Jędrzejczak z absolutorium, radni mają problem z liczeniem...
29 czerwca 2012,
10:42
(fot. Bartosz Zakrzewski)
Radni przyznali w środę prezydentowi Tadeuszowi Jędrzejczakowi absolutorium za wykonanie ubiegłorocznego budżetu. Zrobili to za trzecim razem, bo nie mogli się doliczyć kto był „za” a kto „przeciw”. Z głosowania wynika jedno: radnym trzeba szybko kupić maszynkę do głosowania albo wysłać na korepetycje z matematyki.
Ze sprawozdania finansowego wynika, że dochody Gorzowa w ubiegłym roku wyniosły 432 mln zł, a wydatki 490 mln zł. Zadłużenie miasta na koniec roku wyniosło 211 mln zł (zaciągnięte przez miasto kredyty i pożyczki). W ubiegłym roku na inwestycje wydano prawie 86 mln zł, w tym na remonty i przebudowy dróg 6,3 mln zł. Tak pokrótce wyglądał ubiegłoroczny budżet, którego realizację przez prezydenta mieli zatwierdzić na środowej sesji radni.
Już przed sesją było wiadomo, że zarówno komisja rewizyjna jak i Regionalna Izba Obrachunkowa oceniła pozytywnie wykonanie budżetu. Gdyby rada negatywnie oceniała realizacją budżetu przez Jędrzejczaka teoretycznie czekałoby go referendum o odwołanie ze stanowiska. Referendum jednak nie będzie, bo radni ostatecznie przyznali absolutorium prezydentowi.
Ale za to z jakimi problemami! W pierwszym głosowaniu nad udzieleniem absolutorium 10 radnych było „za”, czterech „przeciw” (wszyscy z PiS) a trzech wstrzymało się od głosu. To jednak było za mało.
Nasza rada liczy 25 radnych, żeby uchwała przeszła „za” musiało być 13 z nich (tzw. większość bezwzględna). Wtedy radny Jakub Derech-Krzycki z klubu Nadzieja dla Gorzowa poprosił o ponowne głosowanie, bo jego zdaniem głosy nie zostały poprawnie policzone. W drugim-powtórzonym głosowaniu prezydentowi do absolutorium zabrakło jednego głosu (12 radnych było „za”). Wówczas Krzycki ponownie doszukał się błędów w liczeniu głosów i poprosił o ich ponowne przeliczenie. Radna Grażyna Wojciechowska zasugerowała, że zamiast podnosić rękę, lepiej wstać z miejsca i... tak zrobiła.
Przewodniczący rady - Jerzy Sobolewski zdecydował się na trzecie (!) głosowanie w tej samej sprawie. Na szczęście dla prezydenta tym razem znalazł się brakujący głos. 13 radnych było „za”, trzech wstrzymało się od głosu. Konsekwentnie głosowali radni PiS, ich czterech radnych było przeciwko absolutorium.
- Cieszę się, że rada udzieliła absolutorium, ale marzę, żeby odbywało się to w innej atmosferze. Bardzo żałuję, że tych powtórek w głosowaniu było tak wiele - mówiła tuż po głosowaniu wiceprezydent Ewa Piekarz.
Co w praktyce oznacza udzielenie prezydentowi absolutorium? - To znaczy, że prezydent zrealizował budżet uchwalony przez radę miasta zgodnie z prawem i wolą rady. Potwierdzają to opinie izby obrachunkowej i komisji rewizyjnej - tłumaczy Piekarz.
Już po tym niefrasobliwym głosowaniu, radni zrzucali winę na... brak maszynki go głosowania. - To wskazuje, że potrzebne są urządzenia elektronicznie do liczenia głosów. Po raz kolejny dochodzi do sytuacji, gdzie głosy nie są dobrze policzone. Wydajmy parę tysięcy złotych, żeby każdy mógł przycisnąć guzik i wtedy będzie jasne, kto i jak głosował - przekonuje Jerzy Synowiec, radny PO.
To nie pierwszy taki problem z głosowaniem. Synowiec widzi też inne powody. - To brak konsekwencji. Jeśli radni uchwalili budżet, to jak można być teraz przeciwko? Radni nie bardzo pamiętają jak głosowali wcześniej - dodaje znany adwokat i radny.
Jakub Derech-Krzycki widzi jeszcze inny powód powtarzania głosowania. - To świadczy o słabej kondycji prezydium rady w tym dniu. 13 głosów było już w pierwszym głosowaniu i dopiero trzeba było zarządzić trzecie, żeby to zostało dobrze policzone. Cieszę się, że to wychwyciłem - mówił radny Nadziei dla Gorzowa.
Marek Surmacz, który był przeciwny udzieleniu absolutorium dla prezydenta określa środowe głosowanie krótko: - Żenada! Wstyd mi za tą radę i zachowanie radnych. Powtórka głosowania musi mieć powody. Nie może być tak, że wstaje jakiś radny niezadowolony z wyniku i mówi, że głosy źle policzone.
Łukasz Chwiłka
KOMENTARZ
Tak żałosnego spektaklu, jak ostatnie głosowanie rady miasta w sprawie absolutorium z tytułu wykonania budżetu miasta za 2011 rok, jeszcze nie widziałem. Radni gorzowscy nie mogą się już chyba bardziej pogrążyć. No chyba, że będą bijatyki...
Podczas obrad „towarzystwo” (bo przecież nie radni) zachowywało się jak - za przeproszeniem - banda rozwydrzonych bachorów. Już chyba naprawdę zapomnieli, że na stanowisko radnego (za które pobierają publiczne pieniądze) wybrani zostali przez mieszkańców Gorzowa. Właśnie nas rzekoma „elita” ma reprezentować? W założeniu godnie i uczciwie, w praktyce - w formie dziecinady, oskarżeń, podejrzeń i bez... matematycznych zdolności. Dziękuję za takich przedstawicieli...
Na sesji obecni byli sprzedawcy spod cmentarnych bram (również ich losy ważyły się w środę). W pewnym momencie jeden z nich zażenowany wstał i rzucił głośno: „Tak rządzą naszym miastem - jak prezydent Jędrzejczak”. Rajcy uwielbiają tego ostatniego krytykować, ale jak pokazuje życie sami nie są lepsi.