Filharmonia Dowcipu, czyli rzecz o łączeniu ananasów z chili
23 maja 2012,
12:03
Filharmonia Dowcipu w akcji (fot. mat. organizatora)
Pod koniec maja w gorzowskim amfiteatrze czeka nas niecodzienny spektakl. Do miasta przyjeżdża Waldemar Malicki wraz z Filharmonią Dowcipu. Możemy się spodziewać wybuchowej mieszanki gatunków, styli i nastrojów. Artystom szczególnie zależało, by przyjechać do Gorzowa. Uważają, że mamy najlepszy amfiteatr w tej części Europy!
Wydarzenie będzie nosić nazwę „Live in... Gorzów”. Spektakl w ramach widowiska „Live in...” odbył się po raz pierwszy w wypełnionej po brzegi Sali Kongresowej w Warszawie. Upamiętniono go na płycie DVD, która wdarła się na listy sprzedaży najpopularniejszych tytułów. Teraz autorzy zamierzają zaprezentować materiał w gorzowskim amfiteatrze.
- Projekt zagrany w Sali Kongresowej w Warszawie okazał się strzałem w dziesiątkę. Po raz pierwszy zaprezentowaliśmy publiczności zupełnie inną formę zwartego, muzycznego, trzygodzinnego widowiska fabularnego z niesamowicie zaskakującą i niezwykłą akcją i ogromną ilością poczucia humoru. Widowisko graliśmy w wielu miejscach. Zależało nam jednak, by zagrać w Gorzowie, bo macie tutaj w mojej ocenie najlepszy amfiteatr w tej części Europy. To nieprawdopodobny obiekt - mówi Jacek Kęcik, reżyser widowiska.
Jak chwalą się autorzy, nie ma drugiego takiego wydarzenia muzycznego w Polsce. Na scenie występuje 30 utalentowanych muzyków, którzy pod kierownictwem dyrygenta Bernarda Chmielarza i lidera Filharmonii Dowcipu Waldemara Malickiego dają z siebie wszystko.
- Połączenie energii gorzowian, wyjątkowości waszego amfiteatru i naszej ekspresji scenicznej może być więc eksplodujące i na to liczymy - dodaje Kęcik.
O charakterystyce występów Filharmonii Dowcipu mówi Waldemar Malicki: - My nie gramy koncertu, staramy się angażować obie półkule mózgowe publiczności. Jest więc intelekt, zaskoczenie, wartość literacka, aktorska, oświetleniowa, sceniczna, a nie tylko sama muzyka. Na koncercie rockowym bądź kabarecie wszystko jest oczywiste. Widzowie wiedzą, czego mogą się spodziewać. A u nas nic nie jest oczywiste. Wszystko się może wydarzyć, miesza się tu wzruszenie, humor, muzyka rockowa, heavy metalowa i klasyczna.
Pod względem muzycznym gorzowianie mogą się więc spodziewać wszystkiego. Malicki i spółka lubią zderzać i łączyć ze sobą różne elementy, tak by powstała nowa jakość. Lider grupy wyraża to na podstawie przykładu kulinarnego: - Wiemy, że mamy coś na myśli, ale ta myśl nas przerasta. Ktoś lubi ananasy, a kto inny chili. Ananas z brzoskwinią to oczywiste połączenie, tak samo chili z czosnkiem. Ale co innego, gdy ktoś połączy ananasa z chili. To już nie jest takie oczywiste.
Mieszkańcy naszego miasta mogą się szykować na trzygodzinną zabawę, gdzie klasyka pomiesza się z rockiem, disco polo i nostalgią. Co ważne twórcy przedsięwzięcia podkreślają, że posługują się muzycznymi motywami znanymi każdemu, nawet jeśli odbiorca początkowo nie zdaje sobie sprawy ze znajomości danej melodii. - Publiczność może nie mieć wiedzy o genezie, backgroundzie utworu, ale siedząc na widowni kojarzy te melodie - argumentuje reżyser spektaklu.
Dyrygent Bernard Chmielarz dorzuca: - Chcemy wnieść maksymalnie dużo pozytywnej, dobrej energii i przeżyć z publicznością euforię oraz uniesienie.
Występ „Live in... Gorzów” odbędzie się 26 maja o godz. 20 w gorzowskim amfiteatrze. Bilety w cenie 50, 70 i 100 złotych nabyć można w siedzibie Miejskiego Centrum Kultury oraz sklepach sieci Empik, Saturn i Media Markt.