Zmiana trenera, roszady w składzie - to wszystko miało doprowadzić do medalu w Speedway Ekstralidze. Jeden przegrany mecz w Gorzowie i... kolejne szóste miejsce w końcowym rozrachunku. Tak krótko można podsumować dokonania gorzowskiej Stali w roku 2010.
Przed sezonem do zespołu dołączył Nicki Pedersen, który wraz z Tomaszem Gollobem, miał poprowadzić drużynę na miejsce medalowe. Stanowisko szkoleniowca objął Czesław Czernicki. Nowy trener oraz przedsezonowe wzmocnienia miały być kluczem do sukcesu po dwóch nieudanych sezonach w Speedway Ekstralidze.
Na początku sezonu punkty tracili głównie juniorzy Stali. Wtedy prezes Władysław Komarnicki ściągnął do Gorzowa Przemysława Pawlickiego - okazało się to strzałem w dziesiątkę! To właśnie ten młody zawodnik, obok Golloba i Pedersena, stanowił o sile gorzowskiej drużyny.
Gorzowianie od samego początku prezentowali się bardzo dobrze. Będąc gospodarzem wygrywali wszystko, co się da. Na wyjazdach sprawiali niespodzianki, wygrywając na trudnym terenie w Toruniu, Tarnowie, czy też Bydgoszczy. Pierwsza porażka w lidze przyszła... w Zielonej Górze. Po derbowym pojedynku już tylko z Leszna nie udało się wywieźć punktów Caelum Stali Gorzów. Do rywalizacji w rundzie play-off żółto-niebiescy przystępowali z drugiej pozycji, będąc właśnie za Bykami z Leszna.
Los tak chciał, że przeciwnikiem, którego należało pokonać, aby walczyć o medal okazał się Falubaz Zielona Góra. Gorzowska Stal do tego spotkania przystępowała bez kontuzjowanych Nicki Pedersena oraz Pawła Zmarzlika oraz z poobijanymi Gollobem i Pawlickim. Mimo problemów kadrowych podopieczni trenera Czernickiego w Zielonej Górze przegrali zaledwie czterema oczkami. Przed rewanżem większość uważała, że to gorzowianie wygrają i awansują dalej. Niestety, było zupełnie inaczej. Żużlowcy Caelum Stali Gorzów odnieśli pierwszą, a zarazem ostatnią, porażkę na własnym obiekcie - była to porażka w najważniejszym meczu sezonu. Był to trzeci sezon żółto-niebieskich po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej i jak się okazało powiedzenie "Do trzech razy sztuka" w tym przypadku się nie sprawdziło. Trzeci sezon z rzędu gorzowska drużyna zakończyła na szóstej pozycji.
Na pewno sezon 2010 był bardzo udany dla gorzowskich juniorów. Młodzi zawodnicy żółto-niebieskich wygrali finał MMPPK, Ligi Juniorów, MDMP oraz wiele młodzieżowych turniejów niższej rangi.
Dla Tomasza Golloba był to trzeci sezon w Stali i okazał się on najbardziej udanym w karierze. Gorzowianie wprawdzie sezon zakończyli dużo wcześniej, niż zakładali, ale paradoksalnie dla samego Golloba okazało się to być korzystne - miał więcej czasu, by w spokoju przygotowywać się do decydujących turniejów Grand Prix. Ostatecznie, w październiku, Tomasz Gollob cieszył się z upragnionego tytułu Mistrza Świata.
Od strony sportowej Stal w tym roku zawiodła, jednak marketingowo-organizacyjna sfera działalności była pasmem sukcesów - zorganizowano półfinał DPŚ, w przyszłym roku w Gorzowie zagości baraż i finał tych zawodów, a wisienką na torcie będzie turniej Grand Prix, który udało się "załatwić" dla miasta na pięć kolejnych lat.
Miejmy nadzieję, że nadchodzący rok przyniesie sukcesy nie tylko od strony marketingowej, ale również to drużyna Stali zdobędzie upragniony medal DMP. Liczymy również, że gorzowska młodzież nadal będzie się rozwijać i za rok będziemy mogli pisać o kolejnych sukcesach juniorów żółto-niebieskich.