Greg Hancock: Mam nadzieję, że będzie nawet lepszy ode mnie
23 października 2011,
13:44
Greg Hancock z rodziną i trofeum za tytuł IMŚ (fot. Marcin Szarejko)
Ten sezon dla żużlowca ze Stanów Zjednoczonych był fenomenalny. Amerykanin sam do końca jeszcze w to nie wierzy. Przy okazji meczu Polska - Reszta Świata przeprowadziliśmy rozmowę z najlepszym zawodnikiem tegorocznego cyklu GP.
Greg Hancock urodził się w 1970 roku w Kalifornii. Amerykanin zwycięstwa w cyklu Grand Prix zaczął notować już od 1995 roku, kiedy to wygrał w Londynie jeden z turniejów. W kolejnym sezonie zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Natomiast w 1997 roku po raz pierwszy wywalczył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. W tamtym czasie cykl składa się z sześciu turniejów, a finaliści zdobywali kolejno 25, 20, 18 i 16 punktów.
Po kilku latach przerwy "Herbie" Hancock na pudło GP powrócił w 2004 roku, zajmując trzecią lokatę. Następnie w 2006 wywalczył srebro, a na kolejne złoto czekał aż do tegorocznych rozgrywek. Tym razem nie było mocnych na Grega Hancocka. Żużlowiec z USA po 11 turniejach uzyskał przewagę 40 punktów nad drugim w klasyfikacji Andreasem Jonssonem. Z 11 turniejów Hancock wygrał 4, do tego dwukrotnie był drugi. Sympatyczny i uśmiechnięty Amerykanin udzielił nam wywiadu dotyczącego sezonu 2011 oraz nowego zapisu w regulaminie, a także czarnego sportu w USA.
- Greg obecny sezon był fenomenalny w Twoim wykonaniu. Zdobyłeś tytuł IMŚ, wywalczyłeś złote medale w ligach polskiej oraz szwedzkiej, dodatkowo medal z drużyną w Danii...
Tak jak powiedziałeś to jest fantastyczny sezon dla mnie. Było wspaniale! Wszystko zagrało i na koniec mogłem cieszyć się ze złotych medali. Naprawdę nie spodziewałem się takich rozstrzygnięć.
- W tym roku w Grand Prix dosłownie odjechałeś rywalom. Andreas Jonsson, który jest drugi w klasyfikacji stracił 40 punktów do Ciebie. Jak Ty to zrobiłeś?
Moje motto to "nigdy nie oglądaj się za siebie". Tak też było w Grand Prix. Patrzyłem tylko przed siebie, aby osiągnąć cel i zdobyć tytuł Mistrza Świata. Udało się! Tak jak wspomniałem, to więcej niż się spodziewałem przed tym rokiem.
- W 1997 roku zdobyłeś pierwszy tytuł IMŚ. Po 14 latach znowu możesz cieszyć się z tego sukcesu. Jak możesz porównać te trofea?
Oba są bardzo ważne dla mnie. Oba są również bardzo ciężko wypracowane. Tak naprawdę nie można ich porównać. Wtedy były zupełnie inne czasy, teraz jeździmy na innych zasadach i innym sprzęcie. Z obu niesamowicie się cieszę. Jednak tegoroczny znaczy dla mnie może nieco więcej ze względu na etap życia, w którym się obecnie znajduję (śmiech).
- Maciej Janowski w tym roku okazał się najlepszym juniorem na świecie. Co możesz powiedzieć o "Magicu"?
(śmiech) Mogę powiedzieć naprawdę wiele o Maćku. Jest niesamowitym dzieciakiem! Ma ogromny talent i na pewno wielka przyszłość przed nim. Według mnie zasłużył na ten tytuł i jestem dumny z niego.
- Możemy mówić, że Greg Hancock i Maciej Janowski stanowią jeden team?
Pracujemy razem przy każdej okazji. Mogę powiedzieć, że Maciek jest częścią mojego team'u, ale także ja jestem częścią jego zespołu. Zawsze dobrze nam się współpracuje.
- Przyszły sezon będzie na pewno trudny. Ustanowiono nowy KSM, a także decyzję o jednym zawodniku z GP w drużynie. Co Ty o tym sądzisz?
Myślę, że to nie jest najlepsza decyzja. Chyba ktoś tego do końca nie przemyślał. Decyzja zapadła i tak naprawdę teraz trzeba się rozglądać za pracą. Zawodnicy będą musieli się przemieszczać, szukać nowych klubów. Tak naprawdę ja też nie wiem co mnie czeka w przyszłości.
- Mecz Polska - Reszta Świata to jest dobry pomysł na promocję tego sportu?
Absolutnie! To jest wspaniała okazja do pokazania najlepszych zawodników przed polską publicznością.
- Jak ocenisz swój występ w tym meczu? 13 punktów przeciwko reprezentacji Polski to niezły rezultat.
Jestem zadowolony ze swojej postawy. Dobrze jechałem w tych zawodach, wybierałem odpowiednie ścieżki. Testowałem już także sprzęt w kontekście przyszłorocznych zawodów Grand Prix. Jak widać po wyniku, wszystko idzie w dobrą stronę.
- Powiedz mi jak wygląda sprawa ze speedway'em w kraju Grega Hancocka?
Żużel w USA ma teraz swoje "pięć minut". Możemy powiedzieć - znowu. Prawie tak, jak było to w latach 70 i 80, kiedy Stany Zjednoczone reprezentowały naprawdę świetny poziom. To fantastyczne, że pomału zainteresowanie tym sportem w moim kraju znowu się odradza. Następuje to powoli i zajmie pewnie sporo czasu, ale ważne, że coś się dzieje. Myślę, że wrócimy do formy z przed lat.
- Myślisz, że będzie następca Grega Hancocka w USA?
Jestem pewny. Mam nadzieję, że będzie nawet lepszy ode mnie.
- W końcu możesz pomyśleć o odpoczynku. Jakie plany na wakacje?
Mam mnóstwo planów, ale w tym momencie nie wiem dokładnie, co będę robił. Na pewno będę chciał spędzić jak najwięcej czasu z rodziną.