Jednak po 15 biegu większość kibiców zgromadzonych przy Olsztyńskiej opuszczała go ze zwieszonymi głowami. Świętowali za to ci, którzy z góry skazywani byli na porażkę. Przez niektórych także na porażkę w meczach ćwierćfinałowych, a tu nagle okazało się, że rozpędzona, choć częściowo pokiereszowana Stal, nie dość, że bez problemu przebrnęła przez Toruń, to na dodatek z impetem wjechała do finału, wygrywając na bardzo trudnym terenie w Częstochowie.
Nie ma co ukrywać, wielu z nas było sceptycznie nastawionych do niedzielnego meczu w Częstochowie, patrząc na to, co działo się w piątek w Gorzowie. Każdy widział, że był to wyszarpany remis, który na szczęście nie zamykał Stali drogi do finału. Ale kiedy u siebie, przy własnej publiczności mieliśmy takie problemy z przeciwnikiem, to przecież w Częstochowie polegniemy. Przyrzekam sam sobie, że więcej tak nie pomyślę. To był błąd. Błędne było założenie, że drużyna nie ma szans, bo to właśnie na wyjeździe jechaliśmy lepiej niż u siebie. A szczególnie lepiej jechał Patrick Hansen, który po fatalnych występach w ćwierćfinale smutnie siedział na „ławce zmian”, podczas gdy na torze w jego miejsce pojawił się Wiktor Jasiński. Sam widziałem to na własne oczy, jak osamotniony Hansen oglądał mecz w zamontowanym w boksie monitorze i czekał na swoją szansę. Tę szansę dostał właśnie w Częstochowie i to właśnie przede wszystkim jego - jakże cenne punkty - dały Stali Gorzów końcowe zwycięstwo i awans do półfinału.
To jest właśnie monolit. I takim monolitem była i jest Stal wraz ze swoim kapitanem, który również wielokrotnie było ostatnio ostro krytykowany za odejście z klubu i oskarżany o to, że już sobie odpuścił. Nic bardziej błędnego. Właśnie taką postawą, walką do samego końca i kompletem punktów, nasz mistrz świata pokazał, że całym swoim sercem jest wciąż ze Stalą Gorzów. W pomeczowym wywiadzie w telewizji przyznał, że przyjechał do Częstochowy z wewnętrznym przeczuciem, że Stal ten mecz wygra. - Wiem, że wszyscy się śmiali, ale sam do siebie mówiłem, że tutaj dzisiaj wygramy. To jest niesamowite, fajnie, że tak się skończyło - mówił nasz mistrz świata.
Czy w finale mamy szansę? Oczywiście, że tak! Pokazał to właśnie niedzielny półfinał. Chociaż na papierze faworytem jest Lublin i wielu może pod nosem znów drwić ze Stali, to wszystko może się jeszcze zdarzyć. Przed nami 30 bardzo ważnych biegów…
Iluzjonista Piotr Denisiuk
17 stycznia 2025
kup bilet |
|
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |
|
Dziadek do Orzechów I Grand Royal Ballet
22 grudnia 2024
kup bilet |