• Dziś /-2°
  • Jutro /-2°
Wiadomości

Mój ulubiony dział to kuchnia chińska - rozmowa z Marcinem Nakoniecznym

2 listopada 2010, 20:54
O książce kucharskiej babci, mieszkaniu przy ulicy Papuszy, ale również o debiucie w I lidze opowiada nowy libero Orła Międzyrzecz Marcin Nakonieczny.

Magdalena Gajek: To twój debiutancki sezon na I-ligowych parkietach. Miałeś tremę przed inaugurującym meczem?

Marcin Nakonieczny: Szczerze mówiąc, przed pierwszym meczem w Nysie rzeczywiście byłem trochę zestresowany. Kiedy weszliśmy jednak na boisko, momentalnie trema zniknęła. Teraz już o niej nie myślę, bo każdy mecz jest podobny. Wiadomo, że walczymy z przeciwnikami na różnym poziomie, ale schemat przebiegu każdego spotkania jest taki sam.

Jak oceniasz swoje umiejętności na tle libero innych drużyn, z którymi miałeś okazję już się zmierzyć?

- Po rozegraniu kilku spotkań mogę powiedzieć, że nie czuję, abym wyraźnie odstawał od reszty zawodników. Na pewno brakuje mi doświadczenia, ale jak każdy mam walory i słabsze strony. Jest wiele elementów, które powinienem poprawić, ale właśnie po to przychodzę na treningi.

Od zawsze grałeś jako libero?

- Kiedyś, jeszcze w bardzo dawnych czasach, byłem przyjmującym. Wówczas reprezentowałem mój macierzysty klub Maraton Świnoujście w II lidze. Podpisując kontrakt z Olimpią Sulęcin zostałem już szkolony jako libero. Swój udział w zmianie pozycji miał również mój pierwszy trener Zdzisław Gogol.

Czym różni się gra na zapleczu ekstraklasy od siatkówki w II lidze?

- W Olimpii spędziłem trzy sezony, więc II ligę poznałem dość dobrze. Pod względem sportowym na pewno różnica polega na sile ataku i zagrywki. Na zapleczu ekstraklasy grają bardziej doświadczeni zawodnicy, a więc ogólny poziom ich umiejętności jest wyższy. Najbardziej męczące są jednak długie wyjazdy.

Twoja kariera sportowa właśnie się zaczyna, czy traktujesz sport raczej hobbystycznie?

- Sport to moje hobby, nigdy nie wiązałem przyszłości z siatkówką. Nie ukrywam jednak, że gdyby nie kiepska sytuacja finansowa Orła, mógłbym potraktować ten sezon jako początek poważniejszego grania.

Masz jeszcze jedno hobby – jesteś miłośnikiem nie tylko jedzenia, ale także gotowania.

- Rzeczywiście, w wolnych chwilach gotuję dla moich współlokatorów (śmiech), a każda zrobione przeze mnie potrwa swój początek bierze w książce kucharskiej, którą dostałem od mojej babci. Nie wszystkie przepisy już wykorzystałem, ale jestem na dobrej drodze. Mój ulubiony dział to kuchnia chińska.

Pomimo że w GTPS-ie nigdy nie grałeś, mieszkasz w Gorzowie. Zdradzisz czytelnikom kilka sekretów z mieszkania przy ulicy Papuszy?

- W Gorzowie mieszkam już czwarty rok głównie z uwagi, że studiuję tutaj na miejscowym AWF-ie. Nasze mieszkanie to prawdziwy dom studencki, ale panuje w nim rodzinna atmosfera, pomimo że lokatorzy się czasem zmieniają. Obecnie mieszkam z moją dziewczyną Justyną oraz dobrym kolegą Karolem Idzikowskim, który nadal trenuje w Olimpii Sulęcin. Karol imprezę karaoke rozkręca nawet w niedzielę, a więc sąsiedzi mają sporo pretensji o hałas. Ale w końcu jesteśmy siatkarzami, to zobowiązuje - musimy być głośno (śmiech).

Czego Ci życzyć?

- Może na początek większej ilości zwycięstw, których nam obecnie bardzo brakuje. A tak poza tym to chyba cierpliwości, bo w obecnej sytuacji jest ona potrzebna każdemu zawodnikowi Orła.

Magdalena Gajek


Podziel się

Komentarze

Zobacz nową kamerę na żywo z Gorzowa

Imprezy


Pozostałe wiadomości