Wiadomości

Miami Ink nakręciło koniunkturę

3 września 2011, 12:15
(fot. Bartosz Zakrzewski)
Niegdyś większości naszych rodaków tatuaż kojarzył się jedynie z przestępcami i więzieniem. Z biegiem lat zjawisko spowszedniało, a ludzie zauważyli, że ozdabianie ciała w taki sposób to po prostu sztuka. Nie inaczej jest w Gorzowie.
Robert „Jodła” Jodłowski tatuaże wykonuje od kilkunastu lat. Dorobił się nawet własnego studia w Gorzowie. Zanim jednak złapał za maszynkę, sam dał się wytatuować: - W wieku 15 lat zrobili mi w knajpie tatuaż. Byłem dzieckiem. Widziałem wcześniej jak kilka osób było tatuowanych i chciałem to sprawdzić na sobie - mówi mężczyzna i pokazuje rozmytą kropkę na dłoni.  

Samouk od początku do końca

Po inicjacji Robert stwierdził, że tatuowanie to bardzo łatwa czynność. - Oczywiście się myliłem - dodaje po latach, szczerze się uśmiechając. Dokładnie 15 lat temu własnoręcznie w domu zmontował sobie pierwszą maszynkę. Jak wspomina, była to struna zamocowana na kredkach i długopisie. Pierwszy tatuaż wykonał na kuzynie.

- Moje pierwsze dzieło po kilkunastu latach przykryliśmy, ale zachowało się ono w dobrym stanie, biorąc pod uwagę, że była to samoróbka. Wydawało mi się, że tatuowanie będzie proste - masz igłę, koreczek, tusz i wprowadzasz to pod skórę. Ale jest wiele rodzajów skór, każdy reaguje inaczej, ma inną odporność na ból. Nie ćwiczyłem na żadnych świńskich nogach itp. Tatuowałem bliskich i siebie. Od początku do końca jestem samoukiem - mówi Jodła.

Z początku Robert utrzymywał jedynie kontakt z Piotrem Żurawskim, jedną z pierwszych osób, które założyły profesjonalne studio w Polsce: - Piotr miał pojęcie, sprzedawał sprzęt. Od niego kupiłem pierwszą maszynkę - dodaje.

Skóra to nie kartka

Gorzowski tatuażysta od małego lubił rysować. Po szkole podstawowej wybrał się nawet do liceum plastycznego. Robert zaznacza jednak, że jest dużo różnic pomiędzy rysowaniem na kartce i na skórze: - Przede wszystkim patrzysz na białą kartkę i wzór wydaje się duży. Na skórze okazuje się o 1/3 mniejszy. Duże przestrzenie jest łatwiej wycieniować w trakcie robienia tatuażu, niż na kartce. Poza tym kartka nie puchnie, nie krwawi, nie pojawia się na niej osocze. Zwykłe rysowanie nie ma takich utrudnień.

Czego potrzeba więc do wykonania profesjonalnego tatuażu? - Moje narzędzia to maszynka do tatuażu opatentowana w 1891 roku. Ona wygląda cały czas tak samo. Składa się z dwóch elektromagnesów, kotwicy i śruby kontrującej. W sumie to cały mechanizm. Zmieniły się tylko materiały, z których jest wytwarzana. Do tego zasilacz. Oczywiście potrzebne są też igły. Zazwyczaj kupuje się komplety. Występują igły płaskie, lutowane na szpic albo tzw. tępego gwoździa. Do wyboru jest tak naprawdę multum rodzajów - tłumaczy Jodła. Tatuażysta w sprzęt zaopatruje się w Krakowie, choć w ostatnim czasie najbardziej opłaca się ściągać towar ze Stanów. Paradoksalnie wychodzi o wiele taniej niż w Polsce, nawet o 50 procent.

Zmiana stereotypu

Jodła twierdzi, że jeśli tatuaż jest dobrze zrobiony i ktoś jest z niego zadowolony, na pewno się uzależni i nie poprzestanie na jednym dziele. - Gorzej, gdy ktoś spodziewa się czegoś innego, a coś innego dostaje. Wtedy może się to skończyć tylko jednym tatuażem. Ale zawsze można go odświeżyć, dodać coś, czego według posiadacza może mu brakować - objaśnia artysta.

W pracy zdarza mu się wykonywać coraz odważniejsze prace, zajmujące większe przestrzenie ciała. Niektórych tatuaży nie da się zrobić na dwa razy. Zdarzają się osoby, które przychodzą do Roberta po osiem, dziesięć razy by skończyć jeden tatuaż. - Mam przyjaciela, któremu jeden tatuaż robię od czterech lat. Idzie przez całą rękę, klatkę piersiową i plecy. To kolorowa ośmiornica w wodzie. Zdarzało się też robić dość niecodzienne tatuaże, jak np. napis w wewnętrznej części wargi - mówi Jodła.

Niegdyś przeciętny, szary obywatel utożsamiał człowieka wytatuowanego z kryminałem, więzieniem. Wpływy z Zachodu, gdzie tatuaże są czymś normalnym i powszechnym, zaczęły docierać również do Polski.

- Od dwóch lat mamy Miami Ink, które nakręciło całą koniunkturę. Ludzie, którzy 10 lat temu daliby sobie palca obciąć w przeświadczeniu, że nigdy nie zrobią tatuażu przychodzą teraz do mojego studia. Są to ludzie w wieku naszych rodziców - mówi Robert.

Z obserwacji Jodły wynika, że niegdyś średnia wieku tatuujących się osób wynosiła około 30 lat. Teraz przedział wiekowy znacznie podskoczył w górę. Ponadto coraz częściej swoje ciało zdobią przedstawicielki płci pięknej.

- Zmienił się stereotyp. Tatuaże więzienne to były tatuaże w widocznych miejscach, z przekazem, samoróbki. To się źle kojarzyło. Ludzie, którzy nie mieli z tym styczności uważali to za coś złego. Z biegiem lat powstało w Polsce wiele studiów tatuażu. Ludzie w końcu zobaczyli, że jest to sztuka - kończy tatuażysta.

Filip Praski

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości