie z prywatnych samochodów -wymienia Twardowski.
Wskazuje, że umowy cywilnoprawne były zawierane bez procedury konkursowej. - Często dublowała się zapłata za podobnie wykonywane czynności. Trudno było rozgraniczyć, które są w ramach umowy o dzieło, a które w ramach umowy o dzieło czy zlecenie. Są osoby, które posiadały aż trzy umowy. To ewenement na skalę ogólnopolską - mówi dyrektor.
Twardowskiego bulwersuje również wykonywanie planowych zabiegów na dyżurach lekarskich. - Zabiegi nie były wykonywane tylko od 7 do 15, ale na dyżurach lekarskich. Tego nie zastałem w żadnym szpitalu w Polsce, a mam duże doświadczenie. Dyżury są po to, żeby wykonywać niezbędne operacje ratujące zdrowie albo życie, a nie zabiegi wynikające z planowych oczekiwań pacjentów. Dyrektor uspokaja pracowników szpitala: - Nie będzie żadnych zwolnień grupowych - zapewnia.