Młody kibic oddający czekoladę przed meczem (fot. archiwum stowarzyszenia „Stalowcy”)
Powołane w 2009 roku Stowarzyszenie Kibiców Stali Gorzów „Stalowcy” działa wielopłaszczyznowo. Przede wszystkim stara się popularyzować swój ukochany klub i żużel wśród otoczenia, jednak nie zapomina o wsparciu najbardziej potrzebujących mieszkańców regionu.
Zdążyliśmy przywyknąć do negatywnego wizerunku kibica forsowanego przez media lokalne i ogólnopolskie. Z reguły gdy mówi się lub pisze o fanach sportowych drużyn (a raczej „kibolach” posługując się przyjętą przez większość retoryką) wymienia się jedynie negatywne zjawiska związane z kibicowskim światem. Wszak sensacja i brutalność sprzedaje się w obecnych czasach najlepiej. I choć kibice nie są święci i swoje „za uszami mają”, mało która grupa społeczna potrafi w tak zorganizowany i skuteczny sposób pomóc potrzebującym. Umiłowani w Stali Gorzów młodzi ludzie w 2011 roku włączyli się czynnie w kilka akcji charytatywnych, a efekty ich bezinteresownej pomocy niekiedy robiły wrażenie na samych organizatorach.
Grosz do grosza, nakrętka do nakrętki…
Sezon 2011 kibice ze stowarzyszenia „Stalowcy” rozpoczęli od zbiórki darów dla gorzowskiego schroniska dla zwierząt. Dzięki ofiarności kibiców żółto-niebieskich udało się zebrać 40 kilogramów karmy, które zostały przekazane władzom placówki.
W trakcie meczów na Stadionie imienia Edwarda Jancarza najzagorzalsi kibice zbierają datki, które przeznaczane są później na tworzenie efektownych opraw i choreografii na trybunach. Podczas spotkania z Falubazem, które miało miejsce 8 maja, stało się jednak inaczej (choć gorąca atmosfera derbów przynosi zawsze rekordowe sumy). „Stalowcy” co prawda przeprowadzili zbiórkę funduszy, ale cel był zgoła odmienny niż zazwyczaj. Dochód z kwesty został przeznaczony dla chorego na mukowiscydozę Julianka Dymianowskiego ze Skwierzyny.
- Efekt zbiórki przeszedł najśmielsze oczekiwania. Stowarzyszeniu udało się zebrać do puszek ponad 7200 złotych. Oprócz tego pojawiły się również darowizny w postaci euro, koron szwedzkich i duńskich, funtów brytyjskich, a nawet w dolarów kanadyjskich. Pieniądze zebrane przez kibiców przyczyniły się do zakupu kamizelki oscylacyjnej przez rodziców Julianka - relacjonuje Robert Walczak, członek stowarzyszenia.
Członkowie stowarzyszenia pomogli Juliankowi w leczeniu również w inny sposób, zbierając plastikowe nakrętki od butelek. Akcja wystartowała pod koniec 2010 roku. Przez blisko 12 miesięcy Stalowcy z pomocą innych uzbierali ponad 320 kg nakrętek.
- Nakrętki zbieraliśmy w Askanie przy sklepiku klubowym, w sklepie Perełka, w szkołach podstawowych w Gorzowie, Deszcznie oraz przez oddział gazownictwa (PGNiG) w Gorzowie - mówi Grzegorz Szymański ze stowarzyszenia „Stalowcy”.
Zbiórki to ich specjalność
Kilka tygodni później „kibole” przeprowadzili zbiórkę odzieży i środków czystości dla Schroniska Brata Alberta. W efekcie udało się zebrać sporo potrzebnych rzeczy, takich jak: odzież, buty, mydła, płyny, dezodoranty, wody po goleniu, kremy czy maszynki do golenia.
- Jesteśmy głęboko wdzięczni wam za zaangażowanie i kibicom za odzew na nasz apel. Razem z mieszkańcami trzymamy kciuki za gorzowską drużynę! Dziękuje w imieniu swoim i mieszkańców - mówiła po akcji Sylwia Krasińska, kierownik placówki.
