• Dziś /-3°
  • Jutro /-2°
Wiadomości

Dziwny sezon szczypiornistów GSPR

19 kwietnia 2012, 12:34
Kamil Ringwelski i Robert Kieliba byli silnymi punktami GSPR
(fot. Marcin Szarejko)
Sezon 2011/12 dla zawodników GSPR Gorzów skończył się sobotnim meczem ze Spójnią Wybrzeżem Gdańsk. To był dziwny sezon. Pojawił się nowy trener. Była też przeprowadzka do podgorzowskiego Deszczna, gdzie nasi grali przez cały sezon. Był też fatalny początek. Ale na koniec - pewne utrzymanie

Po spadku z PGNiG Superligi w Gorzowie pozostało ledwie kilku graczy. Działacze musieli więc niemal od nowa budować cały skład. Do garstki szczypiornistów, którzy zdecydowali się na pozostanie, dołączyli nowi. Wśród nich byli też gorzowianie, którzy do Gorzowa powrócili po grze w innych zespołach (Łukasz Bartnik, Krzysztof Szczęsny czy Michał Nieradko).

Pojawiła się też cała rzesza młodych szczypiornistów. Wśród nich warto wspomnieć między innymi Jarosław Suskiego czy bramkarza Daniela Janika. - Skład mamy mocno zmieniony, bo tego wymagała sytuacja, przed jaką stanęliśmy. Mamy jednak nadzieję, że zakontraktowani gracze pozwolą nam walczyć może nie o awans, ale o jedno z czołowych miejsc - stwierdził na starcie ligi grający członek zarządu GSPR Tomasz Jagła.

Jak się okazało przed pierwszym meczem sezonu 2011/12 zmienił się także trener. Henryk Rozmiarek nie dogadał się z zarządem GSPR i opuścił Gorzów. Jego miejsce zajął natomiast debiutujący jako pierwszy trener Paweł Kaniowski, były zawodnik, syn znanego trenera Michała Kaniowskiego.

Sezon zaczął się dla nas fatalnie. Cztery porażki na otwarcie mocno zepsuły wszystkim humory. Nie licząc przegranej z Pogonią Szczecin gorzowianie w każdym z przegranych meczy na starcie sezonu byli bliscy zdobycia punktów, jednak za każdym razem czegoś brakowało. Przełamanie dał nam dopiero pojedynek z uczniami SMS z Gdańska. Zwycięstwo w Trójmieście rozpoczęła passę spotkań bez porażki i marsz w górę ligowej tabeli.

W międzyczasie do zespołu udało się wypożyczyć Roberta Kielibę z Zagłębia Lubin. Rozgrywający dołączył do zespołu pod koniec października, przed wyjazdowym meczem w Elblągu. Jak ważnym ogniwem GSPR stał się wychowanek ostrowskiej Ostrovii nikomu chyba nie trzeba przypominać.

I kiedy wydawało się, że nasz zespół będzie piął się tylko w górę, nastąpił przełom roku, który po raz kolejny okazał się okresem pożegnań.

Nasz zespół opuściło aż pięciu graczy. Każdy z stanowił o sile zespołu. W ich miejsce udało się tylko wypożyczyć z Pogoni Szczecin Kamila Ringwelskiego, a pozostałe miejsca musiała zająć nasza młodzież.

Wydawało się, że nasz zespół w bólach będzie musiał walczyć o utrzymanie. Nerwowo liczyliśmy z kim moglibyśmy wygrać, żeby obronić pierwszą ligę. Sport jest jednak nieobliczalny i okazało się, że zespół, który został mocno osłabiony, radził sobie nadspodziewanie dobrze.

Kilka zwycięstw i już byliśmy pewni pozostania na zapleczu PGNiG Supeligi. Spore słowa uznania należą się przede wszystkim zawodnikom, którzy do GSPR zostali wypożyczeni, ale także niedocenianemu wcześniej Mateuszowi Wolskiemu i niezastąpionemu Robertowi Jankowskiemu.

Kto wie jak nasze losy potoczyłyby się, gdyby Robert Kieliba nie musiał wracać do Lubina? Być może teraz szykowalibyśmy się do barażowych meczów o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej...

Ostatecznie zostało nam szóste miejsce, które patrząc na przekrój całego sezonu, powinno nas jak najbardziej cieszyć. Teraz tylko pytanie: Co dalej? Na nie odpowiedź poznamy zapewne niedługo. Teraz przed zawodnikami okres roztrenowania i zasłużony wypoczynek, a przed działaczami ciężkie zadanie budowania zespołu na następny sezon. Oby znów nie od zera.

Radosław Łogusz


Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości