Wiadomości

U państwa Pieluszczaków już piąte pokolenie maluje pisanki

7 kwietnia 2012, 14:58
Henryk Pieluszczak (fot. Bartosz Zakrzewski)
Święta Wielkanocne nierozerwalnie kojarzą nam się z niepowtarzalną atmosferą i pisankami. Któż z nas będąc maluchem nie malował z przejęciem przeznaczonych na świąteczny stół jajek? W niektórych rodzinach pisanki to wielopokoleniowa tradycja. I osobna historia. Tak jak ta - państwa Pieluszczaków z Trzebicza.
Spotkaliśmy ich na otwarciu wystawy pokonkursowej XXXX Ogólnopolskiego Konkursu Pisanek im. Michała Kowalskiego, w którym aż czwórka członków rodziny brała udział. Drugie miejsce w kategorii techniki drapanej wywalczyła Paulina Pieluszczak, a jej tata Henryk oraz siostrzeniec Dawid Szlendak wywalczyli wyróżnienia. Warto też wspomnieć o bracie Dawida, Kacprze, który od organizatorów otrzymał specjalne podziękowania za udział w zabawie. 4,5 letni chłopiec był najmłodszym uczestnikiem konkursu.

- Pisanki to u nas w domu tradycja sięgająca XIX wieku. Odziedziczyliśmy te umiejętności po rodzicach i dziadkach, teraz ja przekazuję wiedzę moim dzieciom i wnuczkom. Mieszkamy na wsi, kiedyś wszyscy robili pisanki - obdarowywano się nimi, były symbolem. Prawdziwa pisanka powinna mieć czerwony kolor, symbolizujący krew ukrzyżowanego Chrystusa - mówi Henryk Pieluszczak.

Jego córka Paulina w konkursie im. Michała Kowalskiego startuje od 13 lat, ale w domu ozdabiania jajek uczyła się od dzieciństwa.

 - Na początku wychodziły kleksy, podpatrywałam tatę, a teraz można powiedzieć, że uczeń przerósł mistrza - tata zdobył w tym roku tylko wyróżnienie, a ja zajęłam drugie miejsce.

W domu Pieluszczaków już piąte pokolenie wykonuje pisanki. Strój, w którym Paulina pojawiła się na rozdaniu nagród zrobiła jej babcia w 1932 roku.

 - Jeśli sama będę miała dzieci to też będę chciała przekazać im tę wiedzę. Na razie mam pod okiem siostrzeńców. Często siadamy, malujemy wydrapujemy, używamy też wosku - opowiada mieszkanka Trzebicza.

Choć mistrzowie pisankarstwa spod Drezdenka malują jajka przez cały rok, prawdziwa wena przychodzi od środy popielcowej. Wtedy cała rodzina przygotowuje się do świąt. Pisanki można tworzyć na wiele sposobów: w technice batikowo-pisakowej, batikowo-szpilkowej, drapanej i mieszanej.

Najtrudniejsze jest wydrapanie pisanki, które trwa kilkadziesiąt minut. - Metoda wydrapywania wymaga nie lada umiejętności. Trzeba pewnie trzymać jajko. Inna kategoria to jaja strusie - skrobałem jedno około 30 godzin. Są bardzo twarde, tępią się przez to noże, ciężko wykonać wzory - mówi Pieluszczak.

Pisanki można barwić farbami naturalnymi lub sztucznymi. Naturalne to wyciągi z ziół, owoców, roślin. - Ładnie barwi jaskółcze ziele, owoc jagody, ozimina, szpinak, używam nawet jemioły do uzyskiwania koloru zgniłej zieleni. Lubuje się w łupinach cebuli. Są proste do dostania. Jeśli chodzi o sztuczne barwniki to stosuje się różnego rodzaju bibuły, które wrzucamy do wody i gotujemy. Oczywiście również farbki, bo są ogólnodostępne na każdym kroku - wyjaśnia pan Henryk.

Pieluszczakowie pisanki tworzą praktycznie cały rok, ale największe znaczenie ma dla nich  okres przedświąteczny, gdy można razem zasiąść przy stole. Koszyczek z kolorowymi jajkami jest zawsze pełny, choć pisanki odchodzą w obecnych czasach na wsi w zapomnienie.

- Ta tradycja zanika. My wykonując pisanki, startując w konkursach, jeżdżąc na rozmaite pokazy kultywujemy ją. U nas w rodzinie trwa to cały czas. Nie pamiętam świąt Wielkanocy bez pisanki - przyznaje pan Henryk i dodaje, że jest w siódmym niebie, bo jego wnukowie zaczęli zajmować się tym, czym dziadek.

Filip Praski

Podziel się

Komentarze

Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości