Radni jednogłośnie zauważają, że budżet nie napawa optymizmem (fot. Bartosz Zakrzewski)
Gorzów przechodzi na tryb gwałtownego oszczędzania. Pieniędzy zabraknie na wszystko: poczynając od inwestycji, na sporcie i kulturze kończąc. A miasto to jego mieszkańcy, więc lekko nam wszystkim nie będzie.
W projekcie budżetu miasta, jaki prezydent Tadeusz Jędrzejczak przedłożył radnym, po stronie dochodów przewiduje się 426 mln zł. Zaś wydatki mają wynieść 396 mln zł. Wszyscy komentatorzy podkreślają, że jest to budżet przetrwania i na wiele dziedzin życia zabraknie pieniędzy. Na najbliższe dwa lata możemy także zapomnieć o znaczących inwestycjach. Mówiąc najprościej miasto musi mocno oszczędzać. W 2014 roku pojawią się nowe środki pomocowe i by móc je pozyskiwać, Gorzów musi być w lepszej sytuacji finansowej niż obecnie.
Co to oznacza dla przeciętnego gorzowianina? Czy zaciskające pasa miasto sięgnie do naszych kieszeni? - Większość podatków wzrośnie, może nie w jakiś radykalny sposób, ale z pewnością w jakimś stopniu odbije się to na zasobności naszych portfeli - mówi Maciej Marcinkiewicz, radny Prawa i Sprawiedliwości. Dodaje także, że w przyszłym roku nie ma co liczyć na remonty osiedlowych chodników, dróg czy oświetlenia ulic: - Największą inwestycją będzie modernizacja ulicy Podmiejskiej, na bardziej „przyziemne” przedsięwzięcia zabraknie środków.
Podobnie sprawę komentuje Paweł Leszczyński, radny SLD. - Szczególnie ubolewam, że nie ma środków na remonty ulic, dla których są już wykonane projekty. One wkrótce stracą ważność i trzeba będzie je aktualizować, a to kosztuje - mówi Leszczyński. - Na końcu projektu budżetu załączona jest długa lista wniosków mieszkańców i zdecydowana większość z nich, jeżeli nie wszystkie, nie ma szans na realizację. Nie wiem też czy znajdą się środki na inicjatywy mieszkańców, gdzie niewielkie inwestycje były współfinansowane przez miasto.
Jerzy Sobolewski, przewodniczący Rady Miasta mówi krótko: - Jest bieda. Kilkaset propozycji gorzowian nie znajdzie się w budżecie, to jedno, z drugiej strony nie ma pieniędzy na sport, kulturę czy służbę zdrowia. Co roku miasto wspomagało finansowo gorzowski szpital, a teraz nie ma pieniędzy na nic.
Paweł Leszczyński dodaje do tego, że złą sytuację finansową miasta odczują gorzowianie zamieszkujący w budynkach komunalnych. - Na remonty zawsze brakowało pieniędzy, a w przyszłym roku szczególnie będzie ich mało - kończy radny.