Wciąż bez zwycięstwa są przygotowujący się do sezonu piłkarze Stilonu Gorzów. Dziś podopieczni Tomasza Jeża zremisowali z trzecioligowym Orłem Międzyrzecz 1:1.
Pomimo ciężkich warunków atmosferycznych, Stilon Gorzów nie zwalnia tempa przygotowań przed nadchodzącą rundą wiosenną. Dziś o godzinie 11 rozpoczęło się spotkanie sparingowe w Międzyrzeczu, gdzie gorzowska drużyna miała okazję zmierzyć się z miejscowym Orłem.
Już pierwsze minuty sparingu zwiastowały spotkanie pełne emocji. W 4. minucie, ofiarą faulu padł Dawid Kaniewski, który musiał opuścić boisko na kilka minut. Całe zdarzenie wyglądało groźnie, jednak gorzowski pomocnik, po opatrzeniu kostki, był w stanie kontynuować grę. Kilka minut później, dużo szczęścia mieli gorzowscy zawodnicy, gdy piłka strzelona ze środka pola karnego minęła słupek bramki strzeżonej przez Mirosława Dębca. Dalsza część należała w dużej mierze do gospodarzy. Piłka nie wychodziła poza połowę boiska Stilonu. Dopiero w 27. minucie drużyna z Gorzowa była w stanie zagrozić bramce przeciwnika. Niestety strzał Jakuba Ryżyka bez problemu obronił międzyrzecki golkiper. Piłka krążyła między zawodnikami gospodarzy. Łatwe straty piłki przez ekipę gości zemściły się w 44. minucie, gdy były zawodnik GKP Gorzów, Damian Szałas, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, zdobył bramkę dla swojej drużyny. Jednak gospodarze nie musieli czekać długo na odpowiedź - minutę później wynik wyrównał Sebastian Żłobiński.
- W drugiej połowie postanowiłem zmienić trzon zespołu, wciąż szukam optymalnego ustawienia - powiedział po meczu trener Stilonu Tomasz Jeż. Kolejna część spotkania w wykonaniu obydwu zespołów była już mniej poukładana. Podstawowe błędy, mało precyzyjne podania, czy straty piłki były widoczne zarówno ze strony gospodarzy, jak i gości. Jednak to drużynie Stilonu Gorzów udało się stworzyć więcej groźnych sytuacji. W 65. minucie okazję do zdobycia przewagi bramkowej miał Michał Sławiński, który prowadził piłkę lewą stroną pola karnego. Zawodnik jednak zdecydował się za późno na strzał i piłka uderzyła w boczną siatkę. Kolejną niewykorzystaną sytuację zaliczył Bartłomiej Starościak, który po dośrodkowaniu z autu, posłał piłkę tuż nad poprzeczką.
W ostatnich minutach spotkania miała miejsce kontrowersyjna i dyskusyjna decyzja sędziów. Mateusz Arcimowicz uderzył piłką w poprzeczkę, ta odbiła się od ziemi, jednak decyzją sędziów - nie przekraczając przy tym linii. Sytuację próbował uratować Mieszko Trachimowicz, jednak zawodnik znalazł się na pozycji spalonej.
W sparingu nie zagrał Radosław Somrani, który nabawił się kontuzji na wczorajszym treningu. - Jeszcze nie znamy specjalistycznej diagnozy, ale uraz może go wyłączyć na jakiś czas z treningów - podsumował trener Stilonu Gorzów.
W zakładce Multimedia znajdują się wypowiedzi trenerów oraz zawodników.