Lokatorzy skarżą się na szereg usterek w budynku przy Zbąszyńskiej 1-3 (fot. Bartosz Zakrzewski)
O kłopotach mieszkańców bloku komunalnego przy ulicy Zbąszyńskiej pisaliśmy już w listopadzie. W oddanych przed wyborami do użytku mieszkaniach zaczęła pojawiać się wilgoć, pleśń i szereg drobnych usterek technicznych. Magistrat spycha winę na mieszkańców, a ci czują się po prostu oszukani.
Po naszym artykule „Cukierek prawdy” do redakcji maila napisała kolejna mieszkanka feralnego bloku przy Zbąszyńskiej 1-3. 7 listopada 2011 roku zjawiła się na Zakanalu komisja mająca na celu zbadanie przyczyn problemów. - W celu zweryfikowania doniesień medialnych przedstawiciele Urzędu Miasta z wydziału inwestycji, wykonawcy oraz zarządcy budynku (ZGM) przeprowadzili wizję lokalną w mieszkaniach, w których wystąpiły zawilgocenia - mówi Anna Zaleska, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.
Pani Agnieszka Chodecka po niespełna miesiącu od kiedy zamieszkała przy Zbąszyńskiej stwierdziła w domu obecność grzyba. Spotkania z komisją nie wspomina najlepiej: - Wizyta przedstawicieli Urzędu Miasta i wykonawcy w moim mieszkaniu była dla mnie druzgocącym przeżyciem. Wyszło na to, że w zasadzie jedynym powodem zawilgocenia mieszkania jestem ja, bo „niepotrzebnie na tej ścianie postawiłam meblościankę, bo na oknie wisi firanka, która zakłóca prawidłowy przepływ powietrza, a dowodem na to jest skraplająca się u dołu szyby woda, bo suszę pranie w mieszkaniu”. Nie mam piwnicy, strychu, balkonu, pralni, suszarni - więc gdzie suszyć? Urzędnicy dodali, że dostało mi się takie pechowe mieszkanie, bo ściana, na której jest grzyb to ściana od strony klatki schodowej, która nie jest ogrzewana i zderzenie zimnej ściany z ciepłym powietrzem w mieszkaniu już zawsze będzie dawać efekty w postaci grzyba.
- Jeżeli wilgoć wytwarzana podczas zwykłych czynności, takich jak gotowanie, kąpiel, mycie podłóg, suszenie odzieży nie będzie przez najemcę mieszkania usuwana (poprzez zwykłe wietrzenie, włączanie okapów nad kuchenkami, otwieranie nawietrzników okiennych zamontowanych specjalnie w tym celu w ramach okien), a ruch powietrza zostanie zablokowany (w przypadku bezpośredniego ustawiania mebli przy ścianach w odległości 1 cm), to w krótkim czasie nastąpi całkowite zawilgocenie mieszkania - tłumaczy Zaleska.
Tadeusz Kraszewski, kolejny mieszkaniec bloku komunalnego przy Zbąszyńskej zwraca uwagę, że protokołu pokontrolnego po wizycie urzędników nie otrzymał do dziś. - 13 grudnia rozmawiałem z pracownikiem urzędu inwestycji. Zapytałem o protokół. Pani Rother-Bodzon odpowiedziała, że sprawę przekaże szefowej, która wróci z urlopu 2 stycznia i wówczas uzyskam odpowiedź. Dziś mamy końcówkę stycznia i cisza. Jak można dostać jakąkolwiek odpowiedź, skoro pracownicy tego wydziału dokonali odbioru budynku. Mają podcinać gałąź, na której siedzą lub podpadać zwierzchnikom? - pyta mieszkaniec.
Lokatorzy czują się oszukani i bezsilni wobec urzędników. Wsparcia próżno szukać też wśród radnych. - Nasz odkrywca afer gorzowskich z PiS obiecał zająć się sprawą. Minęły trzy miesiące i nic. Również rozmawiałem z radną z PO. Poradziła mi, bym napisał do przewodniczącego Rady Miasta i na pewno rada zajmie się sprawą. Uważam, że jest to system spychologii. Wszyscy wokół znają problem, tylko nie radni. A władza problemu znać nie chce - twierdzi Kraszewski.
Gorzowianin napisał list do prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. 18 listopada otrzymał odpowiedź od zastępcy, Tadeusza Tomasika. - Pisze on by wietrzyć mieszkanie, odsunąć meble od ścian i ogrzewać. Parę dni później z panem Tomasikiem odbyłem rozmowę telefoniczną. Na moje krytyczne ustosunkowanie się do jego odpowiedzi powiedział, że jest bankowcem i opierał się na odpowiedziach pracowników wydziału inwestycji. Poradził też, żebym napisał list jeszcze raz, ale zaadresował go do niego, to wtedy zajmie się sprawą w trybie pilnym. Absurd - komentuje gorzowianin.
12 stycznia wszyscy mieszkańcy bloku otrzymali z ADM Nr 2 pismo, w którym czytamy: „ADM Nr 2 informuje, że podczas przeprowadzonych wizji w lokalach mieszkalnych przy ul. Zbąszyńskiej 1-3 w sprawie wykwitów pleśni i plam wilgoci na ścianach stwierdzono, że powstają one na skutek niedostatecznego ogrzania i nieodprowadzenia wilgoci.”
Lokatorzy otrzymali ponadto opracowaną przez kierownika budowy Jerzego Daukszę z firmy Interbud-West instrukcję użytkowania budynku.
- Pan Dauksza poucza jak należy użytkować podłogi, drzwi, okna, ściany, tereny zieleni, chodniki czy parkingi. Ta instrukcja nas poniża. Zresztą instrukcję można by wręczyć przed podpisaniem umowy najmu o lokal w dobrze zbudowanym obiekcie, a nie przysyłać po kilku miesiącach od zasiedlenia obiektu, w którym jest nadmierna ilość usterek. A może ta instrukcja ma chronić kogoś, kto nie dopilnował, aby dobrze wykonać roboty budowlane? A może zgubił go pośpiech, a może z premedytacją dopuszczono się fuszerki? - zastanawia się Tadeusz Kraszewski.
Mieszkaniec uważa, że powinna zostać powołana niezależna komisja składająca się z rzeczoznawców z zakresu budownictwa i to ona powinna odpowiedzieć na pytanie kto ma w tym sporze rację.