• Dziś /0°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Nowe deptaki, ale brak klientów – smutna rzeczywistość gorzowskiego centrum

9 stycznia 2025, 11:33, Marcin Kluwak
Mamy pięknie wyremontowane centrum, ale praktycznie na każdym kroku straszą puste lokale. Władze na siłę budują deptaki, jednak chętnych do otwierania biznesów nie widać. Wręcz przeciwnie, wielu przedsiębiorców zamyka swoją działalność. Powód? Wysokie ceny mediów i kosmiczne stawki czynszów. Tanio w Gorzowie nie jest.

5, 10, a nawet 13 tysięcy złotych miesięcznie za sam czynsz. A gdzie reszta? Gdzie koszty utrzymania pracowników, ZUS, opłaty za wciąż drożejące media? Ile musiałby zarabiać przedsiębiorca z Gorzowa, by utrzymać siebie i swoją firmę?

Miasto wyremontowało ulicę Sikorskiego, mamy nowoczesny deptak, odnowioną ulicę Hawelańską, a także piękną ulicę Chrobrego. Jednak, jak się okazało, sam remont nawierzchni, wybudowanie nowych chodników czy placów zabaw nie sprawiły, że centrum Gorzowa odżyło. Kolejni przedsiębiorcy likwidują swoje stacjonarne działalności i, jeśli tylko mogą, przenoszą się do sieci. Tak właśnie dzieje się z księgarnią Daniel, która wciąż działa przy ulicy Chrobrego. Jej właściciel, w wywiadzie dla TVP3 Gorzów, wprost przyznał, że po latach remontu liczył na ożywienie ulicy. Tak się jednak nie stało, a najbardziej rozpoznawalna księgarnia wkrótce zniknie z mapy Gorzowa.

Po remoncie Chrobrego – zderzenie z rzeczywistością

– Jeszcze przed końcem remontu ulicy Chrobrego otworzyło się kilka lokali gastronomicznych, ale szybko przyszło zderzenie z rzeczywistością, czyli po prostu brakiem klientów – mówił w TVP3 Gorzów Daniel Puczyłowski, właściciel księgarni. Dlaczego tak się stało? Przyczyn może być wiele, ale główną z nich wydaje się brak pomysłu na zagospodarowanie tej części miasta. Po remoncie nie wydarzyło się nic, co zachęciłoby przedsiębiorców do ulokowania tam swoich inwestycji. A przecież ulica Chrobrego mogłaby stać się naturalnym ciągiem gastronomiczno-handlowym.

Co ciekawe, jak twierdzi Daniel Puczyłowski, stawki czynszów w lokalach należących do miasta nie są wysokie. Przedsiębiorców zabijają jednak koszty mediów. – Za ogrzanie kilkudziesięciometrowej księgarni płacę dwa razy więcej, niż za ogrzanie ponad 100-metrowego domu – wyjaśniał Puczyłowski.

Innym problemem są horrendalne stawki czynszów w lokalach prywatnych. Dobrym przykładem są lokale przy ulicy Hawelańskiej. Na przykład lokal po sklepie "3 w 1", o powierzchni 117 metrów kwadratowych, kosztuje miesięcznie 5650 złotych – i to bez uwzględnienia kosztów wody, prądu czy gazu. Po drugiej stronie ulicy lokal o powierzchni 50 metrów kwadratowych z 20-metrowym pomieszczeniem w piwnicy kosztuje 4350 złotych miesięcznie (w tym 850 złotych czynszu), ale dodatkowo trzeba doliczyć koszty prądu. Takie stawki obowiązywały w połowie 2024 roku.

4300 czy 5600 złotych to jednak nic w porównaniu z tym, czego żąda właściciel lokalu gastronomicznego na rogu ulic Sikorskiego i Wełniany Rynek. Kiedyś przez wiele lat działał tam kebab, później lokal został wyremontowany, a następnie powstała tam restauracja. Dziś 120-metrowy lokal świeci pustkami. Właściciel zdecydował się na jego wynajęcie, ale cena wręcz powala – 13 tysięcy złotych miesięcznie za sam czynsz. To prawda, lokal jest pięknie urządzony i może pomieścić jednocześnie 40 osób. Czy znajdzie się chętny? Oprócz czynszu dochodzą koszty mediów – prądu, gazu i ogrzewania – oraz wynagrodzenia pracowników. Łączne koszty utrzymania mogą być dwukrotnie wyższe.

W Gorzowie rzadko chodzi się do restauracji

Mieszkańcy Gorzowa rzadko odwiedzają restauracje z kilku powodów. Niskie dochody rozporządzalne i priorytety finansowe sprawiają, że tańsze alternatywy, jak zakupy w Żabce i spotkania na bulwarze, są bardziej atrakcyjne. Brak różnorodnej i nowoczesnej oferty gastronomicznej oraz niewystarczająca promocja restauracji powodują, że nie są one postrzegane jako ciekawe miejsca do spędzania czasu.

Młodzi ludzie cenią spontaniczność i swobodę, dlatego wybierają plenerowe spotkania, które są tańsze i mniej formalne. Starsze osoby rzadziej odwiedzają lokale, ponieważ w wielu gorzowskich domach wciąż dominuje postpeerelowska tradycja gotowania w domu, a wizyty w restauracjach nie są częścią codziennej rutyny.

Niechciane towarzystwo przy Chrobrego

Remont ulicy Chrobrego miał odwrócić ten niekorzystny trend. Jednak oprócz nowego torowiska i kostki, nie podjęto żadnych działań, by ożywić to miejsce. Miasto zorganizowało tam jedynie Wigilię i malowanie świątecznych pisanek, a potem o tej lokalizacji zapomniano.

Dodatkowym problemem dla wynajmujących lokale przy wyremontowanym "Kwadracie" (zbiegu ulic Chrobrego, Dąbrowskiego, 30 stycznia i Krzywoustego) jest obecność nieprzyjaznego towarzystwa.

– Codziennie widzę tych samych ludzi, którzy od rana wędrują po parku z puszką piwa lub butelką wina. Załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne do śmietników, potem śpią na ławkach lub leżą w bramach. To odstrasza potencjalnych klientów mojej restauracji – mówi Krzysztof Olechnowicz, właściciel Forza Italia.

Restauracja ma znakomite opinie, a serwowane na miejscu włoskie jedzenie jest bardzo dobre. Co z tego, skoro klienci siedzący w ogródku widzą kilkunastu nietrzeźwych osobników, z którymi nikt nie może sobie poradzić od lat.

Fotoreportaż



Podziel się

Komentarze

Zobacz nową kamerę na żywo z Gorzowa

Imprezy


Pozostałe wiadomości