• Dziś /-1°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Czy kolejowy „sezon ogórkowy” dobiega końca?

28 sierpnia 2024, 19:38, Robert Trębowicz, Forum Interesów Komunikacyjnych Gorzowa
Dzieje się w Gorzowie WielkoPolskim. Mieście tak wielkim, że okiem sokolim nie zmierzysz. Tak polskim, że poselstwo Kolei Wielkopolskich każdego poranka winno dobijać się u wrót miejskich o możliwość wjazdu na tory Gorzowa Wielkopolskiego. Formalnie decyzja co do ewentualnej zmiany nazwy miasta w rękach radnych. Projekt jednak najprawdopodobniej wyląduje w miejskiej zamrażarce.

Szacunek dla zaangażowanych po obu stronach dyskusji, której klimat chwilami był burzliwy. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. W dobrej wierze również używałem ekspresyjnego języka, by obrazowo przekonać nieprzekonanych. Z perspektywy czasu coś jednak poszło nie tak. Intencje komitetu były merytorycznie zasadne, cel szczytny. Nie uwzględniono jednak emocji części mieszkańców. Zwłaszcza starszych, co otworzyło miejską puszkę Pandory. 

Takie wnioski post factum tylko potwierdziły moje wczorajsze rozmowy w kuluarach sesji. Nie tylko z radnymi, ale przede wszystkim z mieszkańcami. Z przeciwnikami oraz zwolennikami tejże zmiany.

Całe szczęście nie skończyło się wojną secesyjną, czy też zburzeniem Bastylii… wróć… miejskiego ratusza, w poszukiwaniu gorzowskich Burbonów, którzy ludowi zaserwowali finezyjne ciastka zamiast przaśnego chleba. Zainteresowanych odsyłam do biografii Marii Antoniny, a Burbonów nie mylimy z burbonem. Kukurydzianym odpowiednikiem whisky. Jak dla mnie Ludwik XIV to wybitny monarcha, który jak Słońce rozświetlił Francję, ale żaden temat (spór) nie jest jednak wart trwałych podziałów wśród mieszkańców. 

Niezależnie od osobistych zapatrywań, zdanie mieszkańców należy uszanować. Widocznie duch tego miasta jest na tyle zachowawczy, że wszelkie zmiany bardziej budzą opór niż entuzjam. Trzeba się z tym pogodzić, rzeczywistość przyjąć z pokorą. Działać dalej, by nam wszystkim żyło się lepiej.

Problemów, z którymi przyszło nam się wspólnie zmagać w grodzie nad Wartą, jest wiele. Chociażby wykluczenie komunikacyjne, którego doświadczamy praktycznie przy każdej podróży transportem publicznym. 

Jeszcze kilka miesięcy temu padały liczne wyborcze zapowiedzi, deklaracje w sprawie lokalnego rozwoju siatki połączeń, nowej energii wśród zarządzających, inwestycji, itp. Z każdym kolejnym tygodniem zauważam jednak, że tematy kolei (zwłaszcza regionalnej) toczą się „po staremu”. Głos gorzowian jakby odbijał się od zamkniętych drzwi zielonogórskich urzędów. Mam nadzieję, że to tylko efekt wakacyjnego sezonu ogórkowego, że wraz z wrześniem coś się jednak ruszy na lubuskich torach, co też staram się wspierać w pozytywnym tego słowa znaczeniu.


Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości