Szefowie wiodących gorzowskich zakładów pogrzebowych podejrzewają, że ze szpitala wyciekają informacje dotyczące zgonów. A korzystać ma na tym jedna z rywalizujących z nimi firm. Powiadomili o tym dyrekcję szpitala, która poszła do prokuratury. Prokuratorzy zastanawiają się teraz, czy wszcząć śledztwo w tej sprawie.
Szefowie największych gorzowskich zakładów pogrzebowych połączyli siły przeciwko niezgodnym z prawem praktykom, do których ich zdaniem dochodzi w szpitalu. Zdaniem przedsiębiorców pracownik prosektorium i pielęgniarki sugerują rodzinom zmarłych usługi pogrzebowe jednej z firm.
Właściciel jednego z wiodących na rynku zakładów opowiedział nam o sytuacji w tutejszym biznesie pogrzebowym. Jak wyjaśnia, w Gorzowie mamy kilka najdłużej działających w mieście zakładów pogrzebowych. Około trzy lata temu otwarty został zupełnie nowy zakład.
- Ilość przeprowadzanych przez tę firmę pogrzebów była mniejsza od naszej. W szpitalu jest jedno prosektorium. Zwłoki ubiera tam dwóch panów. Jeden z nich ciężko zachorował, a po rekonwalescencji chciał ułożyć się z którymś ze starych zakładów, by sprzedawać nam pogrzeby. Nikt na to nie poszedł. Pracownik prosektorium dogadał się jednak z nowym zakładem i po jego wyjściu ze szpitala firma ta zaczęła organizować wiele pochówków. Wcześniej robiła po trzy pogrzeby w miesiącu, a na dzień dzisiejszy robi ich 20 - zdradza przedsiębiorca.
Zdaniem mężczyzny nieuczciwy pracownik bierze kilkaset złotych od jednego pogrzebu za wysyłanie ludzi do jednej z firm. W sprawę zamieszane mogą być również pielęgniarki. - Dane można sprawdzić. Większość pogrzebów organizowanych przez ten zakład to ciała ludzi ze szpitala. Wiemy też, że pielęgniarki kierowały rodziny zmarłych do określonej firmy. Jeśli mówi to pracownica szpitala, to w wielu przypadkach ludzie myślą, że szpital powiązany jest z zakładem i dlatego decydują się na wybór podpowiedzianego zakładu - tłumaczy nasz rozmówca.
W poniedziałek dyrekcja szpitala wystosowała oficjalne pismo do mediów, w którym czytamy, że anonimowe zawiadomienie o ujawnianiu firmom pogrzebowym przez pracowników szpitala danych osób zmarłych wpłynęło 2 stycznia 2012 roku.
Szpital pismem z dnia 5 stycznia przekazał kopię anonimu do Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie, celem wykorzystania w działaniach operacyjnych. Jednocześnie szpital systematycznie udziela policji niezbędnych informacji w przedmiotowej sprawie. W dokumencie czytamy ponadto: „Na skutek informacji od pracownika Zakładu Patomorfologii w dniu 23.03.2012 roku, dyrekcja szpitala zawiadomiła Komendę Wojewódzką Policji w Gorzowie o groźbach karalnych kierowanych wobec tego pracownika. Z posiadanych przez szpital informacji wynika, iż obie sprawy są w toku.” Jak donosi Gazeta Wyborcza, chodzi o przypadek drugiego z pracowników prosektorium, który nie przystał na propozycję nieuczciwych praktyk.
Sprawą zajęła się również prokuratura. Przedsiębiorcy czekają na rozstrzygnięcie sytuacji: - Widzieliśmy, że coś jest nie tak. Nie ma opcji, by nowy zakład zaczął robić tyle pogrzebów w tak krótkim czasie. Własnym ścieżkami dowiedzieliśmy się, że w sprawę zamieszany jest pracownik szpitala. Zabroniliśmy mu ubierać ciał. Nie chcemy, by ktoś psuł tutaj rynek i robił z Gorzowa drugą Łódź - grzmi szef jednej z uznanych firm.
- Do tej pory przesłuchaliśmy przedstawicieli firm i pracowników szpitala. Jesteśmy na etapie gromadzenia i zabezpieczania dokumentacji pogrzebowej wytwarzanej w szpitalu. Później będziemy weryfikować, czy doszło tam do złamania prawa. Gdyby się okazało, że tak, to oskarżonym grozić będzie do dwóch lat pozbawienia wolności. Na razie jednak postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś - podsumowuje Dariusz Domarecki, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Gorzowie.