• Dziś /-2°
  • Jutro /-2°
Wiadomości

Sezon w oczach kibica – druga część wywiadu z Filipem Góreckim

17 kwietnia 2011, 19:10
Kibice podczas półfinału z Treflem (fot. Bartosz Zakrzewski)
Z szefem klubu kibica GTPS Filipem Góreckim tym razem rozmawiamy o promocji siatkówki w mieście, przyszłości klubu oraz pomysłach na rozpoczęcie nowego sezonu.

Zarząd GTPS zaprzepaścił w tym roku wiele szans marketingowych.

- Obecnie gorzowska siatkówka obchodzi 60-lecie istnienia, o czym nikt nie wie. Samograjem marketingowym był ogromny sukces w Pucharze Polski, ale to zasługa samych siatkarzy. Wielu wówczas uwierzyło, że ten zespół jest naprawdę mocny. Wtedy trzeba było zadbać o kibica. Zimą piłkarze ręczni wpadli w kryzys, piłkarze nożni nie grali, żużla nie było. Aktywny został tylko klub koszykarski, z którym nawiasem mówiąc, GTPS mógłby przecież nawiązać współpracę. Prezes Michałowski twierdzi, że wykupił bilbord elektroniczny nad centrum handlowym „Rolnik”. Trudno mi to zweryfikować, ponieważ większość czasu spędzam w Poznaniu. Moi znajomi nigdy reklamy nie widzieli. Kompletnie zaniedbano plakaty promujące mecze GTPS. Nie wykorzystano wizerunku Pawła Maciejewicza oraz Macieja Kordysza. Kilka lat temu sprzedano siatkówkę dzięki Sebastianowi Świderskiemu. Jako gorzowianin pokazał się na plakacie, przyjechał na mecz z Pronarem Hajnówka i każdy sobie przypomniał, że „Świder” jest z Gorzowa.

GTPS ma świadomość, że media w Gorzowie interesują się sportem? Na Czereśniowej zawsze są dziennikarze.

- Zarząd zamiast działać, obraża się na rzeczywistość. Tyczy się to również relacji z mediami. Prezes Michałowski nie podejmuje polemiki, tylko rozkłada ręce. Włodarze nie dostrzegają, że GTPS bardzo potrzebuje promocji właśnie w telewizji czy prasie. Nieprzychylnym okiem patrzono również na wypowiedzi niektórych zawodników. Tak, jakby nie można było mówić o tym, że jest źle.

Jak wyobrażasz sobie przyszłość siatkówki w Gorzowie?

- Zarząd musi wyciągnąć wnioski, bo problemów jest dużo. Porażka z Treflem oznacza pożegnanie z poważną siatkówką na kolejne lata. W Gorzowie siatkarskie środowisko jest rozbite. Blisko klubu jest Krzysztof Śmigiel, na trybunach siedzą Radosław Maciejewicz, Krzysztof Kocik. W Gorzowie cały czas przebywają Tomasz Borczyński, Roman Bartuzi. Do tych ludzi trzeba wyciągnąć rękę. Dyrektor Babij na pewno jest fachowcem w kwestiach księgowych, ale organizator z niego marny. Nie wymagam od Grzegorza Drwięgi analitycznej znajomości siatkówki. To sponsor tytularny, pełni funkcję prezesa i jego rola jest zupełnie inna. Trzeba promować pozytywne informacje. Na początku pojawiło się hasło gramy o awans. Szansa na sukces była ogromna, bo siatkarze grali stabilnie. Jedyne, do czego można się przyczepić to wpadka z Ostrołęką, ale takie porażki zdarzają się wszystkim. Zabrakło tzw. języka korzyści.

Prezes ma rządzić, sponsor dawać pieniądze, trener trenować. Kto ma więc odbudować ten zespół?

- W Gorzowie jest potrzebna młoda osoba z doświadczeniem i obyciem w środowisku sportowym, która zaangażuje się i zajmie klubowym marketingiem. W tym momencie najważniejsze to zdobyć ponownie zaufanie kibica, jeśli chcemy jeszcze kiedykolwiek coś osiągnąć.

Jak GTPS zacznie kolejny sezon?

- Nie wiem, czy nie podzielimy losu Orła Międzyrzecz. Na pewno wystąpimy w zupełnie innym, pewnie słabszym, składzie. Informacje o problemach finansowych rozchodzą się błyskawicznie. Mam obawy, czy wartościowi zawodnicy będą chcieli grać w Gorzowie. Na pewno przyszły sezon trzeba rozpocząć bardzo realnie. Regularne pensje to podstawa. W końcu trzeba skończyć rozgrywki bez zaległości.

Może trzeba po prostu zacząć promować inny model I-ligowego zespołu? Namówić do powrotu do Gorzowa wychowanków. Zaproponować wszystkim niewielkie, ale w pewne pieniądze. Przestać wyczekiwać sukcesu, a zacząć po prostu bawić się sportem. Nie oszukiwać kibiców ani zawodników.

- Szkolenie młodzieży u nas nie funkcjonuje najlepiej. Mamy Konrada Krzywieckiego, który gra w KPS Siedlce, Patryka Wojtysiaka z AZS UAM Poznań. Z kolei Maciej Krzywiecki swoją kartę ma w Skrze Bełchatów, ale mógłby przecież zostać wypożyczony. Nie przychodzą mi do głowy inne nazwiska wychowanków. Można oczywiście poszukać zawodników z regionu, tak jak przed laty dołączyli do nas Adrian Hunek oraz Daniel Mróz. W Polsce trudno o tanich i ułożonych graczy. Ukraina, Białoruś, Łotwa, Estonia to są państwa, w których można znaleźć siatkarzy, którzy chętnie w naszej lidze zagrają i nie zażądają kokosów. Patologia polskiej siatkówki polega na tym, że PlusLiga narzuca niższym klasom rozgrywkowym wysoki próg finansowy. Z tego biorą się również kłopoty wielu klubów. To tragiczne, że Daniel Mróz o swoim wyjeździe za granicę zadecydował jeszcze przed rozegraniem półfinałów z Treflem. To pokazuje, w jakiej kondycji psychicznej są zawodnicy. Nasz libero to skromny, poukładany i ambitny chłopak, którego stracimy z oczu.

Zachęcisz jakoś kibiców do częstszego odwiedzania hali przy Czereśniowej?

- Apeluję do gorzowian, którzy przychodzili na siatkówkę oraz do tych, którzy dopiero zaczną, żeby pojawiali się na meczach, niezależnie od tego, w której lidzie będziemy grali. Warto zobaczyć sportowe widowisko na własne oczy, nie tylko w telewizji. Siatkówka cieszy się przecież na świecie popularnością wśród milionów. Jeśli ktoś dalej chce pociągnąć ruch kibicowski, służę radą. Swoją prośbę kieruję również do byłych siatkarzy Stilonu z lat 80. i 90. Pokażcie, że los gorzowskiej siatkówki nie jest wam obojętny.

Magdalena Gajek


Podziel się

Komentarze

Zobacz nową kamerę na żywo z Gorzowa

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości