• Dziś /-3°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Co czeka naszych sportowców

1 stycznia 2012, 19:08
fot. Bartosz Zakrzewski
Na początku roku chcemy podzielić się z Wami naszymi przeczuciami. Napisaliśmy nasze scenariusze, w których przedstawiamy osiągnięcia gorzowskich drużyn na finiszu tego sezonu. O swoje opinie poprosiliśmy także dziennikarzy innych redakcji.

KSSSE AZS PWSZ:

Dawid Lis:
Z roku na rok pieniądze dla klubu są coraz mniejsze. W ciągu ostatnich lat, mimo mniejszych dochodów, klub wciąż utrzymywał się na podium Ford Germaz Ekstraklasy. Jak będzie w przyszłym roku? Jeżeli pieniędzy nie zabraknie to na pewno akademiczki zmieszczą się w pierwszej ósemce. Czy zajdą wyżej? Wszystko zależy od układu tabeli. Obecnie zrobiło się bardzo ciasno, wytworzyły się minimalne różnice. Przy dobrym układzie gorzowianki wejdą do czwórki. Niestety jednak nie wieje optymizmem na przyszły rok.
Ryszard Rachlewicz (Radio Zachód): Tego jak potoczą się losy drużyny koszykarek nie wiedzą pewnie nawet działacze i szkoleniowcy AZS PWSZ. Mam nadzieję, że zespół nie zostanie wycofany z rozgrywek i dogra je do końca. Wszystko wskazuje jednak na to, że na sukcesy nie ma co liczyć a o walce o medale możemy zapomnieć. Po Nowym Roku z pewnością nie zobaczymy kilku zawodniczek. Kogo? Tego nie wiem bo decyzje personalne jeszcze nie zapadły. Wiadomo jednak, że na jakiekolwiek pieniądze z Urzędu Miasta klub na razie nie może liczyć. Bez względu na to czy zarzuty są prawdziwe czy nie do ich wyjaśnienia na dotacje nie ma co liczyć. I pewnie prezydentowi o to właśnie chodziło. On, w przeciwieństwie do kibiców, którzy w komplecie wypełniali trybuny hali przy ul. Chopina, na meczach koszykarek pojawiał się bardzo rzadko. Tak więc fani akademickiej drużyny będą teraz cieszyć się z pojedynczych zwycięstw i to nie z takimi tuzami jak Lotos, Wisła czy CCC ale z zespołami z dolnej ekstraklasowej półki: AZS Poznań, MUKS, Odra Brzeg.

Stal

Dawid Lis:
Zapowiada się sezon pod wodzą nowego prezesa, z nowym regulaminem i odmłodzonym składem. Taka wizja w nadchodzących rozgrywkach na pewno może przynieść wiele niespodzianek. Zawodnicy chcą się odbudować, są ambitni i stawiają sobie wysokie cele. Personalnie skład wygląda stabilnie, ale nazwiska nie jeżdżą, co już wiemy. Po brązowym medalu apetyty na pewno wzrastają. Wiele pracy przed Piotrem Paluchem, trenerem Stali, aby skład odpowiednio ułożyć. Jest szansa na pierwszą czwórkę, ale już nie raz ona była. Aby walczyć o medale trzeba pokonać tym razem większą liczbę rywali.
Paweł Tracz (Gazeta Lubuska): Jak co sezon, w klubie i wśród kibiców oczekiwania będą duże. Teoretycznie zespół stracił jednego mocnego lidera, bo trudno dziś jednoznacznie ocenić, czy Krzysztof Kasprzak będzie godnym następcą Nickiego Pedersena. Więcej Stal zyskała na pewno na pozyskaniu Michaela Jepsena Jensena. Pytanie tylko, czy to wystarczy, by wejść do finału. Na zmianie przepisów ekstraliga raczej straciła, a siły poszczególnych drużyn są bardziej wyrównane. Jak na tle rywali wypadają żółto-niebiescy? To drużyna, która może zdobyć złoto, ale równie dobrze zająć najgorsze dla sportowca czwarte miejsce.

GSPR:

Radosław Łogusz:
W tej chwili tak naprawdę mówić o tym co będzie w przyszłości. Tak naprawdę w głowie mam dwa scenariusze. Optymistyczny mówi, że grając niezmienionym składem będziemy walczyć o górną połówkę tabeli i to z powodzeniem. Niejednokrotnie podopieczni Pawła Kaniowskiego udowodnili, że nie ma dla nich przeciwnika nie do pokonania. Drugi jest pesymistyczny i niestety bardziej realny. Piłka ręczna przetrwa, jednak bez kilku podstawowych graczy nasz zespół do ostatniego spotkania walczyć będzie o utrzymanie w lidze. Wierzę, że to się uda. To co stanie się jednak na początku kolejnego sezonu nie jestem w stanie sobie wyobrazić, bo scenariuszy jest zbyt wiele.
Ireneusz Klimczak (Gazeta Wyborcza): Dla piłkarzy ręcznych GSPR, tak jak dla prawie całego, gorzowskiego sportu wyczynowego, który w zaledwie kilkanaście miesięcy nagle został w naszym mieście zepchnięty na zupełny margines, to będzie rok na przetrwanie. Trzeba grać, walczyć, najlepiej utrzymać miejsce w pierwszej lidze drużyną, na jaką nas aktualnie stać. I wyglądać światełka w tunelu - innego spojrzenia z ratusza, nowej hali… Szansa na lepsze czasy niestety nie nadejdzie za kilka miesięcy. Mimo wszystko szczypiorniści powinni sobie poradzić, bo do pierwszego zespołu, dzięki systematycznemu szkoleniu, dochodzą młodzi. Swoi, wychowankowie, pozwolą wytrwać w najtrudniejszych momentach i jeszcze na pewno coś ugrają. Tylko wracajcie panowie do Gorzowa! To był strasznie przykry moment minionego roku, gdy zespół GSPR musiał decydować się na wygnanie do sali w Deszcznie…

Rajbud Meprozet GTPS Gorzów

Radosław Siuba:
Przyszły rok dla gorzowskiej siatkówki będzie bardzo ciężki. Po zmniejszeniu dotacji przez miasto GTPS będzie musiał się mocno napocić, aby dotrwać do końca sezonu. Jeśli działacze klubu będą opierać budżet klubu tylko na pieniądzach od miasta to niestety, ale może nie przetrwać tego i się rozpaść. Drużyna z grodu nad Wartą dokończy rozgrywki w dolnej części tabeli. To w jakiej formie przystąpi do kolejnego sezonu będzie zależało od decyzji zarządu. Jeśli chcemy mieć siatkarzy w pierwszej lidze to musimy budować budżet głównie na sponsorach.
Kamil Siałkowski (Gazeta Wyborcza): Nasłuchaliśmy się przed sezonem szumnych zapowiedzi walki o awans do "zamkniętej" Plus Ligi. Coś jednak nasi siatkarze nie dążą do spełnienia marzeń włodarzy. Inna sprawa, że awansować praktycznie nie można, bo taki regulamin zafundowali nam działacze PZPS. W tej tragikomicznej sytuacji zawodnicy GTPS, tyleż szybko, co niespodziewanie "obrali" sobie cel, który można osiągnąć w sportowej walce... Walce o utrzymanie! Obawiam się, że gorzowianie do końca rundy zasadniczej będą się bronić przed tym, aby nie drżeć o spadek. Mają szczęście, że play-off zaplanowano dla ośmiu najlepszych ekip pierwszej ligi. Tu mogą ten sezon uratować. Liczę, że mimo problemów finansowych i ogromnej zawieruchy w ostatnich dniach grudnia, siatkarze GTPS jeszcze dostarczą nam emocji w play-off.  Warto ich wspierać. Oni już pokazali, że i siatkówka, i Gorzów to dla nich coś więcej niż zgadzające się na koncie zera.

