• Dziś /3°
  • Jutro /1°
Wiadomości

Siatkówka w Gorzowie – igrzyska czy zagadka?

26 maja 2024, 20:08, Marcin Kluwak
To pytanie zadaje sobie coraz więcej mieszkańców naszego miasta. Lud chciał igrzysk, więc teraz musi je mieć. Ale dopóki nie dowiemy się, w jakiej formie i z kim, to można powiedzieć, że jesteśmy jak piłka w rękach zmiennego losu – podbijani, odbijani, ale wciąż nie wiadomo, gdzie wylądujemy.

Już ponad pięć tygodni minęło od pierwszych doniesień, a konkretnych informacji jak na lekarstwo. Ucieczka od pytań, zapowiedzi konferencji prasowej, która jak duchy zniknęła, irytacja środowiska sportowego – to jedynie wierzchołek góry lodowej, która pływa w morzu niepewności. Filip Górecki, dziennikarz sportowy Radia Gorzów trafnie to opisał, gdy nazwał to wszystko "bum" z 13 kwietnia.

Pieniądze, jak zwykle, stanowią kręgosłup tej historii. 2,4 miliona złotych wydane w skali roku na obcy zespół w naszej nowej hali – brzmi jak zakładka z księgi absurdu. Pytanie tylko, jak długo trwać będzie ten cyrk? Skąd się biorą te pieniądze? Czy ktoś w ogóle ma plan, czy po prostu rzucamy monety wyciągnięte z tylnej kieszeni w nadziei, że coś z tego wyjdzie? O ułamek tej kwoty "biją się" teraz młodzi piłkarze Stilonu. On mają szansę wywalczyć 400 tysięcy złotych w programie Pro Junior System. Ale tam nikt za darmo złotówek nie daje. Są wywalczone setkami minut na boisku piłkarskim. 

Dziś działacze sportowi i marketingowi z innych klubów, przyzwyczajeni do gorzowskich realiów, patrzą na Plus Ligę w Gorzowie, jak na niezidentyfikowany latający obiekt – ze zdziwieniem i wielkim sceptycyzmem. Bo kto jak nie oni, doskonale wiedzą, że nawet w przeciętnym meczu w Arenie Gorzów trzeba walczyć rękami i nogami, a kosztuje to majątek. Pamiętajmy, że nie jest tania produkcja – jedno spotkanie w Arenie to wydatek na poziomie kosztownego wesela i to wcale nie w podrzędnym hotelu

Radni biją więc na alarm zadając pytania podczas sesji, a gdy to nie wystarcza - piszą interpelacje. Te trafiają jak na razie w próżnię, podobnie jak pytania od gorzowskich dziennikarzy, czy to stronę urzędu, który sypie z rękawa pieniędzmi, czy to w stronę klubu.

Ale nie dajmy się zwieść – na początku tłumy zawsze się zjawiają. Na pierwsze mecze, zobaczyć wielkie widowisko, na trybunach będą nawet tłumy z Marsa. Ale to jak z pierwszą randką – efekt "wow" z czasem mija, zostaje tylko codzienność. I tu zaczynają się schody – bo czy show będzie na tyle atrakcyjne, a wyniki na tyle satysfakcjonujące, żeby ludzie wracali? Na kibiców z Lubina liczyć nie możemy, bo praktycznie wszyscy - jak jeden mąż - obrazli się na klub. Zresztą - nie oszukujmy się. Do Gorzowa tak samo trudno dojechać, jak i z niego wyjechać. Tym bardziej w kierunku południowym, gdzie zamiast pociągów od kilku miesięcy jeżdżą autobusy. 

Nie chcę być jak Filip, który swój dygresyjny komentarz skręcał w stronę pesymizmu, ale trudno nie mieć wątpliwości. Oczywiście, cała nasza redakcja popiera gorzowską siatkówkę, ale mój optymizm to nie jakaś tam naiwna wiara w cuda – to nadzieja, że w końcu zaczniemy działać jak jeden zespół, a nie jak zbieranina nieznośnych solistów.

Mam tylko jedno pytanie na koniec – czy ta drużyna, wzorem miejskich ambasadorow "jest stąd?". Czy jest z Lubina, czy z Gorzowa? I czy po roku, czy nawet dwóch latach grania w Arenie powie jak inni - "Zostaje"? Bo jeśli nie, to może lepiej już kupić popcorn i czekać na filmowy finał, który może okazać się bardziej atrakcyjny od samej gry. Obym się mylił.


Podziel się

Komentarze

Zobacz nową kamerę na żywo z Gorzowa

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości