Rzut rozpaczy Mateusza Szweda zadecydował o tym, że to Żyrardowianka Żyrardów pozostaje w drugiej lidze, a koszykarze z Gorzowa o drugą ligę będą musieli w przyszłym roku walczyć.
Cały mecz nie układał się po myśli gorzowian. Bardzo szybko goście wypracowali sobie przewagę, którą przez pierwszą połowę utrzymywali. Po przerwie podopieczni Janusza Wierzbickiego zdołali jednak zredukować straty. Na jedenaście sekund przed końcem po rzucie Marcina Pławuckiego gorzowianie prowadzili 66:65. cztery sekundy pod naszym koszem zablokowany został Rafał Bochenek i wtedy w hali wybuchła wielka radość. To co stało się niespełna trzy sekundy przed końcem meczu śnić się będzie zawodnikom GKK jeszcze długo.
Wyprowadzający piłkę Łukasz Wojciechowski popełnia błąd połowy i piłka wędruje do gości. Koszykarze z Żyrardowa wyprowadzili piłkę z boku, trafiła ona do Mateusza Szweda, który nie patrząc na kosz oddał rzut. Piłka wpadła, sędziowie zaliczyli trzy punkty i zabrzmiała syrena. - Nie wierze w to co się stało. Nie chce mi się wierzyć, że to wpadło - stwierdził Szwed. Wybuchła wielka radość gości i wielki smutek gospodarzy. - Jestem bardzo zły. Przegraliśmy generalnie wygrane spotkanie - mówił po meczu załamany Janusz Wierzbicki.
GKK I LO Gorzów - Żyrardowianka Żyrardów 66:68 (16:25, 17:19, 15:6, 18:18)