Nasze akademiczki rywalizowały dzisiaj w Toruniu w trzeciej rundzie Pucharu Polski. Po pierwszych dwóch kwartach to gorzowianki prowadziły i prezentowały się skuteczniej. Jednak po przerwie lepiej zagrały gospodynie, które mają sporą przewagę przed rewanżem.
Do Torunia gorzowskie koszykarki pojechały w tym samym zestawieniu, w jakim rywalizowały w sobotnim meczu ligowym, a jest to obecnie najsilniejszy skład jakim dysponuje trener Dariusz Maciejewski.
Gorzowianki, mimo iż ten pojedynek miał być tylko częścią przygotowań, od samego początku udowodniły, że nie zlekceważą przeciwniczek i powalczą także o zwycięstwo w Pucharze Polski. Na samym początku akademiczki wypracowały sobie cztery punkty przewagi, po czym ta przewaga malała, prowadzenie się zmieniało, ale ostatecznie po punktach Jazmine Sepulvedy pierwsze dziesięć minut zakończyło się prowadzeniem przyjezdnych 21:18.
W drugiej kwarcie podopieczne Dariusza Maciejewskiego ponownie przeszły do ofensywy, a przewaga naszych koszykarek wciąż wzrastała. Po rzucie Agnieszki Skobel w połowie kwarty wyświetlał się wynik 24:31, co było najwyższym prowadzeniem gorzowianek do tego momentu. Na minutę przed końcem pierwszej połowy trójkę wrzuciła Justyna Maruszczak i podwyższyła prowadzenie gości do dziewięciu oczek. Ostatecznie po dwudziestu minutach akademiczki prowadziły ośmioma punktami.
Spotkanie Pucharu Polski pozwala trenerom wypuścić do boju młodsze zawodniczki. Na parkiecie zaprezentowały się Natalia Sobek, która zagrała w pierwszej połowie blisko pięć minut, Katarzyna Jaworska prawie osiem minut oraz Magdalena Szajtauer, która również na parkiecie spędziła osiem minut. Z tej trójki do przerwy punkty na swoim koncie zapisała tylko Jaworska. Akademiczki w pierwszej połowie oddały osiem rzutów z półdystansu więcej od rywalek i o tyle samo więcej zapisały skutecznych prób.
Do przerwy najwięcej punktów w ekipie AZS-u była Paris Johnson, która miała na swoim koncie osiem punktów. Najskuteczniejsza jednak była Agnieszka Kaczmarczyk, która oddając dwa rzuty zdobyła pięć oczek, a miała przy tym sto procent skuteczności. Po razie trafiła z dystansu, jak i półdystansu.
Drugą połowę lepiej rozpoczęły gospodynie, które już po pięciu minutach gry zdołały odrobić pięć oczek straty, a stało się to głównie za sprawą Bridgette Mitchell. Stratę praktycznie sama odrobiła Skobel, która zdobyła cztery kolejne punkty dla gorzowianek. Na dwie i pół minuty przed końcem trzeciej części meczu po raz kolejny mogliśmy być świadkami remisu, a to poprzez punkty Julie Page oraz Sepulvedy. Kwarta zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem Katarzynek 22:8, a to spowodowało, że gospodynie wyszły przed ostatnią odsłoną na prowadzenie 51:45.
Ostatnie dziesięć minut to początkowo punkty Mitchell. Torunianki najpierw wyszły na prowadzenie dziesięciopunktowe, następnie gorzowianki starały się tę stratę niwelować. Na parkiecie znajdowały się młode akademiczki, a stratę odrabiały Claudia Trębicka oraz Kaczmarczyk. W samej końcówce punkty zdobyła także Szajtauer, która oddała tylko jeden rzut i zakończyła mecz ze stu procentową skutecznością. Gorzowianki ostatecznie przegrały czternastoma punktami. Za tydzień rewanż w gorzowskiej hali.
- Zagraliśmy dobrze przez dwie kwarty, z tym że graliśmy bardzo mocną, podstawową piątką i tak samo grał zespół z Torunia. W drugiej połowie staraliśmy się, żeby jak najwięcej grały młode zawodniczki. W tej części meczu drużyna z Torunia potraktowała to spotkanie bardziej poważnie. Mimo tego, że przegraliśmy czternastoma punktami to można być zadowolonym z tego pojedynku. Cieszę się, że mieliśmy okazję, żeby zagrać z tak dobrym zespołem jak Toruń i myślę, że pozwoli to nam dobrze się przygotować do ważnych pojedynków z Brzegiem i Lesznem. My teraz na nowo musimy uczyć się grać i to jest dla nas najważniejsze - powiedział nam w rozmowie telefonicznej Dariusz Maciejewski, trener KSSSE AZS PWSZ.