Iwona Bartnicka, kierownik działu filmu Miejskiego Ośrodka Sztuki (fot. Bartosz Zakrzewski)
Niegdyś gorzowianie mieli do wyboru Kopernik, Słońce lub Muzę. Dziś w mieście działają dwa kinowe ośrodki - Kino 60 krzeseł znajdujące się w Miejskim Ośrodku Sztuki i Helios, który siedzibę ma w Askanie.
Obydwa kina prezentują zupełnie inną ofertę programową, dzięki czemu doskonale się uzupełniają na mapie naszego miasta. Helios stawia na najnowsze hity kinowe, włącznie z projekcjami 3D, z kolei 60 krzeseł skupia się na obrazach bardziej ambitnych, niekomercyjnych, egzystujących poza listami najbardziej dochodowych filmów.
„Wychowują” widza
Kontynuując ideę upowszechniania ambitnego, artystycznego kina rozpoczętą przez Dyskusyjny Klub Filmowy Megaron, w kameralnej sali MOS powołano Kino 60 krzeseł. Nazwę tę nadano dnia 27 września 2002 roku podczas inauguracji sezonu artystycznego. Kino zaprosiło pierwszych widzów na trzydniowy przegląd pn. „Muzyczne wieczory”. 60 krzeseł przez lata organizowało liczne przeglądy (np. Festiwal Filmów o Miłości, Objazdowy Festiwal Filmowy FILMOSTRADA, MFF Watch Docs, Przegląd Filmów Indonezyjskich) noce tematyczne (Noc grozy, Noc Poza Prawem i inne), cykle filmowe (Najgorsze Filmy Świata, Weekend z Cyfrowym Planete Doc), a także współpracowało m.in. ze stowarzyszeniami, instytucjami kultury i oświaty czy ambasadami, organizując pokazy dla młodszych i starszych miłośników dobrego kina.
- Prezentujemy filmy zaliczane do kina ambitniejszego, ale chciałabym uniknąć stwierdzenia, że kino ambitne to kino trudne. Teraz obserwujemy raczej kompletne wymieszanie gatunków i ciężko obrazy kategoryzować. Jest to dobra sytuacja - zmieniają się oczekiwania widzów, reżyserzy o tym wiedzą i próbują nas zaskoczyć. Aczkolwiek nasz repertuar różni się od tego z kin wielosalowych. Chcemy pokazać, że taki seans może być rozrywką, fajnym, ciekawym przeżyciem a przy okazji zostawić widza z pewną refleksją. Oprócz kina amerykańskiego, brytyjskiego czy niemieckiego istnieją przecież zupełnie inne kinematografie - objaśnia Iwona Bartnicka, kierownik działu filmu w MOS.
„Krzesełka” bardzo mocno angażują się w gorzowską kulturę. Jak tłumaczą jego przedstawiciele, nie ma być tak, że puszczamy repertuar i działalność kina się kończy. - Naszą misją jest szeroka działalność mająca na celu upowszechnianie dobrego kina, działanie na zasadzie partnerstwa, ale też „wychowywanie” swoich odbiorców. Temu służy nasza edukacja filmowa, którą prowadzimy „od przedszkolaka” wzwyż, także wśród osób dorosłych. Na tym polega urok kin studyjnych. Co najważniejsze, te działania procentują wśród naszych odbiorców. Widać jak po dwóch latach chodzenia do nas na seanse czy na Młodzieżową Akademię Filmu zmienia się spojrzenie na film. Szczególnie młodzi ludzie zaczynają szerzej odbierać sztukę filmową - zauważają stronę formalną filmów, konwencje gatunkowe, itp. Zmienia się podejście widzów, którzy często dzwonią do nas i pytają czy puścimy określony film w naszym kinie. I to jest najfajniejsze, że o tym kinie mówią w kontekście „nasze” - dodaje Bartnicka.
Tutaj nie ma gastroseansów
W ramach MOS formalnie egzystują trzy kina: wspomniane 60 krzeseł, Niezależne Kino i DKF Megaron. Różnica między nimi polega na repertuarze. 60 krzeseł to filmy studyjne, świeże, które mają prezentować kino zauważone przez krytyków i widzów na festiwalach. DKF to produkcje należące do klasyki, niedostępne często w regularnej dystrybucji. Filmy te mają wzbudzić zainteresowanie, refleksję, ale też dają okazję by na temat danego obrazu podyskutować. Z kolei Kino Niezależne to dzieła, za którymi nie stoi duży budżet. - To produkcje tworzone przez ludzi w różnym wieku, ale robione często metodą „chałupniczą”, po kosztach, jak na przykład robił to kiedyś Piotrek Matwiejczyk. Prezentujemy też filmy festiwalowe, krótkometrażowe, które spotkać można z reguły na imprezach offowych. Jeśli ktoś nie ma możliwości pojechać do Poznania, Krakowa czy Łodzi, to potem może taką replikę zobaczyć u nas - mówi Iwona Bartnicka.
Placówka znajdująca się przy ul. Pomorskiej słynie już z „niekonsumpcyjnych” seansów filmowych. Tutaj nie kupimy popcornu, bo widz ma skupić się przede wszystkim na obrazie, a nie jedzeniu. - Młodzież czasami próbuje coś „przemycać”, ale dobrze wiedzą, że wystarczy jedno spojrzenie i wszystko jest chowane do plecaków. Chcemy wychowywać w studyjnym sposobie oglądania filmów. To nie są gastroseanse i nie chodzi o to, by słuchać szeleszczenia na sali, ale o to by skupić się na filmie - argumentuje kierownik działu filmu.
