Wiadomości

Zielone powitanie po gorzowsku

21 maja 2012, 14:08
Zaniedbany napis kwiatowy „Gorzów Wita”
(fot. Bartosz Zakrzewski)
Wjazd do Gorzowa od strony Strzelec Krajeńskich. Górka przy rondzie Gdańskim. Przez lata zadbany napis „Gorzów Wita” pozdrawiał przejeżdżających kierowców. W tym roku też go widać, choć jego wygląd pozostawia wiele do życzenia... Podobnie jest z zielenią w całym Gorzowie. Dlaczego?
- Co tu dużo mówić, napis wygląda szpetnie. Taka wizytówka nie świadczy dobrze o mieście. Po drugiej stronie ulicy porośnięte trawą do kolan tereny prowadzące na osiedle Ruskie. Mogliby to chociaż raz przed latem skosić - mówi pan Mieczysław, mieszkający na ulicy Roweckiego. Feralny napis stworzony z krzewów obserwuje codziennie z okna.

Zielonym „neonem” opiekowało się miasto, jednak w tym roku zabrakło pieniędzy na jego właściwe utrzymanie. Po odrestaurowaniu kwietnika „Gorzów Wita” w dwóch pierwszych latach obsadzano go roślinami jednorocznymi - najczęściej bratkami. Rozwiązanie to jednak sprawiało wiele trudności w utrzymaniu ze względu na warunki terenowe. W związku z tym kwiaty zastąpiono roślinami trwałymi - berberysami purpurowymi.
 
- W bardzo krótkim czasie nastąpiły powtarzające się akty wandalizmu, również ze zniszczeniem i wyrwaniem obrzeży kwietnika i dewastacją krzewów, co osłabiło ich kondycję i przez to kwietnik stracił na atrakcyjności. Ze względu na ograniczone i niewystarczające środki finansowe przeznaczone na utrzymanie miejskich terenów zieleni, nie było dotychczas możliwości do przywrócenia kwietnikowi dawnego wyglądu - tłumaczy Anna Zaleska, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.

Ulica Głowackiego, wzgórze między pocztą i szkołą podstawową numer 9. Niegdyś z położonych naprzeciw wysokich budynków podziwiać można było utworzony z żywopłotu napis „Dolinki”. Kilka lat temu o roślinność tę przestano dbać i dziś nie sposób domyślić się, że przetrzebione krzaki tworzyły niegdyś przemyślaną całość. Tu jednak zawiniła spółdzielnia mieszkaniowa.
Na powyższych dwóch przykładach widać jednak, że mieszkańcy grodu nad Wartą nie potrafią dbać o otaczającą nas zieleń.

W wydziale infrastruktury miejskiej gorzowskiego magistratu funkcjonuje oddział ds. zieleni miejskiej, w którym cztery osoby zajmują się sprawami dotyczącymi utrzymania zieleni. Poszczególnym osobom przydzielone są parki i rejony miasta. „Zieloni” urzędnicy w obowiązkach „terenowych” mają m.in. kontrolowanie wykonywanych przez firmy prac ogrodniczych w zakresie zgodności z umowami (miejską zielenią zajmują się bowiem poszczególni operatorzy), rozpoznawanie spraw zgłaszanych przez mieszkańców, kontrolę stanu zadrzewienia, odbiory wykonania założeń zieleni przy realizowanych inwestycjach i odbiory terenów zieleni po odbywających się imprezach.

Jak zaznacza Anna Zaleska, pracownicy oddziału ds. zieleni mają wiele pomysłów na nowe założenia czy uatrakcyjnienie już istniejących. Jednak ze względu na ograniczone środki finansowe przyznawane na utrzymanie zieleni, realizowane są jedynie prace pielęgnacyjne. - W 2012 roku prace te wykonane będą w mocno okrojonym zakresie. Kwestia dodatkowych nasadzeń, założeń skwerów czy parków podejmowana będzie w latach następnych - dodaje rzeczniczka magistratu.

Stwierdzenie, że utrzymanie zieleni w mieście pozostawia wiele do życzenia potwierdza też Iga Januszewska, plastyk miejski: - Uważam, że zieleń miejska w Gorzowie wymaga zmian. I nie upieram się przy tym, aby roślinności było więcej, bo i tak Gorzów jest dość zielonym miastem, ale by była ona należytej jakości, spójna i dobrze utrzymywana. A tego niestety brakuje.

Zdaniem Januszewskiej, problem tkwi w braku odpowiednich środków finansowych, ale też w specyficznej sytuacji, gdzie poszczególnymi sektorami zieleni w mieście zajmują się zupełnie różni operatorzy. - Jedno rondo wygląda więc lepiej, drugie gorzej, a trzecie jeszcze inaczej, bo dana firma ma takie, a nie inne metody pracy i wizje lub takie, a nie inne były warunki przetargu na obsługę tej zieleni - mówi Iga Januszewska.

Miejska plastyk współpracuje jednak z oddziałem zieleni i rozmawia o nowych opcjach zagospodarowania skwerów. - Osobiście wolę dobrze przycięte krzewy zimozielone czy kompozycje z roślin płożących od rabatek z bratkami lub konstrukcji typu „paw”. Corocznie sadzone w gazonach kwiaty zwykle są wykradane, wyrywane, ponadto gdy przekwitną trzeba je szybko czymś zastąpić, bo nie wyglądają atrakcyjnie. A to podwójna robota. Wieloletnie byliny mogłyby się lepiej sprawdzić i wydaje mi się, że byłyby łatwiejsze i tańsze w utrzymaniu - dodaje urzędniczka.

Wielu gorzowian wspomina też o potrzebie utworzenia trawnika dostępnego dla wszystkich, gdzie nie byłoby ryzyka otrzymania mandatu od straży miejskiej. Plastyk myśli już nad zorganizowaniem takiej przestrzeni. - Brakuje mi naprawdę zadbanego trawnika, trawnika dla ludzi! Takiego, na którym można się położyć nie martwiąc o pozostałości po psach, pobawić z dzieckiem, porzucać frisbee. Za granicą taki teren to podstawa. Jest wysiany specjalną trawą odporniejszą na wydeptywanie, regularnie strzyżony, są spryskiwacze, ekipa sprzątająca... Organizuje się w takich miejscach kino letnie, pikniki na kocach, zawody w puszczaniu latawców czy kameralne koncerty chórów...

Przyznacie, że wizja takiego miejsca brzmi zachęcająco? A może macie własne pomysły na zagospodarowanie miejskiej zieleni? Piszcie na adres: redakcja@66-400.pl. Wspólnie możemy zmienić oblicze Gorzowa!

Filip Praski

Podziel się

Komentarze

Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości