Wiadomości

Wspaniali mężczyźni we wspaniałych maszynach

20 listopada 2011, 11:01
Zdjęcie wykonane podczas jednego
z rajdów (fot. Ryszard Romanowski)
W latach siedemdziesiątych XX wieku Gorzów był częścią jednego z największych i najsłynniejszych rajdów świata. Na ul. Sikorskiego parkowały samochody rajdowe z Polski i Skandynawii, które uczestniczyły w Rajdzie Monte Carlo.
Część ul. Sikorskiego była na ten czas zamykana. Parkowały na niej samochody rajdowe, a kierowcy mieli chwilę, żeby wyprostować nogi i zjeść coś w nieistniejącej już restauracji Słowiańska. - To było zetknięcie z innym światem - wspomina Ryszard Romanowski, były kierowca rajdowy, który na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku był uczniem gorzowskiego liceum. - W szkołach był zakaz chodzenia na rajd, mieliśmy być na lekcjach.

Szkolne zakazy jednak nie działały, tłumy gorzowian kłębiły się wokół zaparkowanych „rajdówek”. Mieszkańcy podziwiali nie tylko samochody, w owych czasach właściwie nieosiągalne, ale także chcieli zobaczyć mistrzów kierownicy w akcji. Była tutaj elita kierowców skandynawskich z Bjornem Waldegardem na czele, który wielokrotnie triumfował w RMC. Oczywiście nie brakowało polskich kierowców: Sobiesław Zasada, Longin Bielak czy Adam Smorawiński, to prawdziwe legendy polskich rajdów. Startowali oni na rodzimych konstrukcjach, takich jak Polski Fiat w wersji Montecarlo czy poczciwy „maluch” Selektolu.

W Gorzowie uczestnicy rajdu zatrzymywali się trzykrotnie na punkcie kontroli czasu. Do naszego miasta musieli przyjechać o określonym czasie, podbijali pieczątkę i ustawiali się w kolejce do startu do kolejnego odcinka. Jak wspomina Romanowski, przejazd przez miasto wszystkich załóg trwał około dwóch godzin.

Tak było przy okazji XXXX, XXXXI i XXXXIII edycji Rajdu Monte Carlo. Ostatni raz jego uczestnicy przejeżdżali przez Gród nad Wartą w 1975 roku. Wtedy właśnie polskie załogi startujące na ,,dużych’’ Fiatach osiągnęły znakomite rezultaty: Maciej Stawowiak i Jan Czyżyk z ekipy FSO zajęli 12 miejsce w klasyfikacji generalnej, a Marian Bień i Andrzej Turczynski - 16. Sobiesław Zasada startując poza konkurencją ukończył rajd jadąc „maluchem”.

W następnych latach impreza zaczęła się zmieniać. Organizatorzy zmniejszyli ilość tras dojazdowych. Warunki zaczęły stawiać zespoły fabryczne, z którymi nie mogli już konkurować kierowcy jadący na własny koszt. Rajd Monte Carlo zaczął przypominać imprezy WRC. Tym samym zabrakło miejsca dla Gorzowa, który odegrał niewielką rolę w tej historycznej imprezie samochodowej.

Sebastian Górny


Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości