Radny SLD Krzysztof Kochanowski zaapelował do marszałek Elżbiety Polak (PO) o wsparcie budowy hali sportowej w Gorzowie. Riposta marszałek Polak była szybka i dosadna. - Nie ma takiej możliwości, nie finansujemy miejskich projektów. Poza tym Gorzów wybrał budowę filharmonii, a mógł za te pieniądze wybudować inne rzeczy - mówi.
Miasto za budowę hali sportowej zabiera się już od kilku lat. Pierwsze plany mówiły o jej budowie na terenach przy ulicy Mironickiej. Później prezydent Tadeusz Jędrzejczak przyznał, że budowa kompleksu w tym miejscu jest nieopłacalna i trzeba poszukać nowej lokalizacji. Najmocniejszym argumentem Jędrzejczaka były wówczas koszty. Prezydent twierdził, że samo uzbrojenie terenu przy Mironickiej to koszt 40 milionów złotych. Z nowego obiektu mieliby korzystać piłkarze ręczni, siatkarze i koszykarki AZS PWSZ Gorzów. Wstępny projekt zakładał budowę hali na 5 tys. miejsc.
Przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich w Gorzowie w 2010 roku, Jędrzejczak sypał jak z rękawa kolejnymi lokalizacjami dla hali sportowej. Proponował tereny popoligonowe za Słowianką, okolice Lodostilu między ulicami Podmiejską i Walczaka czy działkę między al. Konstytucji 3 Maja i al. 11 listopada. Zdaniem prezydenta hala mogłaby też powstać na terenie dawnej Silwany lub za Wartą przy ul. Kasprzaka.
Ostatnio na naszych łamach prezydent zaproponował, że hala mogłaby powstać na Zawarciu razem z nowym urzędem miasta. - Gdyby połączyć budowę nowego urzędu z halą sportową byłoby o wiele taniej. Jeden wspólny parking i infrastruktura pozwoliłyby sporo zaoszczędzić - przekonywał wówczas Jędrzejczak. Prezydent tłumaczył, że takie połączenia to standard. - Stadion Reebok Arena w Boltonie, na którym byłem, jest połączony w jednym budynku z hotelem i europejską siedzibą firmy. Takie rozwiązanie pozwala oszczędzać pieniądze i powinniśmy iść w tym kierunku - opowiadał prezydent.
Przy tej propozycji padły nawet konkretne kwoty, bo zdaniem Jędrzejczaka koszt budowy nowego magistratu wraz z halą na Zawarciu to 140 mln zł. Miasto nie ma pieniędzy ma budowę hali ze swojego budżetu. Potrzebne są więc rozwiązania. O tych konkretnych mówił jeszcze w ubiegłej kadencji Sejmiku Województwa Maciej Nawrocki, były radny z PO. Jego zdaniem pieniądze na budowę można pozyskać z kilku źródeł: LRPO, Lotto i ministerstwa sportu. - Wtedy wkład miasta nie byłby duży - tłumaczy Nawrocki i podaje przykład: Deszczno, które wybudowało halę sportową za ponad 4 mln zł. - Połowę tej kwoty dostało z Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Milion dało z własnego budżetu, a pozostałe środki przekazało Lotto - mówi były radny PO.
Inny pomysł ma Krzysztof Kochanowski, radny SLD, który apeluje do marszałek Elżbiety Polak o budowę hali sportowej w Gorzowie. - Nowa hala z prawdziwego zdarzenia jest w Gorzowie potrzebna i musi powstać. Jeśli południe może mieć taką halę z pieniędzy marszałkowskich, to my też powinniśmy. Liczę na równy podział środków - tłumaczy Kochanowski, który wysłał w tej sprawie pismo do marszałek Polak.
Czytamy w nim m.in. „Zgłaszam potrzebę wpisania do Strategii Rozwoju Województwa Lubuskiego inwestycji polegającej na wybudowaniu w Gorzowie hali sportowo-widowiskowej z obiektami towarzyszącymi. Podobna inwestycja realizowana jest w południowej części naszego województwa, a środki na ten cel pochodzą z budżetu Urzędu Marszałkowskiego. Inwestycja ta mogłaby być realizowana za podobną kwotę tj. ok. 71 mln zł, bo taka kwota jest zapewniona na rozbudowę Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Drzonkowie”. Marszałek Polak nie pozostawia jednak złudzeń. Mówi wprost: pieniędzy na budowę hali w Gorzowie nie da. - Nie ma takiej możliwości, nie finansujemy miejskich projektów. Jeśli miasto chce budować halę, to za swoje albo unijne pieniądze. Poza tym Gorzów wybrał filharmonię, a mógł budować za te pieniądze inne rzeczy. Hala dla Gorzowa nie jest inwestycją strategiczną dla województwa - kwituje marszałek.
Kochanowskiego dziwi ta odpowiedź: - Widać, że marszałek nie myśli globalnie, a dba tylko o swój teren - mówi gorzowski radny.