Gorzowscy koszykarze potrzebowali aż 45 minut gry, by poradzić sobie z uczniami Szkoły Mistrzostwa Sportowego z Władysławowa. Ostatecznie nasi wygrali 94:81.
Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze. To oni po trafieniach Rafała Pęczka i Łukasza Wojciechowskiego prowadzili 5:1. Chwilę później do głosu doszli korzykarze SMS-u, którzy za sprawą Kacpra Borowskiego i Nikodema Sirijatowicza doprowadzili do wyniku 14:13. Na boisku było sporo chaosu i skrzętnie to chcieli wykorzystać ambitni goście. Znów za trzy trafił Borowski i wyraźnie zdenerwowany trener Janusz Wierzbicki musiał wziąć czas. To wyraźnie zmobilizowało miejscowych, gdyż końcówkę pierwszej kwarty rozstrzygnęli na własną korzyść i prowadzili 24:19.
Początek drugiej kwarty mimo ataków gorzowian nie przyniosły powiększenia prowadzenia. Znów lepiej zaczęli radzić sobie koszykarze znad morza, którzy dogonili miejscowych na jeden punkt (26:25). Dodatkowym problemem trenera Wierzbickiego był fakt, iż jedyny nominalny rozgrywający Marcin Pławucki miał już na swoim koncie trzy przewinienia. Po kolejnym czasie dla GKK I LO było jeszcze gorzej. Na pięciopunktowe wyszli goście co chyba ich samych zaskoczyło. Gra toczyła się falami i na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy znów na prowadzeniu byli koszykarze z Gorzowa za sprawą niesamowitej akcji Tomasza Ejsmonta. Efektowny wsad dorzucił Rafał Pęczek i prowadzenie naszych wynosiło 34:32. Ostatecznie po trójce Kaczmarskiego i akcji Ejsmonta pierwsza połowa zakończyła się remisem 37:37.
Po przerwie znów lepiej zaczęli gospodarze, którzy wypracowali sobie kilkupunktowe prowadzenie. Gdy gorzowianie zaczęli niebezpiecznie się oddalać, wtedy to sprawy w swoje ręce wziął Kacper Borowski, który dał sygnał do odrabiania strat akcją 2+1. Przy pięciopunktowym prowadzeniu gorzowian (52:47) główne skrzypce zaczęła grać tablica świetlna, która mówiąc kolokwialnie oszalała. Wymuszona przerwa lepiej podziałała na graczy z Władysławowa, którzy znów zbliżyli się do gospodarzy na punkt (56:55). Znów w końcówce lepiej zagrali gorzowianie i po 30 minutach to oni prowadzili 60:55.
Ostatnie dziesięć minut to typowy mecz walki. Początek dla Gorzowa i kilka punktów przewagi szczególnie po groźnych akcjach Pławuckiego i Ejsmonta. Goście odpowiadali celnymi rzutami Borowskiego i Jakuba Maksymiuka. Kłopoty GKK zaczęły się wtedy, kiedy to Pławucki musiał opuścić parkiet za piąte przewinienie. Do remisu 74:74 doprowadzili goście i do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. W niej od początku do końca prowadzili koszykarze GKK i to oni odnieśli cenne zwycięstwo 94:81. Najskuteczniejszym w zespole gorzowskim był Tomasz Ejsmont, zdobywca 27 punktów, dla gości najwięcej rzucił Kacper Borowski - 21. W zakładce Multimedia pomeczowe wypowiedzi trenera Wierzbickiego i Tomasza Ejsmonta. Trener gości nie miał ochoty rozmawiać z mediami.
GKK I LO Gorzów - SMS PZKosz Władysławowo 94:81 (24:19, 13:18, 23:18, 14:19, 20:7)
GKK I LO: Ejsmont 27, Pęczek 24, Wojciechowski 16, Borowski 8, Pławucki 7, Owczarek 6, Suwała 4 i Rogacewicz 2