Robert Kozioła to podpora defensywy czwartoligowego Stilonu Gorzów. To wiedzą wszyscy fani niebiesko-białych. Ale piłkarz gorzowskiej drużyny udziela się także jako trener. Prowadzi w Stilonie grupę orlików.
Czwartoligowy sezon już praktycznie za nami. Jak go oceniasz? - Na pewno jest mały niedosyt, bo po cichu liczyliśmy na lepsze miejsce w tabeli niż będziemy w stanie zająć. Tak naprawdę jednak my zebraliśmy się w lipcu czy sierpniu i wcale się nie znaliśmy. Ta pierwsza runda w naszym wykonaniu była bardzo ciężka, co prawda w drugiej było już nieco lepiej, ale to wciąż za mało. Były już przebłyski nadziei, że będziemy mogli powalczyć o trzecią ligę. Przydarzyło nam się zbyt wiele głupich remisów. I skończyło się, jak się skończyło. Myślę, że w przyszłym sezonie będziemy walczyli o wyższą ligę i bez wątpienia taki będzie nasz cel.
Gdybyś jeszcze raz miał podjąć decyzję, to znów zdecydowałbyś się na przyjście do Stilonu? - Jasne, że tak. Nie byłoby na pewno innej decyzji, bo nieraz już powtarzałem, że Stilon był zawsze w moim sercu. Jestem z Gorzowa i to jest moje miasto i mój klub. Tak naprawdę bardzo się cieszyłem, że mogłem tutaj wrócić i że mogłem pomóc w odbudowie tego klubu.
Oprócz obowiązków zawodniczych jesteś w Stilonie także trenerem grup młodzieżowych. - Od początku pracuje mi się bardzo dobrze. Moi młodzi podopieczni szybko się rozwijają. Bardzo mnie zaskakują. Kiedy we wrześniu zaczynaliśmy treningi wyglądali, jakby nigdy nie kopali piłki, a teraz jest już super. Powoli zaczynamy odnosić pierwsze sukcesy, ale w tej chwili to nie jest najważniejsze. Najbardziej bowiem mnie cieszy, że moi podopieczni powoli zaczynają rozumieć, o co chodzi w piłce nożnej. W lipcu jedziemy na turniej Dobiegniew Cup i mam nadzieje, że powalczymy tam o jak najlepsze wyniki.
Czy trenerka to jest to, co chciałbyś robić w przyszłości?- Jak najbardziej tak. Uczę się w tym kierunku. Jestem na czwartym roku studiów o profilu trenerskim i naprawdę ta praca z młodzieżą sprawia mi bardzo dużo satysfakcji. Mam nadzieję, że z tymi chłopakami będę mógł pracować jak najdłużej.
Sam jesteś piłkarzem. Czy widzisz w tych chłopcach potencjał do bycia boiskowymi następcami Kozioły, Andruszczaka czy innych piłkarzy Stilonu? - W mojej drużynie mam naprawdę kilka takich perełek, że myślę, że w przyszłości coś z nich będzie. Mam nadzieję, że niejeden z nich będzie grał tutaj w Stilonie. To na pewno sprawiłoby mi bardzo dużo satysfakcji, że mogłem ich prowadzić na początku ich kariery piłkarskiej.
Prowadząc zajęcia z młodymi zawodnikami warto mieć wsparcie ich rodziców. Ty chyba nie możesz na to narzekać. - O rodzicach mogę wypowiadać się tylko i wyłącznie w samych superlatywach. Tacy rodzice, z którymi współpracuję w tej chwili to chyba marzenie każdego trenera. Należy im tylko przyklasnąć, gdyż są oni dla mnie i dla innych chłopaków, którzy prowadzą zajęcia dużym wsparciem. Bez ich zaangażowania nie osiągnęlibyśmy nic w Viziriadzie czy teraz w Szkółkach Nivea. Dzięki nim udało nam się zdobyć jakieś nagrody, które pomagają nam w codziennej pracy.
Wspomniałeś o akcji Piłkarskie Szkółki Nivea. Znaleźliście się w drugiej rundzie i teraz czeka cię trenerski kurs Akademii Ajaksu Amsterdam. - Dostałem już nawet zaproszenie na czterodniowe szkolenie, które na początku czerwca odbędzie się w Opalenicy. Co ciekawe kurs odbędzie się w tym ośrodku, w którym Portugalia przygotowuje się do Euro 2012. Czeka mnie na pewno sporo ciekawych zajęć. Mam nadzieję, że sporo się tam nauczę. Oprócz tego już teraz dostaliśmy program szkoleniowy z Ajaksu Amsterdam i będziemy teraz starali się dzięki temu programowi piąć się w górę. Myślę tu zarówno o nas trenerach, jak i o naszych podopiecznych.
Rozmawiał Radosław Łogusz