Największe hity, ale nie tylko
Helios pojawił się w Gorzowie w 2007 roku. To tzw. kino sieciowe, podobne punkty znajdują się na mapie całej Polski. Kino mieści się w galerii handlowej Askana i można w nim zobaczyć aktualne przeboje kinowe. Z czasem do oferty weszły również projekcje 3D.
- Przeważnie skupiamy się na największych hitach, które ludzie chcą obejrzeć. Filmów w dystrybucji jest bardzo dużo, w tygodniu potrafi w całej Polsce wyjść kilka lub kilkanaście tytułów. My mamy pewne ograniczenia, tylko pięć sal. Dlatego nie są u nas grane wszystkie obrazy, które wchodzą do dystrybucji. Pomyśleliśmy, że warto pokazywać filmy ambitne i stworzyliśmy Kino Konesera dla widzów, którzy poszukują czegoś innego. Przygotowujemy też tradycyjnie maratony nocne, pod koniec października zbliża się Noc Horrorów. Planujemy też kolejne nocne seanse. W listopadzie najprawdopodobniej rozpoczniemy cykl, który będzie się nazywał Kino Kobiet. Będziemy zapraszać panie na filmy skierowane do nich. Będziemy się wspólnie bawić, będą do wygrania nagrody i rozmowy na temat rzeczy, które kobiet dotyczą i są dla nich ważne - tłumaczy Monika Kowalska, dyrektor gorzowskiego Heliosa.
Placówka stara się wspierać ciekawe inicjatywy. Helios współpracuje drugi sezon z policją. - W zeszłym roku pokazaliśmy sześć filmów w ramach akcji „Obejrzałem problem”, w tym semestrze mamy zamiar pokazać podobną ilość. Młodzież zapoznajemy z filmem, po którym następuje dyskusja. To istotny element tego programu. Nie chcemy młodzieży zostawiać samej z tym problemem, chcemy żeby o tym porozmawiali, przemyśleli to i dostali pewną dawkę informacji związanych z danym tematem. To sprawy dosyć trudne. Ostatnia projekcja dotyczyła cyberprzemocy. Młodzież sobie z wieloma sprawami nie radzi i trzeba z nimi o tym rozmawiać. Film pokazuje konkretnych ludzi i przeżycia, a nie mówi jedynie ogólnie o zjawisku. To o wiele bardziej działa emocjonalnie na odbiorcę. Występuje duże zainteresowanie ze strony szkół - dodaje Kowalska.
W zeszły czwartek w kinie był wyświetlony film o karierze Krzysztofa Cegielskiego. Po seansie odbyło się spotkanie z reżyserem Grzegorzem Milko i bohaterem obrazu. - Była to ciekawa i udana inicjatywa. Takie przedsięwzięcia od czasu do czasu będą realizowane, jeśli będziemy otrzymywać konkretne propozycje - mówi szefowa Heliosa.
Kino w okularach i trójwymiarze
O atrakcyjności seansów w formacie 3D wie każdy, kto oglądał film w trójwymiarze. Czy postępująca technika może okazać się zagrożeniem dla kin studyjnych? - Pomimo tego, że filmów 3D jest dużo, to nadal nowinka techniczna. Sam napis 3D bardzo przyciąga ludzi. Wiemy o tym, że produkcje akcji, science-fiction sprawdzają się na dużym ekranie, gdzie jest bardzo dobre nagłośnienie. Natomiast są filmy, które sprawdzają się tylko w kinach studyjnych. Widz oczekuje wtedy innego przeżycia filmowego i obcowania z kinem. Mamy świadomość, że za „chwileczkę” nasze kino będzie potrzebowało pewnej puli pieniędzy, która pozwoli nam na doposażenie i wprowadzenie kina cyfrowego. Czy będzie możliwość wyświetlania filmów w 3D? Nie wiem, zależy to od pieniędzy. Co ciekawe, nie wszystkie filmy w 3D są przeznaczone do kin wielosalowych - mówi Iwona Bartnicka.
Kino 3D w Heliosie jest już na porządku dziennym, a kolejną ciekawostką w świecie technicznych nowinek jest kino 5D, w którym widz „odczuwa” film wszystkimi zmysłami. W Gorzowie tego typu obrazy były już prezentowane w specjalnym, objazdowym kinie na kółkach. Czy tego typu seanse mają szansę wejść na stałe do repertuaru kina przy Al. Konstytucji 3 Maja?
- Trudno powiedzieć. Gdy wchodziło 3D wszyscy mówili, że minie dużo czasu zanim ta technologia zagości w kinach. Okazało się, że wcale tak długo nie czekaliśmy. Jeśli chodzi o 5D sytuacja jest bardziej skomplikowana. Tu dochodzi zapach, a więc potrzeba specjalnych urządzeń, które go wytwarzają. Ponadto różne wibracje i drgania są możliwe dzięki specjalnym fotelom. To nowość, która występuje w malutkich kinach lub busach objazdowych, czyli niecodziennych miejscach. Kiedy to trafi do kina trudno powiedzieć - mówi Monika Kowalska.
Na koniec pytamy sterniczkę Heliosa czy obyczaj chodzenia do kina trzyma się mocno w naszym mieście. - W latach dziewięćdziesiątych mówiło się, że kino przestanie funkcjonować. A jak widać w kolejnych miejscach powstają nowe kina. Nie jest chyba tak źle, jak przewidywali malkontenci.