Marcin Gucia, młody gorzowski radny Platformy Obywatelskiej, pozazdrościł parlamentarzystom. Na ostatniej sesji zaproponował, aby miasto kupiło wszystkim radnym przenośne komputery, tzw. tablety. - Dziś marnujemy tysiące kartek papieru - przekonuje radny.
Tablet to przenośny komputer osobisty wzorowany na notebooku. Dodano do niego jednak dotykowy ekran. Jego przekątna jest mniejsza niż w innych komputerach, ale pozostałe parametry dorównują laptopom. Tablet ma wiele ułatwień, np. rozpoznawanie pisma odręcznego czy ekranową klawiaturę. Taki właśnie sprzęt dostali w tym roku posłowie na Sejm. Zakup blisko pół tysiąca tabletów „na pełnym wypasie” kosztował nas, podatników 1,7 mln zł.
Teraz w ślady parlamentarzystów chcieliby pójść gorzowscy radni. A na pewno jeden z nich. Pomysł kupna tabletów pojawił się na ostatniej sesji. Zgłosił go radny Marcin Gucia (PO).
- To nie jest dzisiaj żaden luksus. Koszt takiego tabletu to około 500 zł. Może być to tańsze od sterty papierów, które dostajemy obecnie na komisje i sesje. Policzyłem, że tylko w tym miesiącu kserowanie materiałów dla mnie kosztowało co najmniej 80 zł, więc tablety szybko się zwrócą. Trzeba sprawdzić, jakie koszty pochłania druk tych dokumentów w ciągu roku - tłumaczy radny Platformy.
Dziś gorzowscy radni otrzymują materiały na sesję w wersji papierowej. Zdaniem młodego radnego PO w ciągu roku zbiera się pokaźna kwota za ksero dokumentów, tonery do kopiarki i papier. - Urząd Miasta w Opolu wyliczył to na ok. 40 tys. zł rocznie - opowiada Marcin Gucia. W Gorzowie kwota będzie znana na początku maja. Radny Gucia wylicza: w radzie zasiada 25 osób. Gdyby każda z nich dostała urządzenie za 500 zł (sugeruje najtańszą możliwą wersję dostępną w supermarketach), miejska kasa uszczupliłaby się o 12,5 tys. zł. To nie pierwszy „elektroniczny” pomysł młodego radnego PO. Kilka tygodni temu złożył wniosek, aby dokumenty na sesję przesyłać mu w formie elektronicznej. Teraz poszedł dalej.
Pomysł na zakup tabletów budzi sporo kontrowersji wśród samych rajców. - Robienie prezentów radnym nie jest właściwe - uważa Jerzy Synowiec, znany gorzowski prawnik, radny PO.
Radny PiS Maciej Marcinkiewicz twierdzi, że zakup tabletów nie jest najpilniejszą potrzebą. Marek Surmacz, również PiS, nie pozostawia na tym pomyśle suchej nitki. - Tablety to gadżet. Jak ktoś ma umiłowanie do takich narzędzi niech kupi sobie z wypłaty - mówi radny.
Ze spokojem do zakupu urządzeń podchodzi za to szef klubu radnych PO Robert Surowiec. - To nie jest zły pomysł. Jeśli dzięki temu zaoszczędzimy publiczne pieniądze, to warto to rozważyć - uważa Surowiec. Radni, z którymi rozmawialiśmy przyznają, że priorytetem powinno być unowocześnienie sali obrad, a nie zakup mini komputerów. - Trzeba naprawić drzwi, które stukają kilkadziesiąt razy podczas jednego posiedzenia. Trzeba pomyśleć o zakupie maszyny do elektronicznego głosowania i mikrofonów na stoły. To skróciłoby sesję rady i dałoby przejrzysty obraz pracy radnych. Wtedy każdy mógłby sprawdzić, kto i jak głosował - tłumaczy Synowiec.
Podobnie myśli Marcinkiewicz, który sprawdzał już, ile taki system mógłby kosztować. - Komplet mikrofonów i maszynki do głosowania kosztuje już 20 tys. zł. Poparłbym taki zakup, bo to jest radnym potrzebne.
Właśnie taki pomysł, czyli kupno maszynki i mikrofonów zgłaszał prezydentowi na początku kadencji radny Marek Surmacz. Udogodnień dla radnych jednak nie ma, bo jak tłumaczył prezydent, nie ma na nie pieniędzy. - My potrzebujemy elementarnego narzędzia do pracy, czyli mikrofonów i pulpitu do głosowania. To jest podstawa każdego samorządu. Trzeba do tego wrócić - przekonuje radny PiS.