W ramach „Siatkarskich wtorków” z rozgrywającym gorzowskiego zespołu Bartłomiejem Nerojem rozmawiamy o roli mediów w sporcie, dziennikarsko-sportowym środowisku i portalach plotkarskich.
Lubisz udzielać wywiadów?
- (Chwila zastanowienia.) Lubię. Każdemu dziennikarzowi, który prosi mnie o wypowiedź, staram się pomóc. W sumie to jeden z obowiązków sportowców. Media w polskim sporcie odgrywają dużą rolę?
- Na pewno mają wpływ na działalność sportową. Media wiele spraw jednak wyolbrzymiają. Czasem pomagają, czasem przeszkadzają, ale nie są bez znaczenia.
Zadaje Ci te pytania, bo zastanawiam się, jaki masz stosunek do przedsezonowych akcji promujących drużynę. Wcześniej GTPS nie był medialnym zespołem.
- Moi znajomi, którzy grali w Gorzowie w poprzednich latach opowiadali mi, że na meczach ligowych czuli się, jak na treningu, bo przychodziło bardzo niewielu kibiców. Podobnie myśli Paweł Maciejewicz, który jako jedyny pozostał z poprzedniego składu. To wielka bolączka tego zespołu, chcielibyśmy to zmienić. Promocją zajmuje się pani Ewa Trocińska i widać postępy. Na pierwszy sparing GTPS z Jokerem Piła przyszło kilkudziesięciu kibiców. Dla nas to dodatkowa motywacja. Myślisz, że zainteresowanie zespołem utrzyma się do końca sezonu czy raczej ludzie się odwrócą od siatkówki po pierwszych porażkach?
- Jeśli noga nam się powinie, to obecność kibiców będzie tylko nam pomagać. W moich poprzednich klubach, czyli w Warszawie (przyp. red. – AZS Politechnika Warszawska) i w Bełchatowie (przyp. red. – PGE Skra Bełchatów), sale zawsze były wypełnione po brzegi. Tam rzeczywiście kibice byli siódmym zawodnikiem.
Przypadnie Ci rola gorzowskiej gwiazdy. Dziennikarze będą Cię oblegać po meczach, bo grałeś PlusLidze.
- Gdybym był gwiazdą, to był grał we Włoszech. Jestem raczej skromną osobą, która stara się dobrze wykonywać swoją pracę. To ideału mi daleko. Pierwsza liga nie jest marzeniem większości zawodników. To oczywiste, że wszyscy chcielibyśmy grać w PlusLidze. Może niektórym z nas po sezonie uda się znaleźć pracę w ekstraklasie.
Miałeś w swojej karierze jakieś nieprzyjemne starcie z dziennikarzami?
- W moich poprzednich klubach raczej byłem anonimowy, bo grałem z najlepszymi zawodnikami ligi. To w ich kierunku uśmiechali się dziennikarze. W porównaniu do kolegów mało udzielałem się w mediach, więc nie miałem jeszcze nigdy problemów z dziennikarzami, którzy chcieliby działać na szkodę moją lub mojego klubu. Kobieta może być tak samo dobrym dziennikarzem sportowym jak mężczyzna?
- Płeć nie ma znaczenia w tym wypadku. Czasem kobieta może być nawet lepszym reporterem niż mężczyzna. Ludzie mają różne pasje i nie widzę powodu, żeby komuś czegoś zakazywać, bo stereotypowo nie powinien się tym zajmować.
Jakie relacje powinni mieć dziennikarze ze sportowcami? Jesteś zwolennikiem koleżeńskich czy służbowych stosunków?
- Mam znajomego z „Przeglądu Sportowego”, który czasami zwraca się do mnie o pomoc. Prosi na przykład o numery telefonów do moich kolegów-siatkarzy. Wcześniej kontaktuje się ze znajomymi, czy godzą się na rozpowszechnienie swojego numeru i pomagam mu w ten sposób. Koleżeńskie kontakty zupełnie mi nie przeszkadzają, ale nie odmawiam również wywiadu osobom, których nie znam.
W jaki sposób korzystasz z mediów? Oglądasz telewizję, czytasz gazety, słuchasz radia?
- Czytam oczywiście informacje na 66-400.pl! (śmiech). Najczęściej szukam newsów na stronach internetowych. Czasami też otwieram gazetę. Staram się unikać portali plotkarskich, bo tam zamieszczane są nieobiektywne artykuły. Znam przypadki, że ludziom się w głowach przewraca z powodu jednego tekstu. Uważają się za gwiazdy lub popadają w depresje. Podobnie działają komentarze pod artykułami. Osoby wrażliwe takimi sprawami naprawdę się przejmują. Zgadzasz się z powiedzeniem „nieważne co piszą, byleby pisali”?
- Wolałbym, żeby dziennikarze mówili o nas w samych superlatywach. Niestety, wiem, że to niemożliwe. Nie zgadzam się z tym powiedzeniem, chociaż również dzięki mediom może siatkówka w Gorzowie odżyje. Mentalność kibiców w Polsce jest prosta – kiedy dzieje się dobrze, kibice są z nami, kiedy coś się psuje, odchodzą. Chciałabym zaprosi wszystkich fanów siatkówki, aby wspierali nas na dobre i na złe!