• Dziś /-3°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Robert Kieliba: Odbudowuje się tu psychicznie

29 lutego 2012, 12:17
fot. Iga Andres
O przebiegu kariery, powrocie do sportu po ciężkim wypadku i o tym, że Gorzów dał mu szansę na powrót do ligowego grania rozmawialiśmy z rozgrywającym Zagłębia Lubin, wypożyczonym do GSPR Robertem Kielibą.

- Piłka ręczna to sport, który od zawsze chciałeś uprawiać? Pytam, bo wielu sportowców próbuje najpierw wielu dyscyplin.

Myślę, że tak. Wyróżniałem się już w grupach juniorskich. W mojej szkole była tylko piłka ręczna,  więc wyjścia jako takiego nie miałem. Z perspektywy czasu wydaje mi się jednak, że wybrałem bardzo dobrze.

- W swojej karierze reprezentowałeś już barwy kilku klubów. Który wspominasz najlepiej?

To był Śląsk Wrocław, gdyż był to tak naprawdę pierwszy mój seniorski klub. Wtedy miałem pierwszy kontakt z Ekstraklasą i tam nauczono mnie tego przejścia z piłki juniorskiej do dorosłego grania. Do tego we Wrocławiu bardzo dobrze się czułem, była fajna atmosfera i wydaje mi się, że tam bardzo dużo się nauczyłem.

- Jako że Śląsk Wrocław to klub wojskowy musiałeś odbyć służbę wojskową?

No dokładnie. Miałem akurat okazję, żeby grając i trenując jednocześnie odbyć służbę wojskową. Nie było to wcale najgorsze, gdyż bycie sportowcem w wojsku wiele pomaga. Zresztą ta moja przygoda z wojskiem nie trwała długo, gdyż żołnierzem byłem tylko do przysięgi.

- Miałeś też jeden zagraniczny klub. Co sprawiło, że zdecydowałeś się zagrać w Czechach?

Szczerze powiedziawszy do Czech trafiłem przede wszystkim żeby grać w Lidze Mistrzów. Wychodziło to różnie, raz grałem, a raz nie. Była to dla mnie jakaś przygoda, może nie wyszło to wszystko najlepiej, ale nie żałuje tego okresu. Mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś uda się wyjechać za granicę, żeby pograć.

- Wszystko w Twojej karierze toczyło się dobrze aż do 25 marca 2010 roku. Wtedy przytrafił Ci się dość poważny wypadek motocyklowy. To chyba dla sportowca bardzo ciężki moment?

No tak. Najgorsze było to, że gdy po wypadku obudziłem się w szpitalu nie wiedziałem czy dalej będę mógł kontynuować karierę. Jednak z czasem to wszystko mijało i dochodziło do mnie, że będę miał kolejną szansę. Nie powiem, kosztowało mnie to sporo wysiłku, żeby wrócić do jakiejś tam formy sportowej, ale z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej i wierzę, że w końcu dojdę z powrotem do takiej dyspozycji, że będę mógł grać w Ekstraklasie.

- Od czasu wypadku siadałeś na motocykl?

Nie. Sam sobie obiecałem, że nie wsiądę na motocykl dopóki zawodowo będę grał w piłkę ręczną. Nie ukrywam jednak, że gdy skończę karierę sportowca to najprawdopodobniej jeszcze usiądę za kierownicą.

- No właśnie, bo tematy motocyklowe wciąż nie są Ci obce. Interesujesz się tym mocno?

Każdy, kto spróbował jazdy na motocyklu wie, że jest to jak narkotyk. Ciągnie człowieka niesamowicie, przynajmniej ja tak mam. Wiem, że znów mógłbym mieć niesamowitą frajdę. Tym bardziej, że z samego momentu wypadku ja nic nie pamiętam, więc nie mam jakiś złych wspomnień. Dla mnie jest to po prostu wymazany dzień z życia.

- Kiedy już byłeś w stanie grać nie widziano Cię w składzie Zagłębia Lubin, więc zostyałeś wypożyczony do Gorzowa. Żałujesz?

Nie, absolutnie nie. Nie chodzi tu może nawet o samo granie, ale atmosfera całego zespołu i działaczy jest na tyle fajna, że odbudowuje się tu przede wszystkim psychicznie. Dodatkowo nie ma co urywać, że szansa jaką tu dostałem sprawia, że i moja gra wygląda coraz lepiej.

- No tak musi być, bo ostatnio pojawiły się informacje, że być może wrócisz do składu Zagłębia.

Do mnie jeszcze oficjalnie takie informacje nie dotarły, jednak na pewno byłbym szczęśliwy, jeśli tak by się stało. Wiadomo, że lepiej jest grać w Ekstraklasie, niż w pierwszej lidze. Czy tak się stanie to okaże się z czasem. Już teraz się jednak cieszę, że pojawiają się takie słuchy, bo to oznacza, że zauważalna jest moja wyższa forma.

- Tym bardziej, że chyba nie ma co ukrywać, że Gorzów jest dla ciebie taką formą odskoczni i powrotu do elity.

Taki był właśnie zamiar, żeby przyjść do Gorzowa po to, aby mieć jak najwięcej okazji do grania. To, że trener Paweł Kaniowski daje mi szansę na wiele minut na parkiecie wymiernie wpływa na wzrost mojej dyspozycji.

Rozmawiał: Radosław Łogusz


Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości