Gorzowscy koszykarze nie dali rady pokonać na własnym parkiecie Astorii Bydgoszcz. Goście wygrali w hali przy Puszkina 85:109.
Początek był bardzo mocny w wykonaniu obydwu zespołów. Zarówno GKK jak i Astoria prezentowały bardzo siłową koszykówkę. Znów otwarcie spotkania nie było pomyślne dla gospodarzy, którzy po trzech minutach gry przegrywali pięcioma punktami 5:10 i trener Janusz Wierzbicki zmuszony był do wzięcia przerwy na żądanie. W czwartej minucie gry mieliśmy kontrowersyjną decyzję sędziów. Wojciech Rogacewicz zablokował piłkę wyrzuconą przez koszykarza gości, ta nie dotknęła nawet tablicy, jednak arbitrzy zaliczyli punkty. Spotkało się to z niezadowoleniem zawodników jak i publiczności, która gwizdami podsumowała taki obrót sprawy. Bydgoszczanie bardzo szybko zaczęli odjeżdżać i po pięciu minutach ich przewaga wynosiła 11 punktów (9:20). Proste błędy w obronie doprowadziły do pozwolenia gościom na rzucenie w pierwszej kwarcie aż 38 punktów.
Początek drugiej kwarty dość nerwowy w obu zespołach. Chwilę później ciężar gry wziął na siebie Karol Cierzniewski, który seryjnie zaczął zdobywać punkty i gorzowianie doprowadzili do wyniku 39:45. Trener Astorii Jarosław Zawadka poprosił o przerwę. Po niej GKK I LO złapało wiatr w żagle i po kolejnej dobrej akcji, tym razem Marka Mańkowskiego na tablicy widniał wynik 42:45. I właśnie na tych czterdziestu dwóch punktach gorzowianie zatrzymali się przez jakiś czas. Dziewięć punktów z rzędu zdobytych przez gości i na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy ubiegłoroczny spadkowicz z pierwszej ligi prowadził 42:54. Ostatecznie bydgoszczanie równo z syreną powiększyli swoją przewagę do czternastu punktów i drużyny schodziły na przerwę przy wyniku 44:58.
Kiedy wszyscy obecni w hali myśleli, że GKK I LO po przerwie zacznie odrabiać straty stało się zupełnie co innego. Mocny początek Bydgoszczy i wygrany fragment gry 0:7. Nasi katastrofalnie zaczęli w obronie, na dodatek razili nieskutecznością w ataku. Trener Wierzbicki próbował znaleźć jakąś metodę na taki rozwój sprawy, rotując składem w każdy możliwy sposób. Nie zdawało to egzaminu, bo koszykarze z Gorzowa po katastrofalnej grze przegrali trzecią kwartę aż 10:26 i po trzydziestu minutach przegrywali przewagą trzydziestu oczek 54:84.
Ostatnie dziesięć minut dobrze zaczęli gospodarze. Lepsza obrona, skuteczne kontry, a przede wszystkim widowiskowe dwa bloki Wojciecha Rogacewicza spowodowały, że spotkanie stało się ciekawsze i bardziej wyrównane. Na dobry wynik nie było jednak szans, bo Astoria w pełni kontrolowała wydarzenia na boisku. W drugiej części czwartej kwarty pojawiały się pojedyńcze dobre akcje ze strony GKK I LO, jednak nimi nie da się wygrać spotkania. Poraz kolejny zawiodła obrona i to goście wraz z dziesięciosobową grupą swoich kibiców mogli cieszyć się ze zwycięstwa 85:109. Najskuteczniejszym zawodnikiem GKK I LO był Karol Cierzniewski, zdobywca 22 punktów, natomiast dla gości najwięcej rzucił Sebastian Laydych - 25.
GKK I LO Gorzów - Astoria Bydgoszcz 85:109 (30:38, 14:20, 10:26, 31:25)