Gorzowscy koszykarze mieli nareszcie odnieść zwycięstwo. Mieli, bo ta sztuka im się nie udała i przegrali wyraźnie z Korsarzem Gdańsk 86:96.
Już na początku gdańszczanie pokazali, że wygrać z nimi nie będzie łatwo. Prowadzili po minucie gry 0:4. Dobre akcje Wojciecha Rogacewicza i Marcina Pławuckiego doprowadziły do remisu 4:4. W czwartek minucie gry kolejnym dobrym zagraniem popisał się Rogacewicz, który w stylu rodem z NBA wykończył akcję gospodarzy. Problemem Korsarza były szybko popełnione trzy faule przez Piotra Renkiela. To zmusiło trenera gości do posadzenia go na ławce. Na ławkę rezerwowych musiał trafić też Marek Mańkowski, po którego dwóch stratach gorzowianie stracili prowadzenie. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się remisem 24:24.
Drugą kwartę wsadem otworzył Rafał Pęczek i tak naprawdę tutaj skończyła się skuteczność gorzowskiej drużyny. Nieskuteczne akcje w ataku, niezbierane piłki pod własnym koszem, bezsensowne straty i po pięciu minutach gry w drugiej odsłonie meczu GKK I LO przegrywało 30:35. Do końca kwarty gorzowianie nie poprawili swojej gry, a zawodnicy z Gdańska wypracowali sobie ośmiopunktową przewagę i obydwa zespoły na przerwę schodziły przy wyniku 38:46.
Po przerwie gorzowianie mieli odrabiać straty. Kompletnie im to nie wychodziło. Obraz gry nie uległ zbytnio zmianie. Nasi nadal popełniali błędy, natomiast goście tylko z tego korzystali. Po czterech minutach gry w drugiej połowie trener Janusz Wierzbicki nie wytrzymał i poprosił o przerwę przy trzynastopunktowym prowadzeniu Korsarza 44:57. Chwilę później sędziowie wysunęli się na główny plan pojedynku. W ewidentnej sytuacji zamiast odgwizdać faul w ataku, ci zdecydowali, że dwa rzuty osobiste należą się gościom z Gdańska. Protesty gorzowian doprowadziły jeszcze do przewinienia technicznego. Kiedy Karol Cierzniewski dał sygnał do odrabiania strat, natychmiast poszła dwukrotnie odpowiedź Bartosza Sarzały rzutem trzypunktowym i po trzydziestu minutach na tablicy widniał wynik 56:69.
Ostatnie dziesięć minut to spokojna kontrola wyniku przez podopiecznych trenera Andrzeja Kwaśniewskiego. Gorzowianie obudzili się dopiero na osiem minut przed końcem meczu, ale na jakiekolwiek nadzieje było już za późno. Udane akcje trzypunktowe Marka Mańkowskiego i Tomasza Ejsmonta doprowadziły do jedenastopunktowej przewagi Korsarza 64:75. Nie było trzeba długo czekać, kiedy to Sarzało poraz kolejny trafił zza linii 6,75m. Do końca meczu toczył się w szybkim tempie, jednak oba zespoły nie ustrzegły się błędów w postaci strat. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 86:96 na korzyść gdańszczan. W zakładce Multimedia wypowiedzi obu trenerów.
GKK I LO Gorzów - Korsarz Gdańsk 86:96 (24:24, 14:22, 18:23, 30:27)