Stilon:

Radosław Siuba:
Piłkarze Stilonu dokończą tę rundę w środku tabeli. Działacze osiągnęli cel, który sobie założyli. Pod względem organizacyjnym wygląda to dobrze. Zarząd już podjął pewne kroki, aby walczyć w przyszłym sezonie o awans. Nowy trener wniesie nową jakość do zespołu. Wiosną drużyna z grodu nad Wartą będzie walczyć o bezpieczną pozycję w rozgrywkach. Poprzednia runda pokazała, że strefa spadkowa była bardzo blisko. Jeżeli nowy szkoleniowiec poukłada drużynę to uważam, że jesienią gorzowianie rozpoczną marsz po awans do trzeciej ligi.
Paweł Tracz (Gazeta Lubuska): Nieco zaskakująca zmiana trenera po zakończeniu rundy jesiennej ma być impulsem do walki o coś więcej niż tylko rywalizacja o utrzymanie. I dobrze by było, aby na wiosnę niebiesko-biali grali nie tylko ładnie dla oka, ale również skutecznie. Liczę, że limit pecha został wyczerpany i od marca podopieczni Tomasza Jeża nie będą na własne życzenie tracili punktów w meczach, które powinni wygrać. Stilon ma potencjał, ale dla wielu chłopaków gra w czwartej lidze była zbyt dużym wyzwaniem. Jeśli jednak drużynę wzmocni ktoś doświadczony i będzie w przednich formacjach pełnił podobną rolę jak Adam Więckowski i Robert Kozioła w defensywie, to jestem przekonany, że na koniec sezonu „Stilonek” zajmie miejsce w czołówce.

GKK:

Patryk Wawryniuk:
Po Nowym Roku koszykarzy GKK I LO Gorzów czeka niesamowite wyzwanie. Gracze trenera Janusza Wierzbickiego chcąc utrzymać się w drugiej lidze, muszą grać zdecydowanie lepiej. Tylko trzy wygrane mecze w pierwszej rundzie rozgrywek to zupełnie za mało, aby myśleć o korzystnej lokacie w tabeli. Kluczem do lepszej gry powinno być wyraźne poprawienie defensywy. Gorzowianie do tej pory tracą średnio 93 punkty na mecz! Jest to najwięcej spośród wszystkich zespołów grających w grupie A drugiej ligi. Na pewno dla losów GKK najważniejsze będą spotkania na własnym parkiecie z SMS-em Władysławowo, AZS-em Olsztyn oraz Żurawiem Gniewino. Tutaj nasi muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności i zwyciężyć. Powalczyć o dobry wynik można również w Gdańsku, Sopocie oraz Żyrardowie. Czy nasi koszykarze spełnią swoje marzenie i utrzymają się w drugiej lidze? Przekonamy się już za kilka miesięcy.
Mateusz Walczak (Radio RMG FM): Uważam, że drużyna w rundzie jesiennej w miarę dobrze grała w ataku - fatalnie w obronie. Bywały takie mecze, że już w pierwszej kwarcie traciliśmy nawet 30 punktów. Defensywa to największy problem zespołu, chłopaki muszą ustawić szczelną obronę i przede wszystkim nie przegrywać pojedynków jeden na jeden, to też spory problem zespołu. Po drugie ważny będzie początek roku, jeśli wygrają dwa pierwsze mecze to później przy różnych przypadkach mogą nawet awansować do ósemki i grać w play-offach. Uważam, że fajnie byłoby gdyby w ataku grali szybko, tak zaczyna grać cały męski świat w kosza. Jeżeli atak pozycyjny to podania muszą być szybkie i dynamiczne. Jak będzie zobaczymy. Myślę, że pierwsza runda czegoś ich nauczyła, gry bardziej zespołowej. Oby praca którą wykonali przełożyła się na parkiecie.

Redakcja


Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości