Wiadomości

Michał Gaca: Wskakuję w spodniobuty i do dzieła

29 listopada 2011, 10:27
Michał Gaca (fot. Bartosz Zakrzewski)
Co libero GTPS Michał Gaca robi w niedzielne popołudnia? - Przerwa od wszystkiego z kolegami na rybkach to jest to - zdradza w "Siatkarskich wtorkach" zapalony wędkarz z gorzowskiej ekipy.
Magdalena Gajek: Pasja do łowienia ryb całkowicie kłóci się z twoim charakterem. Jak to możliwe, że siedzisz samotnie w milczeniu i łowisz?

Michał Gaca: - Kogo by nie zapytać z wędkarzy, to każdy odpowie, że jedzie nad wodę się zrelaksować i odpocząć od dnia codziennego. Prawda jest jednak inna. Kiedy ryby żerują i jest sporo brań, to trzeba się porządnie napracować. Przy rutynowych obowiązkach trudno znaleźć wiele czasu na łowienie. Wolną mam tylko niedzielę. A czy wędkarstwo kłóci się z moją naturą? Na boisku jestem inny niż w codziennym życiu. Przerwa od wszystkiego z kolegami na rybkach to jest to.

Zostałeś wędkarzem po tacie?


- Prawdę mówiąc, w rodzinie nikt wcześniej czynnie nie wędkował. Gdy byłem mały, podczas wyjazdów rodzinnych do Lubniewic tata robił mi wędkę z kawałka drzewa i łapałem nie mniejsze ryby niż obecnie. Wynika to głównie z tego, że kilkanaście lat temu w jeziorach było więcej okazów. W ten sposób powoli zaczynałem łapać bakcyla.

Swoich synów też będziesz uczył tej męskiej czynności?


- Ze starszym synem, trzyletnim Rafałem, już kilka razy byłem nad wodą. Przy mojej pomocy złapał kilka karasków i widzę, że zaczyna mu się podobać. A młodszy Jakub, który 21 lutego skończy dwa lata, tylko nam towarzyszył. Jak oboje podrosną to wspólnie będziemy łapać taaakkieeeeee ryby. :) Na razie dzieci jak to dzieci, trochę rozrabiają.

Jak przebiega rytuał łowienia ryb?


- Zakupy robię w sieci sklepów „Sazan”. Fachowa i miła obsługa, a do tego duży wybór akcesoriów. Chciałbym bardzo podziękować właścicielom tego sklepu za sponsoring w postaci sprzętu wędkarskiego. Logo firmy mam na meczowej koszulce. Zaraz po przyjeździe nad wodę wskakuję w wodery lub spodniobuty, zabieram potrzebny sprzęt i czym prędzej do dzieła. Wędkuje metodą spinningową, a więc na sztuczne przynęty. Bardziej zainteresowanym mogę zdradzić, że preferuję boczny trok i ostatnio na dropshota. Czasem zdarza mi się również łowić na tak zwanego żywca. Dawniej, jak jedyna moją praca było uprawianie siatkówki, bardzo lubiłem łowić na grunt, używając do tego specjalnych koszyczków.

Gdzie najczęściej łowisz?

- Przeważnie łowię w okolicy Gorzowa. Czasem uda mi się załapać ładne okonie, szczupaki, a i sandacz się trafi. Na rzekach preferuje łowienie z brzegu, ale bardzo lubię pływać łodzią, choć to bardziej czasochłonna forma. Jak tylko czas pozwala, wybieram się z moim kolegą, znanym w wędkarskim światku pod pseudonimem Jazgar, na łódkę. Wówczas docieramy do miejsc, które z brzegu są niedostępne.

Twoja największa zdobycz to...

- Rekordowym okazem jest szczupak o wadze 2,7 kg złapany już kilka lat temu. Nie był to olbrzym, ale dostarczył sporo frajdy przy holu. Zwykle nastawiam się na łapanie okoni. Największy był grubasem mierzącym 42 cm, ale wagi niestety nie pamiętam. Ostatnio złapałem kilka okoni po 35 cm. Karpi na Wigilię sam nie łowię, bo trudno o karpia w grudniu, ale na stole zawsze jest.

Rozmawiała: Magdalena Gajek

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości