Koszykarze GKK I LO Gorzów przegrali w Bydgoszczy z miejscową Astorią po fatalnej grze w drugiej połowie, mimo że prowadzili do przerwy 42:38. Niekorzystny wynik w dzisiejszym meczu przybliża nas wielkimi krokami do fazy Play-Out.
Gorzowianie po porażce na własnym parkiecie z ekipą z Olsztyna stracili szanse na awans do Play-Offów. Mimo tego, trener Janusz Wierzbicki zapowiadał, że nasi koszykarze będą walczyć do końca rozgrywek i w meczu w Bydgoszczy tak też było. Wynik otworzył jednym celnym rzutem osobistym Tomasz Ejsmont. Początek należał do gospodarzy. To oni prowadzili po trzech minutach gry 7:3. Na sześć minut przed końcem pierwszej kwarty do głosu doszli gorzowianie, którzy od wyniku 11:10 zdobyli dziesięć punktów z rzędu i wysunęli się na prowadzenie 20:11. W tamtym fragmencie szczególnie błyszczeli wspomniany Ejsmont oraz Marcin Pławucki. Spokojna kontrola wyniku pozwoliła gościom wygrać pierwszą kwartę 26:20.
Z początkiem drugiej kwarty do ataku rzucili się gracze Astorii. Po dwóch minutach gry zbliżyli się do GKK tylko na dwa punkty (26:24). Tutaj mieliśmy więcej wyrównanej gry, jednak spokój podopiecznych trenera Wierzbickiego pozwalał w miarę kontrolować przewagę i trzymać bydgoszczan na dystans. W ataku bardzo dobrze radził sobie Ejsmont, który kilkukrotnie trafił do kosza Astorii. Zawodnicy z Bydgoszczy byli bardzo blisko doprowadzenia do remisu na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy. Wtedy to po celnym rzucie Mateusza Bierwagena między obiema drużynami był tylko punkt różnicy (36:35). Ostatecznie do szatni zawodnicy schodzili przy wyniku 42:38 na korzyść GKK I LO Gorzów.
Po przerwie gracze Astorii wyszli bardzo agresywni i zmobilizowani do walki o zwycięstwo. Dzięki dwóm stratom GKK, gospodarze szybko doprowadzili do remisu i w dwudziestej szóstej minucie gry był remis 44:44. Od tego momentu w grze gorzowian coś się posypało. Przestali oni trafiać, a na dodatek pojawiły się błędy kroków. To skrzętnie wykorzystali bardziej doświadczeni koszykarze z Bydgoszczy i szybko wypracowali sobie siedmiopunktowe prowadzenie 54:47. Trener Wierzbicki nie wahał się i wyraźnie zdenerwaowany poprosił o przerwę. Niewiele ona dała, bo chwilę później na tablicy widniał wynik 58:47 i wiadome było, iż o zwycięstwo, które kilka minut wcześniej było w zasięgu ręki, teraz będzie bardzo ciężko. Wynik starało się poprawić trio: Jakub Borowski, Ejsmont, Pławucki, jednak niewiele to pomogło, bo po trzydziestu minutach gry gorzowianie przegrywali 67:58.
Ostatnie dziesięć minut gry zaczęło się wyrównaną grą z obu stron. Akcje kosz za kosza spowodowały, że po trzech minutach gry przewaga Astorii ani nie zmalała, ani nie wzrosła i nadal wynosiła dziewięć punktów (72:63). W połowie kwarty swoją wyższość zaczęli pokazywać miejscowi zawodnicy, którzy osiągnęli najwyższe prowadzenie w tym meczu (78:63) i szans na dobry wynik gorzowian nie widzieliby nawet najwięksi optymiści. Ostatecznie po słabej drugiej połowie GKK I LO Gorzów przegrał w Bydgoszczy z Astorią 97:70. Najwięcej punktów dla naszego zespołu rzucił Tomasz Ejsmont - 20, natomiast dla gospodarzy Sebastian Laydych - 30. W zakładce Multimedia wypowiedź trenera Wierzbickiego.
Franz Astoria Bydgoszcz - GKK I LO Gorzów 97:70 (20:26, 18:16, 29:16, 30:12)