W sobotni wieczór Bartosz Zmarzlik zapewnił sobie awans do zmagań finałowych Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Nie obyło się jednak bez małego horroru, bo nasz wychowanek o miejsce w finałach musiał walczyć w biegu dodatkowym.
Pierwsze dwa biegi turnieju półfinałowego we włoskim Terenzano Bartosz Zmarzlik wygrał z ogromną przewagą. Niestety później stało się coś co mogło przekreślić nadzieje wychowanka Stali. - Zatarł się silnik, który przygotowywałem podczas treningu. Był tak przygotowany, że jeździłem w okolicach rekordu toru. Nie wiem co się stało, bo wszystko było w nim nowe - usłyszeliśmy od Zmarzlika.
Jak sam stwierdził był w tym momencie bliski załamania. Na szczęście udało się zdobyć jeszcze kilka punktów. Nie wystarczyło to jednak do awansu i potrzebny był bieg dodatkowy. W nim Zmarzlik zmierzył się z Duńczykiem Nikolajem Busk Jakobsenem, z którym chwilę wcześniej przegrał. W decydującym biegu zawodnik Stali postawił wszystko na jedną kartę. - Zaryzykowałem i na ten bieg wziąłem trzeci motocykl na którym jeszcze nie startowałem i się udało - zdradził nasz jeździec.
Tym samym wychowanek gorzowskiego klubu po raz drugi znalazł się w gronie najlepszych młodzieżowych jeźdźców Świata. - Spełniło się moje marzenie, którym był awans do finałów. Dodatkowym smaczkiem jest jednak na pewno wyjazd na zawody do Argentyny - stwierdził Zmarzlik.