Przed meczem z tarnowską Unią „Stalowcy” zbierali… czekoladę w ramach Lubuskich Kopalni Czekolady 2011, organizowanych przez Fabrykę Aktywności Młodych. Celem tegorocznej akcji było zebranie 2000 czekolad, aby w czerwcu i lipcu móc zorganizować pięć Balów Czekoladowych dla minimum 250 dzieci z rodzin dotkniętych trudną sytuacją bytową. Kibice, którzy przyszli na mecz przy Śląskiej do specjalnej skrzyni wrzucili 160 tabliczek czekolady.
Poczuli zew…
W drugiej części sezonu żużlowego kibice ze stowarzyszenia skupili się na zbiórce krwi zatytułowanej „Poczuj zew - oddaj krew!”.
- Akcja trwała trzy tygodnie. Zapraszaliśmy do odwiedzenia punktu krwiodawstwa w celu oddania krwi. Inicjatywa szczególnie w pierwszych dniach cieszyła się dużym zainteresowaniem. W puli loterii fantowej było łącznie ponad 200 stalowych gadżetów, które rozeszły się w końcowych dniach akcji - mówi Dariusz Dłubek, „Stalowiec”, który koordynował przedsięwzięcie.
Warto dodać, że członkowie stowarzyszenia otrzymane za oddanie krwi czekolady przekazali dzieciom przebywającym w szpitalu. Niezapowiedziani na oddziałach goście wywołali duże zdziwienie i jednocześnie radość na twarzach dzieci i pielęgniarek.
Gorzowskie Centrum Krwiodawstwa ponowny „żółty nalot” przeżyło w grudniu, podczas drugiej części akcji. Kolejna tego typu inicjatywa przewidziana jest jeszcze przed startem nowego sezonu żużlowego.
Szlachetni Stalowcy
O akcji Szlachetna Paczka pisaliśmy w 38 numerze naszego tygodnika. Postanowili zaangażować się w nią również kibice Stali.
- Chcieliśmy sprawić, aby biedniejsze rodziny mogły godnie spędzić święta Bożego Narodzenia. 10 grudnia zawieźliśmy we wskazane miejsce kilkanaście kartonów z żywnością, środkami czystości, kosmetykami, zabawkami i artykułami szkolnymi. Ponadto zebraliśmy wiele worków z odzieżą. Dary te zostały porozdzielane do kilku paczek. Jako ciekawostkę można dodać, że zaprzyjaźniony rolnik przekazał około 150 kg ziemniaków, które w workach również rozdzieliliśmy na poszczególne rodziny. Jedna z wybranych przez nas w systemie rodzin otrzymała szczególną paczkę, w której znajdowała się m.in. specjalnie zakupiona pralka, kilkanaście kilogramów proszku do prania oraz kilkanaście litrów płynu do płukania, krajalnica, zegar ścienny, telewizor i oczywiście oprócz tego masa żywności i wcześniej wspomnianych darów - mówi Grzegorz Szymański.
„Żółci” postanowili wspomnianą rodzinę objąć szczególną opieką, dlatego odrestaurowali jedno z pomieszczeń w jej domu. Dzięki zaangażowaniu „kiboli” kuchnia nabrała nowych kolorów i przy okazji przekazano rodzinie cztery wejściówki do kina Helios.
- Nie znajduję słów, aby wyrazić moją wdzięczność kibicom Stali Gorzów. Bardzo dziękuję im za wsparcie, jakiego nam udzielili. Głównie dzięki nim udało się przygotować dziesięć dodatkowych paczek. Trafiły one do rodzin, które nie były objęte akcją Szlachetna Paczka, a którym na co dzień żyje się ciężko i o których dowiedzieliśmy się później. Nie spodziewałam się aż takiej mobilizacji ze strony kibiców. Przyznaję, że choć piąty rok z rzędu koordynowałam akcję Szlachetna Paczka, pierwszy raz doświadczyłam takiego wsparcia. Nie zdarzyło się dotąd, aby zorganizowana grupa pomogła w ten sposób. To prawda, mówi się różnie o kibicach. Miałam szczęście spotkać ludzi, którzy potrafią dostrzec trudną sytuację drugiego człowieka, otwartych, chętnych do działania. Podczas tej akcji połączyliśmy siły. Dzięki naszej współpracy udało się zrobić wiele dobrego - przyznaje Monika Mielec, lider akcji Szlachetna Paczka w Gorzowie.