Wygląda na to, że kończy się era straganów handlowych pod drugą bramą cmentarza komunalnego. Nie zostaną zawarte kolejne umowy na sprzedaż cmentarnych akcesoriów z zielonych budek. - Staramy się ucywilizować handel na tymczasowych obiektach - tłumaczy wiceprezydent Ewa Piekarz.
O problemie handlarzy spod drugiej bramy cmentarza poinformowali radni Prawa i Sprawiedliwości - Robert Jałowy i Sebastian Pieńkowski. - 14 czerwca dotarły do mnie informacje od lokalnych przedsiębiorców, że jest pomysł likwidacji miejsc pracy pod cmentarzem. Napisałem tego samego dnia interpelację do Tadeusz Jędrzejczaka. Uzasadnienie jego i Ryszarda Bronisza (prezesa Gorzowskiego Rynku Hurtowego, który zarządza miejskimi straganami - przyp. red.) było takie, że jest tu nieestetycznie - mówi Pieńkowski.
Wtóruje mu Jałowy: - Wszyscy wiemy, że w Gorzowie znajduje się kilkanaście obskurnych miejsc, przy których stragany przy cmentarzu są wersalem. Dlatego domniemane poczucie braku estetyki skutkuje ograniczeniem wpływów od opłat wnoszonych przez kupców do budżetu miasta. Dzieje się to w sytuacji, gdy miasto rozpaczliwie szuka oszczędności.
Zdaniem radnego PiS, miasto oszczędza np. na pracy fontann, dzięki czemu w budżecie zachowa się 80 tys. zł. Podobna kwota nie wpłynie do miasta w perspektywie rocznej, jeżeli przestaną funkcjonować stragany przy drugiej bramie cmentarza. - Oznacza to, że mieszkamy w bardzo dziwnym, pokręconym i mało logicznym mieście. We wszystkich profesjonalnie zarządzanych miejscowościach dbających o swój rozwój, lokalny koloryt - stragany, miejsca ryneczkowe są otoczone specjalną dbałością przez władze miasta - uważa Robert Jałowy.
Prezesa GRH, Ryszarda Bronisza mocno krytykuje Sebastian Pieńkowski: - Bronisz przez 15 lat zarządzania spółką nie wpłacił ani złotówki do budżetu miasta. Zarabia on ponad 150 tys. rocznie, a ze swojej działalności nie daje nic do budżetu miasta. Pytam się więc, po co jest ta spółka GRH? A po to, by koledzy Jędrzejczaka mieli pracę i likwidowali lokalnych polskich przedsiębiorców - mówi ostro Pieńkowski.
Tutejsi sprzedawcy dostali zawiadomienie z GRH, że do 10 lipca mają opuścić plac i zabrać swoje stragany. - Miasto w tworzenie tego targowiska nie zainwestowało ani złotówki. Wszystkie koszty ponosiliśmy my. W skali roku za 208 metrów ma od nas prawie 55 tys. zł, nie licząc opłaty targowej za sam plac. Czy Gorzów stać, by zrezygnować z tych pieniędzy? - pyta retorycznie Mirosław Zotow, który handluje pod cmentarzem od 17 lat.
- Dziś świadomie miasto pozbywa się ok. 60 tysięcy złotych, likwiduje miejsca pracy i wysyła tych ludzi na bezrobocie. Małe zakłady produkujące towar na rzecz tego miejsca też będą musiały zwolnić osoby, więc ten łańcuch będzie dłuższy. Niech prezydent i pan Bronisz tu przyjadą, zaorają to i postawią tu kołchoz, bo rozumiem, że ta forma działalności gospodarczej z poprzedniego systemu najbardziej im odpowiada - komentuje Pieńkowski.
Głos w sprawie zabrali również przedstawiciele magistratu. - W 1999 roku miasto przygotowywało nieruchomości do zbycia przy drugiej bramie cmentarza. Wtedy też powstała koncepcja handlowania w tamtym miejscu. W 2000 roku miasto wystawiło do przetargu nieruchomości, gdzie miały powstać docelowe obiekty handlowe i tylko w nich przewidziane było prowadzenie działalności. Z uwagi na to, że inwestycja trwała dość długo, a gorzowianie są zainteresowani zaopatrywaniem się w niezbędne akcesoria, prezydent zezwolił na uruchomienie targowiska tymczasowego. Ta tymczasowość trwała dość długo - wyjaśnia Ewa Piekarz, wiceprezydent miasta.
Od kilkunastu lat umowy z handlarzami były zawierane tylko na rok, bo docelowo handel miał się odbywać wyłącznie w obiektach zamkniętych. Ostatnia umowa zawarta była na okres sześciu miesięcy. - Było to sygnałem dla GRH, że kończy się czas handlu tymczasowego. Umowa wygasa 30 czerwca i prezydent zdecydował nie zawierać kolejnej. Argumentem jest tu również estetyka, bo staramy się ucywilizować handel na tymczasowych obiektach - wystarczy wymienić bulwar czy teren przy studni czarownic, czas uporządkować kolejne obszary - zapowiada wiceprezydent.
Jak udało nam się dowiedzieć, powstał też plan docelowego rozwiązania handlu przy pierwszej bramie cmentarza. O nim władze miasta nie chcą na razie mówić.