Wiadomości

Bardzo cienka granica

24 listopada 2011, 14:08
(fot. Bartosz Zakrzewski)
Listopad w pełni. Jest coraz zimniej, po przestawieniu zegarków robi się bardzo wcześnie ciemno, a słońce zaczyna być jedynie luksusowym i tymczasowym dodatkiem do warunków atmosferycznych. Wielu z nas popada w coraz gorszy nastrój. Jak sobie z nim radzić?
„Brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś. Nawet seks jest banalny i nie kręci mnie” - śpiewał w piosence „Jesienna deprecha” Tymon Tymański. Smutek, wahania nastrojów, zwątpienie. Taki stan towarzyszy wielu ludziom w trakcie trwania jesieni. W głowie mamy jeszcze wspomnienie lata, wakacyjnych przygód i słońca pod dostatkiem. Tymczasem przychodzi nam zmierzyć się ze zmianą klimatu, która często powoduje pogorszenie samopoczucia. Czy to już depresja? Czy należy szukać pomocy? O to zapytaliśmy Hannę Jezierską, psychoterapeutę i psychologa prowadzącego Gabinet Psychoterapii i Pomocy Pedagogicznej.

- Trudno to nazwać depresją, ponieważ nie jest to depresja sensu stricte, według definicji. Jest to stan obniżonego nastroju związany ze zmianą pogody, klimatu, warunków atmosferycznych. Organizm przystosowuje się do czegoś nowego i stąd gorszy nastrój. Nie jest to depresja, lecz stan, w którym można odczuwać lekki dyskomfort, delikatne zaburzenia snu, jedzenia, towarzyszy nam też więcej smutku i niechęci do działania. Ale to stan przejściowy, z którym można i należy walczyć - wyjaśnia specjalistka.

Jak zapobiec dołującym klimatom? Przede wszystkim trzeba wyjść od tego, by nauczyć się akceptacji samego siebie. Mieszkamy w takich, a nie innych warunkach i klimat jest zmienny. Wiemy, że występują cztery pory roku i możemy się do tego przygotować. - Znając siebie warto być kreatywnym i nastawionym na to, że różne rzeczy na zewnątrz się zmieniają i musimy być względem tego elastyczni. Zawsze uczulam, by nie uzależniać tego od finansów. Gdy mamy obniżony nastrój i pójdziemy zrobić zakupy, to później za każdym razem gdy poczujemy się gorzej będziemy chcieli rekompensować to wydaniem pieniędzy. Można wpaść w pewne uzależnienie. Warto znaleźć swój indywidualny sposób, coś, co sprawia nam radość albo kiedyś ją przyniosło - dodaje Hanna Jezierska.

Bardzo ważnym aspektem jest umiejętność rozróżnienia obniżonego nastroju od depresji. Jak się okazuje, granica pomiędzy tymi stanami jest bardzo cienka. - Możemy podejrzewać, że dzieje się z nami coś złego, gdy stan przygnębienia utrzymuje się długo - trwa kilka tygodni i naprawdę zupełnie nic nam się nie chce - wstawać z łóżka, jeść. Czujemy się wówczas rozbici wewnętrznie, mogą też występować dodatkowe objawy zewnętrzne - bóle mięśni, problemy ze snem. Musi się to jednak utrzymywać dłużej niż przejściowe stany związane ze zmianą klimatu, które trwają zwykle dwa lub trzy tygodnie - kończy psychoterapeutka.

Filip Praski

Podziel się

Komentarze

Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości