Stilon właśnie rozpoczyna drugi rok swojej działalności po reaktywacji. Jaki to ma być rok? O to zapytaliśmy wiceprezesa Jacka Ziemeckiego.
Radosław Łogusz: Za nami rozdział pod tytułem „Uczymy się”, teraz czas na etap „Idziemy po awans”. Jacek Ziemecki, wiceprezes Stilonu: - Ten pierwszy rok miał nam dać naukę zarówno organizacyjnie, jak i sportowo. Gdzieś parę wpadek nam się przytrafiło i tu też trzeba powiedzieć, że nie jesteśmy nieomylni. Staramy się jednak wyciągać wnioski, dlatego te mocne jak na tę ligę wzmocnienia. Organizacyjnie też na pewno będzie lepiej, choć ten pierwszy rok na pewno nie był zły. Cel jest jeden i musimy go osiągnąć.
Teraz nie ma już czasu na pomyłki przy transferach. - My nie możemy sobie pozwolić na to, żeby kolejny rok pozostać w tej czwartej lidze. Od samego początku będziemy robili wszystko, żeby ten cel osiągnąć. Nie możemy sobie pozwolić na jakieś głupie pomyłki i porażki, jak te, które przytrafiały nam się w poprzednim sezonie.
Czego najbardziej obawiacie się przed zbliżającym się sezonem? - Jeśli chodzi o stronę sportową, to nie ma się czego obawiać. My z takimi nazwiskami, jakie mamy w zespole, nie możemy się oglądać na przeciwników. To my musimy narzucać styl gry i robić wszystko, aby mecze wygrywać jak najwyżej. Natomiast jeżeli chodzi o organizację klubu, to życzylibyśmy sobie tylko, żeby sponsorów było jeszcze więcej. Co prawda i tak nie jest najgorzej. Na ostatni sezon budżet wynosił 180 tys. zł, a w tym roku na pewno będzie większy.
Możemy się spodziewać kolejnych wzmocnień? - Na pewno nie ma co się spodziewać zbyt dużej liczby kolejnych wzmocnień, bo budżet nie jest z gumy, a na pewno nie chcemy żyć ponad stan. Być może do tego grona dojdzie jeszcze jeden, dwóch zawodników plus młodzież.