Zdaje się, że PlusLiga oddala się od gorzowian coraz bardziej. PZPS od nowego sezonu patrzy bowiem nie tylko na poziom sportowy zespołów, ale także budżet i możliwości organizacyjne. Pomysł budzi kontrowersje.
O projekcie budowania PlusLigi na wzór NBA informowaliśmy już w styczniu obecnego roku. Okazało się, że plan wchodzi w życie w sezonie 2011/2012. Decyzja PZPS ostatecznie zapadła i mamy sportową rewolucję. "Przegląd Sportowy" zdradza szczegóły dotyczące gry w ekstraklasie.
Obecnie w PlusLidze gra dziesięć zespołów. W przyszłym roku liczba ta najprawdopodobniej ulegnie zmianie. W sportowy sposób żaden klub nie spadnie i żaden nie awansuje. Ostatnia ekipa pozostanie w lidze, jeśli będzie prezentowała zbliżony poziom sportowy do pozostałych i wygra minimum 5 spotkań.
- Nie nazywajmy tego zamknięciem ligi. Wręcz przeciwnie, to jest otwarcie rozgrywek, bo w kolejnych sezonach w walce o mistrzostwo Polski będzie mogło uczestniczyć więcej zespołów - mówi prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski w wywiadzie z Kamilem Drągiem na łamach „PS”.
Światełko w tunelu dla pierwszoligowców
Dziś szansę na grę w ekstraklasie dostają cztery pierwsze zespoły I ligi - w tym GTPS, który w sezonie 2010/2011 zajął trzecie miejsce. Akces można składać do stycznia przyszłego roku. Warunkiem są nie tylko wyniki sportowe. Klub nie może mieć zaległości finansowych, posiadać stabilny budżet i obiekt sportowy odpowiadający wymogom. Co w tej sytuacji zrobią gorzowianie?
- Nie będziemy teraz składać wniosku o przyznanie nam miejsca w ekstraklasie. Nie wszystkie kluby, które grają w PlusLidze, są przygotowane na zgromadzenie budżetu w wysokości pięciu milionów złotych (przyp. red. – kwota nieoficjalna). Podejrzewam, że ostatecznie wartość minimalna będzie mniejsza. Poczekamy i będziemy obserwować, jak sytuacja się rozwinie - informuje nas wiceprezes GTPS Zenon Michałowski. Fakty to jedno, opinie to drugie
Spora część kibiców i dziennikarzy już w styczniu manifestowała, że projekt pozbawi zespoły sklasyfikowane w niższych ligach sportowych ambicji. O próżności władz mówi Krzysztof Śmigiel, były siatkarz i członek zarządu GTPS.
- Ktoś tu popełnia grzech zadufania w sobie, czuje się mocny, a więc nie musi oglądać się na innych - komentuje Śmigiel w rozmowie z Ireneuszem Klimczakiem z "Gazety Wyborczej". - Sport bez ducha rywalizacji nie ma żadnego sensu - dodaje i zapowiada, że kluby z I ligi mają zamiar protestować.
Pomysł chwali natomiast Michałowski. - PZPS obrał dobry kierunek, choć nie określił jeszcze wszystkich wymagań. Największym problemem, nawet dla zespołów z PlusLigi, będzie zgromadzenie odpowiedniego budżetu. Tym bardziej, że mamy przed sobą piłkarskie Euro 2012 i w cenie jest piłka nożna - mówi działacz dla "66-400".
- Na pewno projekt nie zabije ducha walki i podniesie poziom gry w siatkówkę, jeśli w każdej jednej lidze zespoły będą miały określony cel. Zawodników czeka większe wyzwanie, aby przebić się do PlusLigi, niekoniecznie przecież w barwach GTPS - podsumowuje Michałowski. Magdalena Gajek