Rok 2011 dla koszykarzy GKK I LO Gorzów był istną huśtawką. Najpierw awans do drugiej ligi, później rezygnacja ze stanowiska prezesa Stefanowicza, na koniec słabsze występy na drugoligowych parkietach po dobrym początku sezonu.
Kierunek - druga liga
Rok 2011 dla koszykarzy z Gorzowa zaczął się bardzo dobrze. Pokonali oni rywali z Głogowa 95:50. Później przyszedł zimny prysznic w bardzo ważnym meczu na własnym parkiecie z Górnikiem Wałbrzych i w tym momencie awans do fazy finałowej w walce o drugą ligę nie zależał już tylko od nas. Szczęśliwy zbieg okoliczności i wyniki na innych parkietach poskutkowały tym, iż zawodnicy GKK mogli szykować się na turniej w Strzelcach Opolskich. Tam w pierwszym spotkaniu spotkała nas niemiła niespodzianka. Presja w ekipie z Gorzowa była przyczyną wyraźnej porażki na otwarcie turnieju z AZS-em Kraków. Nazajutrz znakomity rewanż na gospodarzach i do promocji do turnieju finałowego brakowało naszej drużynie już tylko jednego zwycięstwa. Przyszło ono zgodnie z oczekiwaniami w spotkaniu z Met-Budem Stalowa Wola i mogliśmy się cieszyć z udziału w finałowej rozgrywce w Sosnowcu.
Do Sosnowca nasi koszykarze jechali pełni optymizmu i wiary w końcowy sukces. Już na samym początku przed podopiecznymi trenera Janusza Wierzbickiego stało nielada wyzwanie. Pierwszy mecz i od razu z gospodarzami z Sosnowca. Nasi nie popełnili błędu z turnieju w Strzelcach Opolskich i zwyciężyli pewnie. Już po pierwszym spotkaniu mogliśmy być pewni awansu i do końca rozgrywek cieszyć się grą na luzie. Ostatecznie GKK wygrał jeszcze z UKS Siemaszka i godnie zrewanżował się krakowianom za przegraną we wcześniejszym turnieju.
Świętowanie, ale co dalej?
Po awansie stało się jasne, że do drugoligowych rozgrywek potrzeba będzie większego budżetu, uporządkowania dokumentów oraz lepszego składu. Na początku czerwca odbyło się podsumowanie sezonu 2010/11, na którym to dotychczasowy prezes Andrzej Stefanowicz opuścił klub i przestał pełnić swoją funkcję. Nie wiadomo było czy gorzowski klub w ogóle wystartuje w drugiej lidze. Przez dłuższy okres czasu nie był podpisany nowy kontrakt z trenerem Wierzbickim, a aplikacja do Polskiego Związku Koszykówki została złożona w ostatniej chwili. GKK uczestniczył w tym czasie w różnego rodzaju akcjach dla dzieci m.in. GKK dla Dzieciaków organizowanym na gorzowskich boiskach. W międzyczasie nowym prezesem został Robert Pawłowski, na którego barkach był projekt o nazwie "GKK w drugiej lidze". Ostatecznie naszemu klubowi udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik i start w drugiej lidze był możliwy.
Solidne przygotowania i udany początek sezonu
Pod koniec lipca zarząd klubu zorganizował spotkanie z zawodnikami dotyczące objaśnienia sytuacji, w której znajduje się klub. Do Gorzowa przyjeżdżali zawodnicy, pokazujący swoje umiejętności, natomiast od 1 sierpnia rozpoczęły się przygotowania do sezonu. W klubie pojawili się nowi koszykarze: Łukasz Wojciechowski, Paweł Suwała i Zbigniew Owczarek. W pierwszych dniach sierpnia zespół trenował dwa razy dziennie co miało zaprocentować w rozgrywkach drugiej ligi. Ostatecznie do ekipy GKK dołączyli jeszcze: Marcin Pławucki, Mateusz Mysior, Karol Cierzniewski oraz Krzysztof Czelusta. Pierwsze sparingi pod względem wyników nie wyglądały najlepiej, ale jak twierdził trener Wierzbicki nie to było najważniejsze w tych meczach.
24 Września nastąpił debiut gorzowian w drugiej lidze. Nasi zaczęli od mocnego uderzenia, pokonali na własnym parkiecie KK Świecie 101:69 i ten wynik odbił się echem w całęj drugoligowej Polsce. Gdy wszyscy myśleli, że to jednorazowy dobry występ naszych zawodników, ci pokazali ponownie lwi pazur pokonując na własnym parkiecie Trefl II Sopot. Znajdowaliśmy się w czubie tabeli, sponsorów przybywało, a o GKK było coraz głośniej w mieście.
Gra poniżej oczekiwań...
Dalsza część sezonu już nie rysowała się w tak różowych barwach, jak jego początek. Minimalna porażka we własnej hali z Żyrardowianką Żyrardów rozpoczęła fatalną passę porażek. Po pięciu przegranych meczach z rzędu, kolejno z: Żyrardowem, Gniewinem, Poznaniem, Olsztynem i Bydgoszczą przyszedł mecz w Pucharze PZKosz z pierwszoligowym Radexem Szczecin. Sił drugoligowcom starczyło na trzy kwarty, później prowadzenie przejęli bardziej doświadczeni szczecinianie i to oni mogli się cieszyć z awansu do kolejnej rundy. Po powrocie na ligowe parkiety, znów musieliśmy przełykać gorycz porażek. Tym razem dwóch, we własnej hali z Korsarzem Gdańsk i Księżakiem Łowicz. We wszystkich tych przegranych meczach szwankowała defensywa. Następnie odnieśliśmy ważne zwycięstwo na wyjeździe z SMS-em Władysławowo, przegraliśmy pechowo u siebie z Wilkami Morskimi Szczecin i przegraliśmy zgodnie z oczekiwaniami z Open Florentyną w Pleszewie, która ma ambicje pierwszoligowe. Tym właśnie meczem zakończyliśmy pierwszą część sezonu, po której jesteśmy na dwunastym miejscu w tabeli. Na pewno jest to poniżej naszych oczekiwań, ale mamy nadzieję, że w drugiej części sezonu koszykarze GKK I LO udowodnią, na co ich stać i utrzymają się w drugoligowych rozgrywkach.