Wiadomości

Członkowie Platformy usłyszą zarzuty w aferze

10 maja 2012, 10:06
Od lewej: Robert Surowiec, Krystyna Sibińska, Witold Pahl i Tomasz Gierczak
(fot. Bartosz Zakrzewski)
Lada dzień gorzowska prokuratura postawi zarzuty kilku osobom z Platformy Obywatelskiej w aferze „martwych dusz”. To ludzie, którzy należą do partii, ale nie zajmują eksponowanych stanowisk. Chodzi o fałszowanie deklaracji członkowskich i zapisywanie do gorzowskiej PO ludzi bez ich wiedzy.
Prokuratura na razie milczy o tym, kto konkretnie usłyszy w przyszłym tygodniu zarzut fałszowania dokumentów. Mówi jedynie o kilku osobach, które są członkami Platformy Obywatelskiej, ale nie zajmują w niej eksponowanych stanowisk.
 
Dziś możemy wykluczyć, że zarzuty usłyszą radni czy członkowie władz tej partii w Gorzowie. Kto więc jest winny w aferze? - To szeregowi członkowie PO. Osoby w różnym wieku, są w tym gronie też kobiety - zdradza jedynie prokurator Andrzej Bogacz, który od ponad roku bada aferę w gorzowskiej Platformie.
Cała afera zaczęło się od gorzowianki, która dowiedziała się, że była członkiem Platformy. Dostała pismo, że została wyrzucona z partii, bo nie płaciła składek. A do PO się nie zapisywała. W międzyczasie na policję i prokuraturę zaczęły zgłaszać się kolejne osoby, które twierdziły, że zostały zapisane do gorzowskiej Platformy wbrew swej woli.
 
W połowie 2009 roku do PO przyjęto blisko 300 nowych członków. Pompowanie kół miało związek z walką o władzę w partii. Najbardziej rozrosły się dwa koła: kierowane przez radnego Roberta Surowca (151 nowych członków) i Marcina Gucię, który też zasiada w gorzowskiej radzie miasta (90 osób).
Po wybuchu afery krajowej władze PO zdecydowały o rozwiązaniu struktur partii w Gorzowie. Po miesiącu partia wyznaczyła komisarza, a jesienią ub. roku wybrała nowe władze. Teraz gorzowską PO rządzi posłanka Krystyna Sibińska.

Po kilkunastomiesięcznym śledztwie długo nie było przełomu w sprawie. Prokuratura przedłużyła dochodzenie do 25 maja, bo czekała na analizę grafologiczną podpisów na sfałszowanych deklaracjach. Teraz śledczy dysponują już wszystkimi zamówionymi opiniami biegłych.
 
- Okazało się, że blisko 50 z ponad 70 deklaracji, które zostały oddane do ekspertyzy, zostało sfałszowanych - mówi prokurator Bogacz.

Jak działał przestępczy mechanizm? Osoby, które niedługo usłyszą zarzut fałszowania dokumentów zeznały, że podpisywały deklaracje członkowskie za swoich znajomych lub rodzinę. Prokuratura nie zdradza na razie ich motywów.

Wszyscy muszą liczyć się z odpowiedzialnością, bo za podrabianie dokumentów grozi nawet pięć lat więzienia. Ale to nie jedyne konsekwencje. Jak przyznaje szefowa gorzowskiej PO Krystyna Sibińska wszyscy członkowie partii, którzy usłyszą zarzuty zostaną zawieszeni do chwili rozstrzygnięcia całej sprawy. - Gdy zostaną skazani, wykluczymy ich z partii - mówi nam Sibińska.

Prokuratura umorzyła natomiast odrębne postępowanie (w tym samym śledztwie), które było prowadzone w sprawie ukrywania dokumentów. - Wszystkie papiery do nas trafiły i nie ma mowy o przestępstwie - wyjaśnia prokurator Bogacz. Chodziło m.in. o korespondencję między politykami PO, dokumenty finansowe i partyjne.

Łukasz Chwiłka

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości